Przed kilkoma dniami poinformowaliśmy o zakładanej likwidacji bezpośrednich składów REGIO Lublin – Rzeszów. Wniosek w tej sprawie złożył organizator wojewódzkich przewozów regionalnych w województwie podkarpackim. Niebawem okazało się, że powodem likwidacji jest... zbyt duże zainteresowanie podróżnych tym połączeniem.
Jest lepiej
W edycji rozkładu jazdy 2010/2011 pojawiło się bezpośrednie połączenie kolejowe łączące stolice regionów południowo-wschodniej Polski – Lublina i Rzeszowa. W wyniku porozumienia organizatorów przewozów obu województw uruchomiono dwie pary pociągów. Składy „Korona” i „Resovia” połączyły miasta rano i popołudniem. Oferta z czasem została była modyfikowana stając się coraz bardziej atrakcyjna – zrezygnowano z czasochłonnego przejazdu tam i z powrotem przez Stalową Wolę czy z dłuższych postoi na mijankach podczas krzyżowania ze składami kursującymi w krótszych relacjach. Aby zachęcić do korzystania z nowego połączenia Przewozy Regionalne obniżyły ceny biletów na relacje Rzeszów - Lublin i Tarnobrzeg - Lublin. Do tego doszły także niższe, czasem bardzo atrakcyjne ceny na krótsze połączenia – np. Lublin – Kraśnik. Nie bez znaczenia są dość dobre parametry techniczne infrastruktury „spalinowych linii”, które powodują, że choć to pociągi zatrzymują się na wszystkich przystankach, to czas ich przejazdu jest akceptowalny dla podróżnych.
Lepsza przyszłość
Na przyszły rok połączenie mogło stać się jeszcze bardziej atrakcyjne. Wynika to z prowadzonych właśnie robót torowych na linii 68, w wyniku których planowane jest podniesienie dopuszczalnej prędkości między Lublinem a Niedrzwicą czy likwidacja punktowych ograniczeń prędkości, np. na przejazdach kolejowych. Nie bez znaczenia są także zabiegi, które mają poprawić przepustowość jednotorowej drogi żelaznej (odbudowa mijanki w Wilkołazie).
Na problemy taborowe remedium ma być zakup kolejnych szynobusów, w szczególności władze województwa lubelskiego ogłosiły przetarg na zakup trzech spalinowych zespołów trakcyjnych. Na torach mają się one pojawić już w przyszłym roku. Na Lubelszczyznę dodatkowy tabor spalinowy może sprowadzi także przewoźnik.
Problem bogactwa
To wszystko spowodowało, że pociągi rel. Rzeszów – Lublin cieszyły się (i cieszą) się sporym zainteresowaniem, szczególnie w godzinach szczytu przewozowego – w piątkowe i niedzielne południa bywało tak tłocznie, że (jak relacjonowały media czy pisali czytelnicy portalu) pasażerowie nierzadko całą trasę pokonywali na stojąco, a oczekujący na peronach przystanków pośrednich rezygnowali z przejazdu. Pojawił się pat – okazało się, że przewoźnik nie dysponuje odpowiednio pojemnym taborem dla zapewnienia pasażerom odpowiednich warunków. Braki taborowe, spowodowane awariami i ambitnym rozkładem jazdy (dla Lubelszczyzny) spowodowały, że nie wysyłano składów w podwójnej trakcji, konstrukcja szynobusów uniemożliwia także dołączanie do nich wagonów. Jak podała „Gazeta Wyborcza” („Rynek Kolejowy” wystąpił z prośbą o komentarz do biura prasowego Marszałka Województwa Podkarpackiego) właśnie tłok w pociągach był powodem, że podkarpaccy decydenci zdecydowali na wystąpienie o podział relacji na dwie odrębne, tj.: Lublin - Stalowa Wola Rozwadów oraz Stalowa Wola Rozwadów – Rzeszów. Niejako przy okazji mają „polecieć” sezonowe połączenia Lublin/Zamość – Jarosław/ Rzeszów, gdzie tłumów raczej nie ma. Według zapowiedzi pasażerów przekraczających granicę województw na Roztoczu ma czekać obowiązkowa przesiadka w Bełżcu.
Decyzja jest na tyle bulwersująca, że korzystający z pociągów mają ciągle w pamięci to jak wiele połączeń pasażerskich zostało zlikwidowanych właśnie z powodu niedostatecznej liczby pasażerów. Dlatego niezrozumiała jest likwacja pociągów, w których podróżnych bywa aż nadto.
Można inaczej?
Zamiast likwidować bezpośrednie połączenia można by poszukać innych rozwiązań. Na przykład wprowadzić kolejne pociągi Lublin - Rzeszów. Albo podjąć działania zachęcające do korzystania także z połączeń z przesiadką, jednak to wymagałoby dobrego skomunikowania pociągów na stacji Stalowa Wola Rozwadów. Wydaje się, że organizatorzy przewozów powinni również rozważyć zakup bardziej pojemnego taboru do obsługi linii niezelektryfikowanych. Jak pokazują relacjonowane przez media sytuacje, nawet szynobusy dwuczłonowe w okresach szczytów przewozowych są niewystarczające, czego także doświadczył piszący te słowa (i nie tylko na opisywanej trasie). Lub przynajmniej zamówić takie szynobusy, aby w wyjątkowych sytuacjach były w stanie pociągnąć wagon pasażerski. Przewoźnik dysponujący pewną liczbą wagonów mógłby je trzymać w rezerwie właśnie dla rozładowywania sytuacji „kryzysowych”.
Bezpośrednie połączenie REGIO Lublin – Rzeszów stanowi przykład, że kolej dzięki niezłemu rozkładowi jazdy, obniżonym cenom biletów i przy dobrze utrzymanej infrastrukturze może konkurować z innymi środkami komunikacji zbiorowej. Niestety, może być także pomnikiem triumfu „świętego spokoju” i „niedasizmu”.