PKP Intercity pochwaliło się rekordową liczbą pasażerów, którą przewiozło przez trzy letnie miesiące. Na sukcesie przewozowym cieniem położyła się jednak bardzo niska punktualność pociągów.
W ciągu trzech miesięcy – czerwca, lipca i sierpnia, PKP Intercity przewiozło aż 18 milionów pasażerów. To aż o 4 miliony pasażerów więcej
niż w rekordowym roku 2019 (przed pandemią). W tym samym czasie jednak, w najlepszym wypadku, co trzeci pociąg spółki dojeżdżał do stacji przeznaczenia opóźniony, co powodowało efekt domina, jak również frustrację pasażerów, tym bardziej, że
opóźnienia na niektórych liniach (np. na magistrali E30 od Wrocławia do Krakowa) stały się codziennością.
– Na opóźnienia składają się różne czynniki. Jeden z nich to lokowanie pasażerów wydłużające czas postojów na niektórych stacjach. Na następne wakacje przygotujemy rozkład jazdy, który uwzględni dłuższe postoje, które są konieczne, by pasażerowie mogli zająć miejsca w składach. Wiemy o tym dobrze, że większa liczba pasażerów wymusza dłuższe postoje, które kumulują się na trasie – powiedział Marek Chraniuk, prezes PKP Intercity.
Wskazał też na problemy z dostępnością dworców, która ma wpływ na czas przesiadek, a, tym samym na opóźnienia dalekobieżnych pociągów. Wskazał przykład Warszawy Zachodniej, gdzie przesiadki są długie, ponieważ stacja wciąż jest w fazie remontu, a przejście z peronu na peron może trwać nawet 10 minut.
– Myślę, że za rok będziemy przy końcu programu modernizacji dworców, to także wpłynie na lepsze radzenie sobie z potokami podróżnych – dodał Chraniuk.
Na ostatnim miejscu wymienił organizację ruchu ze strony PKP PLK, choć to bez wątpienia czynnik najistotniejszy. Modernizacje linii magistralnych, opóźnione w wielu miejscach o wiele miesięcy, skumulowały się w te wakacje, uniemożliwiając prowadzenie płynnego ruchu.
– Wyciągniemy wnioski razem z PKP PLK. Postaramy się, aby w przyszłe wakacje punktualność była na wyższym poziomie – obiecał prezes PKP Intercity.