Partnerzy serwisu:
Zintegrowany transport

Kontroler może wszystko

Dalej Wstecz
Data publikacji:
27-02-2009
Tagi geolokalizacji:
Źródło:
Karol Adamaszek, Krzysztof Śmietana, Tomasz Ciechoński, Gazeta Wyborcza, 27 lutego 2009

Podziel się ze znajomymi:

ZINTEGROWANY TRANSPORT
Kontroler może wszystko
Mandat to najlżejsza kara za jazdę bez biletu. Okazuje się, że równie często pasażerowie spotykają się z przemocą i wulgarnymi wyzwiskami. Bądź jednak pewien, że i jazda z biletem nie zawsze zapewnia bezpieczeństwo.

Trójmiasto: Z bani ci wyjadę gnoju!

Kontroler biletów z Renomy zatrzymał w trójmiejskiej SKM-ce trzech mężczyzn, którzy szli na czoło wagonu.. kupić bilety. Gdy okazało się, że jeden z nich nie ma przy sobie dokumentów, kontroler zrobił się bardzo nerwowy. - Złapał mnie za kołnierz i wrzeszczał, że mnie pobije - relacjonuje poszkodowany.

- Był piątek. Śpieszyliśmy się na kolejkę SKM o godz. 00:15. Chcieliśmy dojechać z Sopotu do Żabianki (osiedla w Gdańsku). Nie mieliśmy jednak biletów. Gdy tylko wsiedliśmy i zaczęliśmy iść w kierunku czoła pociągu, gdzie sprzedaje się bilety, dopadli nas panowie z Renomy (firma odpowiedzialna za kontrolę biletów w trójmiejskiej komunikacji publicznej) - napisał na Alert24 Maciej. Mężczyźni próbowali tłumaczyć, że idą właśnie po kupić bilety. To jednak nie przekonało pracowników z Renomy. - Dwoje moich znajomych, którzy mieli dokumenty, od razu dostali mandaty. Ja nie miałem przy sobie dowodu osobistego i kontrolerzy stwierdzili, że muszę z nimi jechać aż do Gdańska Głównego - dodaje alertowicz.

Pomiędzy Maciejem, a jednym z kontrolerów doszło do kłótni.

- Wkurzony niemiłym zachowaniem pracowników Renomy powiedziałem, że kupię Kałasznikowa i przeprowadzę rewolucję, żeby w tym kraju ludzie bez jakiegokolwiek wykształcenia nie rządzili ludźmi wykształconymi - napisał Maciej. - W tym momencie jeden z mężczyzn chwycił mnie za kołnierz, rzucił mną o ścianę kolejki i krzyknął "Grozisz mi?!. Zaraz Ci z bani pociągnę gnoju". Widać facet nie wie co to metafora - relacjonuje chłopak.

To nie pierwsza tego typu historia w Trójmieście. Kilka miesięcy temu głośnym echem odbiła się sprawa skandalicznego zachowania Renomy - Ty małpo, ty nienormalna krowo! Tak kontrolerzy z firmy Renoma wyzywali w gdańskim tramwaju niepełnosprawną kobietę. Potem ją poturbowali.

Poznań: Ktoś jeździ na gapę, a inny płaci mandaty

Czy jest możliwe by twoje kary płacił ktoś inny? Tak! W swarzędzkich autobusach to nie problem, przekonał się o tym Michał Manikowski.

Już od 8 lat ktoś w bezczelny sposób podczas kontroli biletów podaje się za Michała Manikowskiego. Z tego powodu kontrolerzy z firmy Trans-Kontrol obciążają mężczyznę wysokimi karami. Ich łączna suma to już około 1,5 tysiąca złotych. A nowe kary ciągle przychodzą.

- To skandal i żenada - mówi zbulwersowany Manikowski. -Trans-Kontrol i nie chce tej sprawy załatwić. A policja za każdym razem umarza śledztwo, tłumacząc się brakiem namiarów na winnego - dodaje.

Jak się okazuje, regulamin kontroli sprzyja robieniu takich głupich żartów. - Wystarczy wiarygodnie podać dane. Dokument tożsamości nie jest wymagany - przyznaje Przemysław Kołodziej z Trans-Kontrol. - Jeżeli widać, że ktoś kręci i myli się podając np. swój adres, budzi to nasze podejrzenia i wzywamy policję - podkreśla.

