Leo Express, prywatny czeski przewoźnik, który od połowy grudnia uruchamia weekendowe pociągi z Wrocławia do Pragi, sprzedawał bilety na połączenia, które zostały skasowane w związku z pracami torowymi w Republice Czeskiej. Niektórzy pasażerowie mieli problem z odzyskaniem pieniędzy, które wydali na bilety.
Weekendowe pociągi Wrocław – Praga – Wrocław, które uruchomił prywatny czeski operator Leo Express, z miejsca stały się hitem. Już podczas pierwszych kursów przewoźnik zaliczył jednak wpadkę, gdy sprzedaż biletów wymknęła mu się spod kontroli i część pasażerów
musiały zabrać dodatkowe autobusy. Sytuację udało mu się jednak
szybko opanować. To jednak nie jedyne potknięcie przewoźnika, które zaliczył prowadząc działalność na terenie Polski w ostatnich tygodniach.
Ostatnie pociągi w relacji do Pragi wyjechały z Wrocławia 23 lutego. W ostatni weekend połączenie zostało zawieszone w związku z pracami torowymi na czeskim odcinku trasy, pomiędzy Usti nad Łabą a Lichkovem. Przewoźnik zarzekał się, że nie prowadził sprzedaży biletów na pociągi po 23 lutego. Dotarliśmy jednak do relacji pasażerki, która twierdzi co innego. Pani Magdalena kupiła bilet na pociąg z Wrocławia do Pragi w końcu stycznia, z datą wyjazdu 29 lutego. Skorzystała z możliwości zakupu w ramach programu lojalnościowego Smile Club. Wkrótce otrzymała maila, że pociągiem czeskiego operatora do Pragi jednak nie dotrze. I zamiast uśmiechu pojawiła się gorycz.
– Okazało się, że jako członek Smile Club, dokonujący zwrotu biletu przez aplikację (bo bilet nie został automatycznie anulowany, mimo informacji o skasowaniu połączenia nadal znajdował się na moim koncie) mogę otrzymać zwrot tylko w „Leo kredytach”. Kontakt z obsługą klienta nie zakończył się wypracowaniem zwrotu w gotówce, gdyż „Leo kredytów” nie można zamienić na złotówki, według obsługi z BOKiem powinnam się kontaktować od razu, zanim spróbowałam zwrócić bilet za pośrednictwem aplikacji – napisała pani Magdalena.
– Leo kredytów nie wydam, nie chcę więcej korzystać z usług przewoźnika. Dziwię się tylko, że w sytuacji, kiedy w dwóch mailach wyraźnie proszę o zwrot pieniędzy, a połączenie jest anulowane z winy przewoźnika, ten odmawia zwrotu pieniędzy na konto – napisała do nas rozgoryczona. Zapytaliśmy rzecznika przewoźnika, Juraja Andrejkę o przyczyny takiego potraktowania klienta. Po 6 dniach przewoźnik w końcu ustalił, jak doszło do powstania błędu.
– Okazało się, że data remontu infrastruktury między Lichkovem a Usti nad Orlicą po której jeżdżą pociągi Wrocław – Praga – Wrocław, w końcu stycznia zmieniła się o tydzień. Ostatecznie czeski zarządca infrastruktury zdecydował o rozpoczęciu prac wcześniej. Nie wiedzieliśmy, że zaszła taka zmiana. Problem dotknął około 10 naszych klientów. Zwrócimy im pieniądze a nawet dostaną 50% wartości biletu więcej. W przypadku pani Magdaleny Biuro Obsługi Klienta popełniło błąd. Klientka powinna wkrótce otrzymać pieniądze za bilet przelewem. Jesteśmy już z nią w kontakcie. Bardzo przepraszamy za zaistnienie problemu – napisał rzecznik przewoźnika. Leo Express wróci do obsługi relacji Wrocław – Praga
z końcem kwietnia. Pani Magdalena do Pragi z Wrocławia pojechała Flixbusem.