PKP Intercity planuje wydłużyć czasy przejazdu najtańszych pociągów TLK i Intercity przez wysyłanie ich na objazdy. Zdaniem Janusza Malinowskiego, powodem wcale nie musi być chęć zlikwidowania konkurencji dla Pendolino, a ciągłe modernizacje tras.
W marcu „Rynek Kolejowy” dotarł do założeń PKP Intercity dotyczących kolejnych rozkładów jazdy. Pociągi TLK pomiędzy Warszawą a Krakowem zostałyby wyrzucone z Centralnej Magistrali Kolejowej. Raz jechałyby przez Kielce i Żelisławice, raz przez Koluszki. Wydłużyłoby to czas przejazdu o 60-90 minut. PKP IC analizuje również wydłużenie czasu jazdy pociągów TLK z Warszawy do Poznania poprzez skierowanie ich przez Skierniewice – z podobnym efektem.
– Obawiam się, że intencją tych zmian nie jest wola objęcia lepszą siatką połączeń niektórych miejscowości, tylko konieczność wynikająca z dokończenia modernizacji niektórych linii kolejowych, a tym samym ograniczenia ich przepustowości. Dla przykładu, w 2016 r. planowane jest kontynuowanie modernizacji linii CMK, co spowoduje istotne ograniczenia dla ruchu pociągów na tej linii. Wydłużone czasy jazdy na pewno nie będą sprzymierzeńcem przewoźnika w walce o pasażera – mówi „Rynkowi Kolejowemu” były prezes PKP Intercity Janusz Malinowski.
Według Janusza Malinowskiego, opisywany przez nas rozkład jazdy spółki PKP IC na rok 2015/2016 w formie przekazanej stronie samorządowej celem zbudowania skomunikowanej oferty nie będzie realizowany i prędzej czy później zostanie znacząco ograniczony. – Rozkład jazdy musi mieć podbudowę w zasobach taborowych, z którymi ostatnio w spółce nie jest najlepiej. Będzie to istotne ograniczenie dla budowy efektywnego rozkładu jazdy w najbliższym czasie – przewiduje były prezes kolejowej spółki.
Cały komentarz Janusza Malinowskiego dotyczący sytuacji taborowej PKP Intercity oraz planowanego wprowadzenia przewoźnika na giełdę przeczytasz w portalu Monitor.