- Wiele razy chciałem wyjaśnić tę sprawę z firmą kontrolerską, niestety odsyłano mnie z kwitkiem. Zdarzało się nawet, że panowie byli wulgarni i puszczały im nerwy - mówi Manikowski. - Niech Manikowski idzie na policję i sam sobie radzi, to nie nasza sprawa - ucina Kołodziej z Trans-Kontrolu. Tymczasem Manikowski dostaje ostatnio już nie tylko zawiadomienia karach, ale także wezwania do sądu. - Tę firmę kontrolerską powinni dawno zamknąć! - deneruje się. Manikowski jest osobą niepełnosprawną i w związku z tym nie płaci za bilety. Cały czas walczy, by sprawę wyjaśnić. Doszedł już nawet do tego, że wiele kar zostało wystawionych wtedy, gdy mężczyzna był w pracy. Zrobił też na policji badania grafologiczne, które potwierdziły, że to nie on podpisywał dokumenty Trans-Kontrolu. Te argumenty nikogo jednak nie interesują - kolejne wezwania do sądu lub do zapłaty wysokich sum trafiają na dawny adres mężczyzny, gdzie obecnie mieszka jego schorowana matka.

Tajemniczy człowiek podający się za Manikowskiego na dodatek źle podaje jego nazwisko, zamiast poprawnej formy pisze "Mańkowski". Niestety Kołodziej z Trans-Kontrolu nie chce podać dokładnych danych pokrzywdzonego kilkunastu kontrolerom, których zatrudnia. Powołuje się przy tym na przepisy o ochronie danych osobowych. - To jakaś paranoja - sam im to zaproponowałem, ale mnie wyśmiali i kazali się wynosić - żali się Manikowski.

Mężczyzna pisze też oficjalne skargi do Trans-Kontrolu. Ale i to nie daje efektu: - Firma albo na nie reaguje, albo rzuca na wiatr składa obietnice - mówi Manikowski.

Firma kontrolerska stanowczo jednak temu zaprzecza: - Każdą skargę rozpatrujemy indywidualnie - twierdzi Kołodziej. I deklaruje: - staramy się zapewnić najwyższą jakość naszych usług kontrolerskich.

Wrocław: My zawiniliśmy, ale i tak ty zapłacisz

List czytelnika - W październiku mój syn pojechał z Wrocławia do Jeleniej Góry. We Wrocławiu kupił sobie bilety w obie strony. Dwa osobne bilety kasjerka spięła spinaczem. Przy pierwszej kontroli konduktor skasował bilet pierwszy. Przy drugiej kontroli drugi konduktor nie przyglądając się biletom skasował bilet drugi, czyli powrotny.

Syn zajęty rozmową z kolegą nie zwracał uwagi na to, który bilet kasuje mu pracownik PKP, zresztą o ile wiem, to podróżny nie ma takiego obowiązku. Tylko przy kasie musi zwrócić uwagę, czy otrzymał właściwy bilet. W nieświadomości zatem syn dotarł do Jeleniej Góry.

Na ostatni powrotny pociąg tego dnia się spóźnił (opóźniony był autobus z Karpacza). Chciał zatem w kasie przedatować bilet powrotny na dzień następny. Kasjerka odmówiła, stwierdzając, że został już skasowany. Tak samo postąpił kierownik pociągu, na który zameldował się syn. Mimo że na bilecie było widać jak na dłoni (numer kasownika był doskonale widoczny, a po tym każdy konduktor bez pudła rozpozna, w jakim pociągu został skasowany), że to wina pracownika kolei, syn był gotów zapłacić za bilet raz jeszcze, niestety na wycieczce wydał całą gotówkę. W tej sytuacji kierownik pociągu wystawił mu bilet kredytowy.

Napisałem odwołanie do Biura Przewozów w Gnieźnie, dołączając wszystko, co trzeba. W zasadzie spodziewałem się pozytywnego załatwienia sprawy, bo wina pracownika PKP była ewidentna.

I pismo o takiej treści rzeczywiście przyszło do nas z Gniezna. I w zasadzie powinienem się cieszyć jak norka, jednak pewnych rzeczy zrozumieć nijak nie mogę. Z postawy przewoźnika widać, że PKP Przewozy Regionalne nie opuściły jeszcze poprzedniej epoki.

To, że w piśmie z Gniezna nawet przez lupę nie da się zauważyć choćby małego słówka "przepraszam", to jeszcze pikuś. PKP Przewozy Regionalne z rozbrajającą szczerością poinformowały mnie, że mimo uznania odwołania, kosztami przesyłki zostanie obciążony mój syn.

