W niedzielę na większości linii zelektryfikowanych w woj. kujawsko-pomorskim Arriva RP przejmie ruch pociągów od Przewozów Regionalnych. Prezes Arrivy zapowiada, że przewoźnik jest dobrze przygotowany do nowych zadań, a dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Zakładu PR cieszy się, że utrata części pracy eksploatacyjnej przebiegła mniej bezboleśnie, niż pierwotnie mogło się wydawać.
Arriva przejmuje ruch na liniach Bydgoszcz-Laskowice Pomorskie, Bydgoszcz-Wyrzysk Osiek-Piła, Toruń-Jabłonowo Pomorskie i Toruń-Włocławek-Kaliska Kujawskie-Kutno. Za wyjątkiem trasy do Kutna (której przyszłość jest niepewna – połączenia do Kutna funkcjonować będą na razie tylko do końca roku, jednak Urząd Marszałkowski Woj. Łódzkiego deklaruje dalsze współfinansowanie połączeń i istnieje szansa, że także w 2014 r. będą one kursować do Kutna, a nie tylko do Kalisk Kuj.), na wszystkich odcinkach przejętych przez Arrivę, część połączeń nadal realizować będą Przewozy Regionalne. Takie są wyniki ustaleń pomiędzy przewoźnikami. Dotyczą one również zasad funkcjonowania przewozów na odcinkach „stykowych” z innymi województwami.
Dobra wola obu przewoźników
– Był to bardzo trudny rok. Nie tylko ze względu na trudności z zaplanowaniem rozkładu, ale też ze względu na to, że obawialiśmy się powtórki z innych regionów, gdzie pojawiały się bardzo poważne kłopoty w momencie zmiany przewoźników. Dlatego też dokonaliśmy w Arrivie szeregu kontroli, byliśmy też w ścisłym kontakcie z UTK, żeby przygotować się do dnia przejęcia przewozów – mówi Sławomir Kopyść, członek Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego. – Uznanie należy złożyć przedstawicielom obu firm przewozowych. Gdyby nie ich dobra wola, to mielibyśmy problem z wprowadzaniem nowego rozkładu. Ale była chęć porozumienia Przewozów Regionalnych z Arrivą. Udało się wprowadzić cywilizowane sposoby traktowania się przez firmy. Jest to dobry przyczynek do pozytywnej współpracy w trakcie całego dwuletniego kontraktu Arrivy – dodaje Kopyść.
Marek Smoczyk, sekretarz województwa, dodaje, że urzędnicy szczegółowo kontrolowali Arrivę, zarówno w zakresie zasobów taborowych, jak i ludzkich. – Tu mieliśmy spore wątpliwości, czy Arriva zdoła zatrudnić tyle osób dysponujących odpowiednim doświadczeniem i umiejętnościami. Kontrolowaliśmy przewoźnika i będziemy to robić także w niedzielę oraz w kolejnych dniach. Nasi pracownicy będą obecni w pociągach i na dworcach. Będą sprawdzali pociągi, ich punktualność, tak aby na bieżąco reagować na ewentualne nieprawidłowości – mówi Smoczyk.
Damian Grabowski, prezes Arrivy, mówi że wraz z PR wdrożone zostało takie porozumienie, iż pasażerowie nie powinni odczuć zmiany przewoźnika. – Wdrożyliśmy zasadę, która funkcjonuje w Europie, że spółki przewozowe walczą o rynek, ale jak już się rynek wyklaruje, to współpraca odbywa się w sposób korzystny dla obu stron. Jesteśmy przygotowani do świadczenia usług na nowych liniach, mamy skompletowany tabor i wykwalifikowanych pracowników – mówi Grabowski.
Kluczyki oczkiem w głowie PR
Waldemar Bachmatiuk, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, cieszy się natomiast z faktu, że kierowany przez niego zakład nie został zlikwidowany, choć była już w tej kwestii podjęta uchwała. Według stanu na dzień dzisiejszy, wypowiedzenia otrzyma 186 pracowników K-P ZPR.
- Dzięki staraniom urzędu marszałkowskiego i pracowników zakładu, którzy opracowali i przedstawili odpowiedni biznesplan, udowodniliśmy że możemy pozostać na rynku i funkcjonować na nim. Niepokój społeczny, jaki się zapowiadał wiosną, został zażegnany. Uruchomiono środki z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, dzięki którym dużo pracowników przechodzi szkolenia, podnoszą kwalifikacje. Następuje także proces przechodzenia naszych pracowników do innych spółek. Zwracam też uwagę, że wypowiedzeń może być mniej. Oczkiem w głowie jest nasz zakład Toruń Kluczyki, który specjalizuje się w naprawach lokomotyw spalinowych. Mamy podpisane kontrakty z czterema firmami i może być taka sytuacja, że obecny stan zatrudnienia na Kluczykach, wynoszący 170 osób, w przyszłym roku może wynosić 250. To nie jest optymizm, tylko rzeczywistość, możemy być największą w Polsce bazą do naprawy lokomotyw spalinowych. Daje to poczucie bezpieczeństwa i poczucie satysfakcji, że nasz zakład nie zostanie zlikwidowany – mówi Bachmatiuk