Łukasz Malinowski, „Rynek Kolejowy”: Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na funkcjonowanie Medcomu w roku 2020? W jaki sposób perturbacje na światowych rynkach przełożyły się na wyniki finansowe spółki?
Paweł Choduń, wiceprezes Medcom: Jeśli chodzi o funkcjonowanie samej organizacji, największą obawą było bezpieczeństwo naszych pracowników. Od początku pandemii na świecie, więc już w styczniu, wdrażaliśmy daleko idące środki ostrożności, łącznie z cotygodniowymi badaniami przesiewowymi. Dzięki takiemu zapobiegawczemu i rozsądnemu podejściu kadry udało nam się uniknąć ognisk choroby w firmie. Nie uniknęliśmy jednak komplikacji. Nie dotyczyły one jednak skali produkcji – ta nie została zmniejszona. Przede wszystkim odczuliśmy skutki pandemii w zakresie terminowości dostaw i ograniczonej dostępności komponentów do produkcji. Już na samym początku 2020 roku, kiedy produkcja w Chinach stanęła, mieliśmy problemy z dostawami niektórych, czasem dość banalnych, elementów. Kilku producentów, z którymi współpracowaliśmy, zbankrutowało. Rynek, na którym działamy, jest bardzo specjalistyczny. Co za tym idzie, znalezienie zamienników dla komponentów w niektórych przypadkach nie było możliwe i niemal z dnia na dzień musieliśmy przeprojektowywać część urządzeń. Do dzisiaj na rynku występują opóźnienia wygenerowane przez te bankructwa. Co ważne, kłopoty z dostępnością części jeszcze się nie skończyły. Patrząc na wskaźniki rynkowe, np. PMI, widzimy, że problemy z opóźnieniami i kosztami komponentów są coraz poważniejsze. Jeszcze rok temu trudno to było sobie wyobrazić, ale dzisiaj brakuje na całym świecie nawet podstawowych surowców, takich jak niektóre blachy do obudów czy plastiki.
Czy odczuliście zmiany w zakresie skali zamówień? Czy było tu jakieś zróżnicowanie pomiędzy transportem szynowym a rynkiem autobusowym?
Rynek pojazdów transportu publicznego charakteryzuje się długimi cyklami inwestycyjnymi zarówno w segmencie szynowym, jak i autobusowym. Tąpnięcia rynkowe znajdują swoje odzwierciedlenie w skali zamówień dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu miesiącach. Największymi problemami były opóźnienia w dostawach, które dotyczyły i nadal dotyczą wszystkich grup produktowych. Z jednej strony pandemia zachęciła wiele miast do położenia większego nacisku na rozwiązania ekologiczne, ale z drugiej ograniczyła też przychody i planowane inwestycje.
Czy w najbliższych latach spodziewacie się dalszego rozwoju transportu publicznego i rosnących zamówień?
Potencjalne kłopoty finansowe samorządów znajdą odbicie w przetargach i inwestycjach za dwa, trzy lata. W tym roku samorządy nie rezygnują z ambitnych planów w zakresie ekologicznego transportu i zwiększają swoje inwestycje infrastrukturalne, licząc się ze wzrostem zadłużenia. Mamy nadzieję, że nastąpi ożywienie gospodarcze dodatkowo wspierane unijnymi środkami na odbudowę i tak potrzebne miastom inwestycje długofalowo nie ucierpią w wyniku pandemii. Zarówno wieloletnie ramy finansowe, jak i unijnyFundusz Odbudowy jako jedno z wyzwań wskazują zrównoważony transport. Jest to bardzo dobra informacja dla branży i pasażerów.
Jakie będą główne trendy w najbliższych latach w segmentach kolejowym, tramwajowym, trolejbusowym, autobusowym?
Na rynku kolejowym będziemy obserwowali rozwój pojazdów hybrydowych elektryczno-spalinowych, ale także jeszcze bardziej nowoczesnych, wykorzystujących superkondensatory lub alternatywne źródła energii, takie jak wodór. W tym punkcie kierunek wyznaczają takie realizacje jak hybrydowy pojazd firmy Newag – Impuls 36WEh. Drugim trendem, który już obserwujemy, jest zwiększenie zakupów pojazdów wielosystemowych umożliwiających efektywny transport międzynarodowy. W segmencie tramwajów spodziewamy się dalszego rozwoju pojazdów w kierunku zmniejszenia zużycia energii. Upowszechniać się będzie technologia węglika krzemu w układach przetwarzania energii oraz systemy odzysku energii. Ciekawym trendem są również tramwaje zasilane z baterii, którymi interesują się kolejne miasta na całym świecie. Dobrym przykładem są tramwaje Siemens USA z systemem pokładowego zasobnika energii Medcom, które już w połowie lipca zostaną włączone do ruchu komercyjnego w Charlotte w Karolinie Północnej w USA. Rynek autobusów i trolejbusów, podobnie jak tramwajowy, będzie rozwijał się w kierunku zmniejszenia zużycia energii i stosowania alternatywnych napędów, np. wodorowych.
Czy pojawienie się wodoru jako alternatywy dla pojazdów bateryjnych to dla was zła czy dobra informacja? Czy będzie wymagała od was stworzenia nowej oferty?
Medcom ma wieloletnie doświadczenie zarówno w układach energoelektronicznych do pojazdów bateryjnych, jak i wodorowych. Spodziewamy się, że oba rozwiązania będą się rozwijały równolegle i w obu możemy zaoferować naszym klientom najnowocześniejsze urządzenia. Pojazdy bateryjne będą przez najbliższe kilka lat na pewno powszechniejsze, ze względu na korzystniejsze zaplecze infrastrukturalne. Rozwój pojazdów wodorowych przyspieszy dopiero wtedy, gdy przewoźnicy będą mieli pewność, że będą w stanie zapewnić dostawy wodoru odpowiedniej jakości i będą mieli dostęp do infrastruktury tankowania.