Na rozmowę z „Rynkiem Kolejowym” zgodził się maszynista, który zasłynął niedawno wzorową postawą podczas wypadku z ciężarówką w Wielkopolsce. – Każdy błąd może sporo kosztować. Presja, że od tych decyzji zależy życie pasażerów może być trudna do udźwignięcia. Mimo, że praca jest bardzo obciążająca, to są w niej chwile pełne satysfakcji – mówi o swojej pracy Mateusz Szymański.
Przypomnijmy: 19 kwietnia o 7:20 na trasie Poznań – Wągrowiec w Karolewie doszło do kolizji autobusu szynowego z ciężarówką, która zatrzymała się na przejeździe kolejowo-drogowym. Pociąg nie wykoleił się, a pasażerom nic się nie stało. W dużej mierze to zasługa maszynisty, który na 3 sekundy przed uderzeniem w przeszkodę ostrzegł pasażerów i kazał położyć im się na podłodze pojazdu. Więcej na ten temat
piszemy tutaj.
Zupełnie inny pogląd na temat przyczyn wypadku przedstawił Wojciech Szkudlarek, przedsiębiorca i właściciel ciężarówki.
Oskarżył on maszynistę o ucieczkę. To jednak odosobniona opinia – jak donosiły media, film z wypadku stał się hitem programów informacyjnych od Indonezji po Amerykę. Mimo całego niespodziewanego zamieszania, Mateusz Szymański zgodził się na krótką rozmowę z "Rynkiem Kolejowym".
Jakub Madrjas, Rynek Kolejowy: Co zdecydowało o tym, że został Pan maszynistą?Mateusz Szymański, maszynista Kolei Wielkopolskich: Częściowo przypadek, częściowo zainteresowania. Od zawsze interesowały mnie duże pojazdy. W jakimś sensie udało mi się spełnić dziecięce marzenia.
Jak wyglądała droga do tego zawodu?
W moim przypadku, było tak: odpowiedziałem na ogłoszenie zamieszczone w Internecie, w miarę szybko dostałem odpowiedź i przeszedłem pozytywnie procedurę kwalifikacyjną. Kluczowym warunkiem, który musi zostać spełniony przez kandydata na maszynistę jest doskonały stan zdrowia, badania lekarskie są niezwykle szczegółowe. Po otrzymaniu pozytywnej opinii lekarza Kolejowej Medycyny Pracy uczestniczyłem w kilkumiesięcznym kursie na licencję maszynisty a później na świadectwo maszynisty. Kurs na świadectwo trwał ponad rok. Był to rok naprawdę ciężkiej pracy zakończonej niełatwym egzaminem.
Jaka to praca? Czy daje satysfakcję? Co jest w niej najtrudniejsze?
Praca nie jest łatwa. Wymaga wielogodzinnego skupienia, pomimo pewnej monotonii. Maszynista musi być gotowy do podejmowania błyskawicznych decyzji, często w ekstremalnych sytuacjach. Każdy błąd może sporo kosztować. Presja, że od tych decyzji zależy życie pasażerów może być trudna do udźwignięcia. Mimo, że praca jest bardzo obciążająca są w niej chwile pełne satysfakcji.
Wypadek w Wielkopolsce był szeroko komentowany przez media. Jak Pan pamięta tą sytuację? Czy były prowadzone szkolenia z zachowań w takiej sytuacji i czy to pomogło w szybkim podjęciu decyzji?
Pamiętam wszystko bardzo dokładnie, mimo że trwało to kilka sekund. Takich sytuacji się nie zapomina. Gdy zauważyłem stojący na torach samochód ciężarowy, wiedziałem że przy prędkości z jaką poruszał się pociąg kolizja jest nieunikniona. Odczułem ogromny przypływ adrenaliny, która pomogła pokonać strach i podjąć natychmiastowe działania. Szkolenia oczywiście są prowadzone, jednak każda sytuacja jest inna. Ja wiedziałem, że mam kilka sekund na działanie. W związku z tym podjąłem decyzje, które w tym momencie były, w mojej ocenie, najkorzystniejsze dla pasażerów.
Jak zachowali się już po wypadku pasażerowie?
Gdy pociąg po przejechaniu znacznej odległości zatrzymał się, pasażerowie byli przerażeni, na pokładzie pociągu panowała panika, ale dzięki pomocy kierownika pociągu udało się skłonić podróżnych, by udali się na tylną część składu, gdzie mniej przestraszeni podróżni udzielili im pomocy.
Jak Pan odebrał oskarżenia właściciela ciężarówki o współudział w spowodowaniu wypadku?
Zostawiam sprawę do rozstrzygnięcia odpowiednim służbom.
PKP PLK prowadzi akcję „Bezpieczny przejazd” ale wydaje się, że świadomość kierowców dotycząca koniecznej ostrożności przy przekraczaniu przejazdów wciąż jest niska. Zgodzi się Pan z tym? Z iloma niebezpiecznymi sytuacjami spotkał się Pan jako maszynista?
Niestety, muszę się z tym zgodzić. Widzę wiele sytuacji, w których kierowcy zachowują się co najmniej lekkomyślnie. Ja osobiście w ciągu swojej kilkuletniej pracy spotkałem się z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami spowodowanymi przez kierowców, które mogły zakończyć się wypadkiem.
Czy w ostatnich latach stan taboru w Polsce poprawił się? Czy maszynistom pracuje się dzięki temu lepiej?
Tak, można to zauważyć na dworcach kolejowych. Komfort podróży pasażerów jak i pracy maszynistów niewątpliwie się zwiększył.
Na koniec, co poradziłby Pan młodym ludziom, którzy marzą o pracy „za nastawnikiem”?
Praca maszynisty niewątpliwie wymaga odpowiednich predyspozycji psychicznych, dużej odporności na stres oraz pokory. Każdy, kto chce zostać maszynistą powinien dobrze tę decyzje przemyśleć.