- Obudziło mnie walenie w drzwi około szóstej czy szóstej piętnaście. Policjanci krzyczeli z drugiej strony, żeby wychodzić, bo grozi nam wybuch gazu - relacjonuje poranną awarię na budowie II linii metra reporterka "Gazety Wyborczej".
Po godz. 6:00 zapadła się ziemia w okolicach skrzyżowania Świętokrzyskiej i Szkolnej. Służby ewakuowały mieszkańców, zamknięta jest ul. Marszałkowska. To kolejna awaria na budowie II linii metra w Warszawie.
- Mówili, że mamy dosłownie dwie minuty, żeby się ubrać i wychodzić na zewnątrz. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Wskoczyłam w spodnie, zabrałam aparat i wybiegłam. W powietrzu czuć było gaz.Pod budynek zajechały dwa autokary, by tymczasowo zabrać mieszkańców do urzędu dzielnicy na Nowogrodzką - relacjonuje reporterka "Gazety Wyborczej".
- Mieliśmy dwie minuty, policjanci mówili, że jest zagrożenie życia, że ubieramy się i wychodzimy - relacjonowała jedna z mieszkanek reporterom TVN24 zaznaczając, że najgorsze jest to, iż nie wiadomo, kiedy będzie można wrócić do domu.- Najpierw mówili, że dziś, teraz, że za kilka dni. Nie mamy informacji, gdzie będziemy mogli ewentualnie przenocować - mówiła.
Na razie te osoby nie mogą wrócić do mieszkań. Miasto podstawiło specjalnej autobusy, w których ludzie mogą się schronić. Jak podała na antenie TVN24 policja, przy ulicy Świętokrzyskiej zamknięte zostało gimnazjum. Nie było potrzeby ewakuacji, bo wcześnie rano nikogo jeszcze w szkole nie było. Zamknięte są także budynki Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.