Jak informuje „Dziennik Łódzki”, w wyniku zamknięcia dworca Łódź Fabryczna przejazdy kolejowe staną się jeszcze bardziej niebezpieczne, niż dotychczas. Statystyki podają, że 98 proc. wypadków na przejazdach to wina kierowców.
W Łodzi znajduje się aż 49 miejsc, gdzie tory krzyżują się z drogami. Około 20 z nich to przejazdy kat. D, przed którymi znajdują się tylko krzyże św. Andrzeja oraz znaki STOP.
- Tam, gdzie pociągi mkną z prędkością 160 km/godz., muszą być szlabany - Postaramy się o to, żeby na pozostałych przejazdach były światła ostrzegawcze. Na najbardziej niebezpiecznym przejeździe kolejowym na ul. Śląskiej w Łodzi zostaną ustawione szlabany, które będą sterowane automatycznie. Ma się tak stać do grudnia – mówi „Dziennikowi Łódzkiemu” Paweł Dziwisz, dyrektor projektu modernizacji łódzkiego węzła kolejowego.
Według kolejarzy, kierowcy rzadko zatrzymują się przed niestrzeżonymi przejazdami. Może to wynikać m. in. z tego, że kara za zlekceważenie znaku STOP to tylko 100 zł. Przejazdem, który sprawia dużo problemów, jest skrzyżowanie na ul. Okulickiego. Przejazd ten leży na trasie tranzytu ciężarówek z Cieszyna do Gdańska. Jednak wkrótce mają się tam pojawić półrogatki i sygnalizacja. Inne niebezpieczne przejazdy to te na ul. Płockiej, Spartańskiej, Edwarda i Polskich Kolei Państwowych. Mieszkańcy od lat walczą o to, by pojawiły się szlabany, ale jak na razie bez skutku.
Więcej