Samorząd województwa kujawsko-pomorskiego przedstawił stanowisko w sprawie cięć połączeń kolejowych w województwie. Podkreśla w nim, że to efekt kryzysu ekonomicznego spowodowanego pandemią oraz wzrostu oczekiwań finansowych przewoźników – Arrivy i Polregio. Według Urzędu Polregio zażądało dwukrotnie wyższej stawki niż obecnie. Prezes przewoźnika odpowiada, że to manipulacja, bo urząd porównuje ze sobą dwie zupełnie różne umowy.
"Komunikat w sprawie kolejowych przewozów pasażerskich" opublikowało wczoraj
województwo kujawsko-pomorskie. Podkreśla w nim, że pasażerskie przewozy kolejowe są „solidnie dotowane” na całym świecie. – Słusznie uważa się bowiem, że kreując popyt w tej dziedzinie chroni się środowisko naturalne i ratuje planetę. Istnieje jednak granica wysokości tych dotacji, przekroczenie której oznaczałoby rozrzutne szafowanie pieniędzmi podatników (…). Rolą samorządu województwa jest szeroko rozumiana troska o finanse publiczne, czyli pieniądze nas wszystkich – czytamy.
Urząd: to wina przewoźników
Samorząd województwa kujawsko-pomorskiego, który jest organizatorem regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich, pisze że przez wiele miesięcy prowadził trudne negocjacje z operatorami kolejowymi w sprawie nowych umów dotyczących świadczenia usług przewozowych i nowej siatki połączeń. – Nasi partnerzy w tych negocjacjach, działający od wielu lat w naszym regionie przewoźnicy Polregio i Arriva, zaproponowali w tych negocjacjach znacznie wyższe stawki niż te objęte poprzednimi kontraktami wieloletnimi. Najwyższe, należy powiedzieć: drastyczne podwyżki zaproponowało Polregio – przedstawiciele tej spółki usiedli do stołu z żądaniem stawek dwukrotnie wyższych. Wszystko w sytuacji zmniejszonych, w związku z kryzysem ekonomicznym wywołanym pandemią, wpływów do wojewódzkiego budżetu – pisze Urząd Marszałkowski, stwierdzając, że został postawiony w sytuacji, w której nie stać go na opłacenie siatki połączeń w takim kształcie, w jakim funkcjonowała ona dotychczas. Zdaniem urzędu wynegocjowane roczne umowy – 53,7 miliona złotych dla Polregio i 37,2 mln zł dla Arrivy za przejechanie przez należące do nich pociągi odpowiednio 2,2 miliona i 1,5 miliona kilometrów – nie są satysfakcjonujące. W grudniu na tory w Kujawsko-Pomorskiem wyjadą codziennie 254 pociągi, w dwóch pierwszych tygodniach stycznia 182 pociągi, a po 18 stycznia, kiedy planowane jest odwieszenie linii do Czerska i do Chełmży (o ile uczniowie wrócą do szkół) – 198.
Samorząd ostrzega, że w obecnej sytuacji niektóre szczególnie rzadko uczęszczane przez pasażerów połączenia muszą zostać, przynajmniej na jakiś czas, zawieszone. – Tam właśnie, po konsultacjach z samorządami lokalnymi, uruchamiamy autobusową komunikację zastępczą – zapewnia samorząd; warto dodać, że brak dobrej informacji i komunikacji zastępczej od 14 grudnia wzbudził duże oburzenie mieszkańców. Urzędnicy zapewnią, że będą uważnie słuchać wniosków i propozycji mieszkańców.
