Szanowni Państwo, z uwagą przeczytałem zamieszczony na stronach internetowych łódzkiej "Gazety" list Pana Wojciecha Makowskiego, w którym wyraził on pesymizm co do szans walki o zmianę decyzji rządu o odłożeniu budowy szybkiej kolei - napisał w liście do "Gazety Wyborczej" Kamil Śmiechowski - historyk, ze Stowarzyszenia "Fabrykancka" i Ruchu Społecznego "Szacunek dla Łodzi".
- Moim zdaniem walkę o szybką kolej łączącą stolicę, Łódź i Wrocław warto kontynuować - pisze historyk. - Choć Warszawa, Łódź i Wrocław leżą w linii prostej (!), od 60 lat państwa nie stać na połączenie ich sensownymi drogami i kolejami. Lansuje się budowę "protez", omijających Łódź najczęściej od południa. Pamiętamy, jaki bój musieliśmy stoczyć kilka lat temu, by droga ekspresowa S8 łącząca Dolny Śląsk ze stolicą pobiegła w jedyny logiczny sposób, czyli przez Łódź. Zamrożenie KDP jest kolejną odsłoną tej batalii - pisze Śmiechowski.
- Zgoda na taką sytuację to zgoda na dalsze marginalizowanie Łodzi oraz odcinanie Wrocławia od reszty kraju (...) Trzeba wyremontować istniejącą linię oraz rozpocząć do 2020 budowę przynajmniej jednego odcinka przyszłego "igreka" łączącego okolice Wrocławia (...) Łódź musi doczekać się połączenia tunelem obu dużych dworców i stacji bezpośrednio obsługującej centrum miasta z Piotrkowską na czele. Dopiero wtedy będzie można zgodzić się na ewentualne odwleczenie budowy całości "igreka" po rok 2030 - czytamy w liście.
Więcej