W Polsce od lat toczy się dyskusja na temat: modernizować stary czy inwestować w zupełnie nowy tabor. Lotos Kolej już ponad rok temu postawił na nowoczesny sprzęt i dziś tej decyzji nie żałuje. Gdańska bocznica stała się polem doświadczalnym dla różnego rodzaju pojazdów, na które inni przewoźnicy w Polsce mogą spoglądać z zazdrością.
Pożegnanie z Maximą
Lokomotywa Maxima 40CC firmy Voith była eksploatowana w Lotos Kolej ponad rok – od października 2009 roku w ramach eksploatacji nadzorowanej podczas jej homologacji w Polsce. – Zwróciliśmy lokomotywę z dzierżawy wraz z końcem grudnia ubiegłego roku. To maszyna bardzo ciekawa, o dużej mocy – 3 600 kW, jedyna z przekładnią hydrodynamiczną w kraju. Muszę powiedzieć, że spisywała się u nas bardzo dobrze, chociaż miała też kilka drobnych usterek „wieku dziecięcego”, ale liczyliśmy się z tym od początku, gdyż była to jedna z pierwszych tego typu lokomotyw wyprodukowanych przez Voith Turbo Lokomotivtechnik - informuje Marek Smoter, dyrektor ds. taboru w Lotos Kolej. - Producent ten wchodził wtedy dopiero na rynek kolejowy ze swoimi lokomotywami. Wcześniej był postrzegany m.in. jako renomowany producent przekładni hydrodynamicznych. Należy dodać, że nie mieliśmy ani jednego przypadku usterek przekładni, a tego wcześniej obawialiśmy się najbardziej. Współpraca z Voith układała się wzorowo. Lokomotywa już uzyskała świadectwo bezterminowe dopuszczenia do eksploatacji wydane przez UTK. Prawdopodobnie w przyszłości Maxima wróci na polskie tory, chociaż już nie w barwach Lotos Kolej. – Każdy przewoźnik powinien dopasowywać tabor do swojego rodzaju pracy i przewozów, jakie realizuje – mówi Marek Smoter.
Całość artykułu w miesięczniku Rynek Kolejowy nr 4/2011. Zapraszamy do prenumeraty lub salonów Empik