Martyniuk: Urząd porównuje dwie zupełnie różne umowy
O odniesienie się do stanowiska urzędu poprosiliśmy przewoźnika. W opublikowanym oświadczeniu prezes Polregio Artur Martyniuk napisał, że „Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego próbuje zrzucić winę za cięcia połączeń na przewoźników i w tym celu nie cofa się przed manipulacją, po raz kolejny wprowadzając w błąd mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego oraz opinię publiczną”. Polregio przypomina o oświadczeniu zarządcy infrastruktury PKP PLK, który wcześniej wytknął liczne błędy w poprzednich publicznych wypowiedziach samego marszałka odnośnie stanu infrastruktury kolejowej, co miało być powodem ograniczenia liczby połączeń. – Kolejną manipulacją jest rzekomy wzrost naszych stawek o 100%, ponieważ urząd porównuje dwie zupełnie różne umowy, czym wprowadza w błąd mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego. Poprzednia umowa z Województwem Kujawsko-Pomorskim była dla Polregio nierentowna. W latach 2015-2020 Polregio dopłacało do niej średnio ponad 12 mln zł rocznie, de facto finansując za Urząd Marszałkowski przewozy kolejowe, co należy do obowiązków samorządu – twierdzi Martyniuk
Jak dodaje, przy nowej umowie, zawartej jedynie na rok, przewoźnik zaproponował stawkę rynkową, gdzie wzrost kosztów w porównaniu do rozkładu jazdy 2019/2020 wyniósł jedynie 10% i wynikał tylko i wyłącznie z czynników niezależnych od Polregio, w tym wzrostu cen energii elektrycznej. – Przesunęliśmy też w porozumieniu ze związkami zawodowymi podwyżki z sierpnia 2020 r. na styczeń 2021 r – relacjonuje prezes, zaznaczając, że ostatni wzrost pensji w Kujawsko-Pomorskim Zakładzie Polregio miał miejsce w 2014 r. i wyniósł… 50 zł. – Nie ma więc mowy o żadnej rozrzutności, co sugeruje urząd. Wręcz przeciwnie, stale pilnujemy kosztów i szukamy nowych źródeł przychodów w województwie kujawsko-pomorskim, w tym realizując remonty czy przeglądy lokomotyw dla innych przewoźników – podkreśla Artur Martyniuk.
– Uzgodniona w podpisanej przez urząd marszałkowski umowie stawka na przewozy pasażerskie pokrywa faktycznie ponoszone koszty, a przy odpowiedniej liczbie pasażerów powinna pozwolić na wypracowanie niewielkiego zysku. Z całą stanowczością pragnę podkreślić, że odpowiedzialność za ostre cięcia połączeń o ok. 40% od 1 stycznia 2021 r. w całości ponosi kierowany przez Pana Marszałka Urząd, który jest organizatorem transportu zbiorowego w województwie. To ewenement w skali kraju, bo od dawna nie było w Polsce cięć na taką skalę, a w kilku województwach Polregio mimo pandemii uruchamia nowe trasy. W pozostałych utrzymuje pracę przewozową na podobnym poziomie z opcją zwiększenia liczby połączeń. Również według Urzędu Transportu Kolejowego województwo kujawsko-pomorskie jest jedynym w kraju, w którym dochodzi do likwidacji połączeń kolejowych na masową skalę, chociaż z ekonomicznymi skutkami pandemii muszą mierzyć się wszystkie samorządy. Marszałek likwidując połączenia, czy też ograniczając ich liczbę, te skutki przerzuca na mieszkańców, którzy od 1 stycznia 2021 r. stracą możliwość dojazdu do pracy, placówki służby zdrowia, a w dalszej perspektywie szkoły, uczelni czy rodziny – pisze prezes Polregio.
– Chcielibyśmy przypomnieć, że jeszcze w kwietniu 2020 r., a zatem po wybuchu pandemii Marszałek zamówił przewozy na rozkład jazdy 2020/2021 na poprzednim poziomie, to jest 3,5 mln pockm. Pod koniec roku poinformował, że stać go jedynie na 2,2 mln pockm, ale nadal oczekiwał obsługi jak na poziomie 3,5 mln pockm. Zarząd spółki Polregio nie mógł podpisać umowy, która naraża ją na straty – zabrania tego prawo i o tym Urząd doskonale wie, bo jeden z wysokich rangą urzędników Urzędu Marszałkowskiego, który odpowiada za podział środków na transport, jest jednocześnie prezesem spółki handlowej, czyli lotniska w Bydgoszczy – podsumowuje Artur Martyniuk.