Czeski prywatny operator kolejowy Leo Express chce kompensować straty spowodowane mniejszą liczbą sprzedanych biletów w inny sposób. Wpadł na nietypowy pomysł i umożliwił klientom „adopcję” siedzeń w swoich pociągach.
– Tak jak można adoptować zwierzę w ZOO i podjąć się opieki nad nim, tak można w naszym pociągu adoptować fotel pasażerski i pomóc nam w przezwyciężeniu ekonomicznych skutków pandemii – napisał przewoźnik.
Wówczas na siedzeniu pojawi się tabliczka z napisem wskazanym przez kupującego. Leo namawia do adopcji foteli zwłaszcza uczestników programu lojalnościowego. Koszt nadania imienia fotelowi to 5000 Leo Kredytów, które są odpowiednikiem 5000 koron. To w przeliczeniu 850 złotych. Te pieniądze nie będą przeznaczone wyłącznie na nadanie imienia konkretnemu miejscu. Będzie je można wydać na bilety na jeszcze kursujące pociągi operatora, a także np. kupić za nie przekąski na pokładzie. Ponadto Leo zwiększy wartość Leo Kredytów o 30%. Portal zdopravy.cz, który jako pierwszy napisał o akcji, przypomniał, że we Flircie Leo Expressu znajduje się 237 miejsc.
Na tabliczce może być imię i nazwisko, może być też hasło reklamowe czy nazwa firmy. Czy swój napis mogłyby wykonać np. Koleje Czeskie? – W czasach, gdy nie tylko wszyscy ludzie, ale także wszyscy przewoźnicy muszą trzymać się razem, nie przeszkadzamy żadnej firmie w kupnie miejsca, nawet jeśli jest to konieczne do rywalizacji na kolei – napisał Emil Sedlařík, rzecznik prasowy Leo.
Leo nie ma wielu powodów do radości w ostatnich miesiącach. Kryzys mocna uderza w niewielkiego przewoźnika, który musiał ograniczyć siatkę połączeń z uwagi na mniejsze zainteresowanie podróżami,
ponadto ma też kłopoty w Niemczech, gdzie wykonywał przewozy dla siatki połączeń Flixtrain. Ostatnio właściciel przewoźnika zwrócił się o przesunięcie terminu spłaty pożyczki na 10 milionów koron, zaciągniętej w 2018 roku. Leo Express oczekuje też na egzekucję kary, która prawdopodobnie będzie
nałożona na państwowe Koleje Czeskie.