350 mln zł chcą zaoszczędzić władze Warszawy budując metro metodą odkrywkową.
Metr tunelu drążonego przez górników kosztuje 200 tys. zł - mówi Michał Wrzosek, rzecznik Metra. - Budowany metodą odkrywkową jest o połowę tańszy.
Decyzja już zapadła: od stacji Park Kaskada do Młocin szlak dla pociągów mają robić koparki i buldożery. Będzie taniej i, jak zapewnia Michał Wrzosek, nieco szybciej. - Do Młocin pasażerowie dojadą na przełomie 2007 i 2008 roku - zapewnia.
- Chcemy, aby cały "odkrywkowy" odcinek budowała jedna firma. Górnicy, jeśli chcą, mogą stawać oczywiście do przetargu.
Henryk Złocki, dyrektor PRG Metro, twierdzi, że kalkulacja oszczędności jest błędna.
- A kto policzy tony ziemi, wywożone na ciężarówkach? - pyta. - Kto policzy koszt, jaki poniosą kierowcy, zmuszeni do objazdów zamkniętych odcinków dróg? Kto zapłaci za naprawę zniszczonych od ruchu ciężarówek jezdni? To przecież też są koszty
- mówi, dyrektor, który nie ukrywa, że jeżeli jego firma nie wygra przetargu, wówczas grozi jej plajta.
Metro chce zaś oszczędzać na wszystkim. Nie liczmy więc na jakieś ekstrawagancje na kolejnych stacjach. Ostatnią dwupoziomową stacją będzie Marymont. Schody ruchome, windy i szeroki na 10 metrów peron - czyli podobnie, jak na znanym warszawiakom odcinku. Kolejne przystanki będą już ascetyczne. Np. na przystanku Kaskada hala odpraw zlokalizowana zostanie na górze. Podobnie na Bielanach i w Wawrzyszewie. Tylko na Młocinach jedna z hal odpraw pasażerów, północna, znajdzie się pod ziemią. Ostatnie przystanki metra zostaną wyposażone w dwa, za to węższe, perony. Oszczędności nie dotkną jednak udogodnień dla niepełnosprawnych.