Województwo lubelskie jest zdecydowane nabyć elektryczne pociągi dla regionu. Po trzech nieudanych konkursach ofert region zmienia zasady. Zamiast jedenastu pociągów kupi osiem pojazdów, a kolejny jeden lub dwa kupi ewentualnie w ramach prawa opcji.
Region lubelski najdłużej „męczy się” z zakupem taboru, na które otrzymał 50% kwalifikowanego dofinansowania od Unii Europejskiej, w ramach projektu POIiŚ.
We wszystkich trzech przetargach, które dotąd miały miejsce, oferty znacznie przekroczyły budżet. Dlaczego? Zamówienie z Lubelszczyzny jest nietypowe: chodziło bowiem o dostawę pojazdów dwuczłonowych, ale dostosowanych do obsługi peronów od 360 do 1000 mm i spełniających normy TSI, a do tego z ETCS. Dostawa takich pojazdu kosztowałaby niemal tyle, ile zestandaryzowanych, trójczłonowych jednostek.
W nowym przetargu Lubelskie chce już tylko 8 dwuczłonowych pojazdów, które przystosowane będą do obsługi peronów od 300 do 760 mm, mogących rozwinąć prędkość do 160 km/h.
– Zamawiający przewiduje wykonanie przedmiotu umowy z ewentualnym zastosowaniem prawa opcji, zwiększającym przedmiot zamówienia o jedną lub dwie sztuki fabrycznie nowych EZT – informuje UMWL. Planujemy powiadomienie wykonawcy o skorzystaniu z prawa opcji nie później niż w ciągu 12 miesięcy od dnia podpisania umowy – informuje urząd, który oceni oferty z uwzględnieniem kryterium ceny (60%) i okresu gwarancji (40%). Otwarcie ofert w przetargu zapowiedziano na 9 września 2019.
Co zmieniło się na rynku od czasu ostatnich prób zakupu pojazdów przez Lubelskie? Między innymi to, że Stadler sprzeda dla Kolei Mazowieckich (
piszemy o tym tutaj) właśnie takie pojazdy jakich oczekuje Lubelszczyzna. Jeśli siedlecki producent zdecyduje się na udział w przetargu, jak robił to wcześniej, jego oferta może okazać się tańsza, z uwagi na efekt skali. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatnim przetargu
tańszą ofertę złożyła Pesa, która za sobą ma już
dostawę dwuczłonów do Kolei Śląskich i
Polregio.