Operatorzy, którzy w pierwszych miesiącach wojny uruchomili pociągi dla uchodźców z Ukrainy, wciąż czekają na obiecane rekompensaty z budżetu państwa. Wobec inflacji poniesione przez przewoźników wydatki stają się dla nich coraz większym ciężarem. Czekamy na konieczne uzgodnienia z Komisją Europejską – tłumaczy nam Ministerstwo Infrastruktury.
Znaczenie kolei w transporcie uciekających przed wojną ukraińskich cywili było – zwłaszcza w pierwszym okresie wojny -
kluczowe. Przewóz do tymczasowych schronień w Polsce, a także dalej na zachód i południe Europy, był dla uchodźców bezpłatny. Koszt organizacji połączeń brali na siebie przewoźnicy, którzy szybko zwrócili się do rządu o rekompensaty. Uchwalona w marcu specustawa przewiduje takie rozwiązanie (stawka wynosi 68 zł za pociągokilometr).
Ministerstwo: Czekamy na decyzje ws. pomocy publicznej
Obiecane środki wciąż nie zostały jednak wypłacone, choć od złożenia pierwszych wniosków minęły przeszło trzy miesiące. Przewoźnicy przypominają, że rząd deklarował szybką wypłatę rekompensat. Podnoszą, że ze względu na dużą i wciąż rosnącą inflację (w tym zwłaszcza wzrost cen energii elektrycznej oraz paliw) każdy dzień oczekiwania oznacza dla nich dodatkową stratę.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś tłumaczy, że rekompensatę zakwalifikowano jako pomoc publiczną, przez co proces decyzyjny będzie dłuższy. – Wypłata środków stanowiących refundację kosztów m. in. uruchamiania pociągów specjalnych oraz darmowego przewozu obywateli ukraińskich będzie możliwa po rozstrzygnięciu kwestii pomocy publicznej, co podlega notyfikacji Komisji Europejskiej – twierdzi Huptyś.
Jak przypomina, łączny limit środków na ten cel wynosi 130 mln zł. Nie wiadomo, czy pieniędzy tych wystarczy dla wszystkich – nie dostaliśmy odpowiedzi na pytanie o łączną wysokość kwot, o które wnioskują przewoźnicy. – Wypłata środków odbywać się będzie na zasadach określonych w
ustawie z 23 marca 2022 roku o szczególnych regulacjach w zakresie transportu i gospodarki morskiej w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium Ukrainy (art. 5, art. 6 art. 7 i art. 8) – dodał tylko rzecznik.
Ilu dokładnie uchodźców w pociągach? Nie wiadomo
Skala problemu z brakiem refundacji jest duża. To właśnie przewozy uchodźców przyczyniły się w dużym stopniu do
wzrostu liczby pasażerów w pierwszych czterech miesiącach roku. Już
w kwietniu, blisko dwa miesiące po rosyjskiej agresji, Ministerstwo Infrastruktury informowało, że ze stacji Chełm, Hrubieszów, Dorohusk, Przemyśl, Krościenko, Hrebenne i Jarosław odprawiono blisko 635,5 tys. pasażerów w różnych kierunkach Polski, w tym ponad 468 tys. pociągami stałego kursowania i ponad 167,4 tys. pociągami specjalnymi. Z miejscowości przy granicy z Ukrainą odprawiono łącznie 2944 pociągów obu rodzajów. Bardziej aktualnych danych nie otrzymaliśmy, choć pytaliśmy o nie w MI.
Resort nie odpowiedział też na pytanie o liczbę złożonych wniosków. Wiadomo, że od początku kwietnia składali je tacy przewoźnicy, jak PKP IC (spółka do końca czerwca wydała
2,3 mln bezpłatnych biletów dla uchodźców z Ukrainy), Polregio, Koleje Mazowieckie, Łódzka Kolej Aglomeracyjna, Koleje Dolnośląskie, Arriva oraz SKPL, a także czeski RegioJet, który uruchomił regularne pociągi Przemyśl – Kraków – Praga. Pociągi dla uchodźców uruchamiały także Koleje Śląskie i Koleje Małopolskie.