Brawo!!! Za pomyłkę pracownika firmy i tak zapłaci klient. Dewiza godna PRL. To jest kolejny kamyczek do tego, jak PKP starają się "walczyć" o pasażerów

Toruń: Na połówce biletu MZK możesz się przejechać

Dwóch uczniów nie może już jeździć z jednym normalnym biletem pojazdami toruńskiej komunikacji miejskiej. Odkąd MZK wprowadził nowe bilety, każdy z nich musi skasować swój ulgowy. Jeśli tego nie zrobi, dostanie mandat.

W zeszły wtorek wieczorem syn naszego czytelnika (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) jechał wraz z kolegą ze szkoły autobusem linii 27. Chłopcy mieli bilet za 2,40 zł. Stwierdzili, że nie muszą kupować oddzielnych "połówek" - wystarczy, że skasują bilet normalny. Do autobusu wsiedli kontrolerzy. Uznali, że jeden z uczniów nie ma ważnego biletu i wlepili mu karę.

Przygoda syna kosztowała naszego czytelnika 76 zł. Tyle wynosi kara za brak biletu, jeśli gapowicz ureguluje ją w dniu, w którym został złapany lub dzień później. Jeśli będzie zwlekał, jej wysokość wzrośnie do 160 zł.

- Dla syna przygoda z kontrolerami nie była przyjemna, ja musiałem płacić - mówi czytelnik. - Mogę napisać reklamację, ale wątpię, aby to coś dało. Kolega syna miał przy sobie skasowany bilet normalny, chociaż jest upoważniony do zniżki. Po co miałby więc kasować dwukrotnie droższy bilet? Zrobił to tylko dlatego, że chłopcy jechali razem.

Kontrolerzy, którzy tego dnia sprawdzali bilety w autobusie linii 27, są zatrudnieni w firmie Weksel kontrolującej pasażerów na zlecenie Miejskiego Zakładu Komunikacji. Już wcześniej do naszej redakcji docierały sygnały, że pracownicy tej firmy w razie wątpliwości interpretują przepisy tak, aby za wszelką cenę nałożyć karę na pasażera. Weksel tłumaczył, że każdy niezadowolony może przyjść do biura i przedstawić swoje racje. W razie potrzeby firma organizuje konfrontacje z udziałem kontrolera lub analizuje zapis z monitoringu wewnątrz autobusów. Jeśli okaże się, że rację ma pasażer, zostanie przeproszony i odzyska pieniądze.

 

Warszawa: Nauczcie kultury kontrolerów biletów

O ponad jedną trzecią wzrosła ostatnio liczba mandatów wystawionych gapowiczom w komunikacji miejskiej. Dramatycznie rośnie też jednak liczba skarg na nadgorliwość i grubiaństwo kontrolerów.

Skargami na kanarów zajmowała się wczoraj komisja infrastruktury Rady Warszawy. Do radnych dociera w ostatnich tygodniach lawina skarg na ich zachowanie, a także na traktowanie pasażerów przez Zarząd Transportu Miejskiego. Warszawiacy narzekają, że nawet przy małym zatarciu podpisu i poprawieniu nazwiska długopisem ich karta miejska jest konfiskowana. Podróżny traci pieniądze wydane na bilet i nierzadko sprawa trafia do prokuratury. W dodatku podczas kontroli kanar często zachowuje się chamsko. Oskarżanie pasażerów o fałszerstwo jest tym bardziej dziwne, że ZTM chwalił się zakupem specjalnych maszyn, dzięki którym w spornych przypadkach karty miały być prześwietlane, by stwierdzić, czy dane na bilecie zostały zmienione, czy tylko poprawione.

Wczoraj z zachowania swoich pracowników tłumaczył się radnym szef ZTM Leszek Ruta. Stwierdził, że pasażer powinien znać taryfę. A tam jest zapisane, że karta musi być podpisana, a dane nie mogą być poprawiane ani zmieniane. - Poza tym liczba zatrzymanych kart miejskich nie jest aż tak ogromna. Od czerwca do września odebraliśmy 562 karty - wyliczał dyr. Ruta. Przyznał też, że ostatnio radykalnie wzrosła liczba mandatów. W ciągu ostatnich czterech miesięcy było ich ponad 18,5 tys. To o 35 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Leszek Ruta tłumaczył to zatrudnieniem dodatkowych kontrolerów. Teraz jest ich łącznie 143.

Radni wystąpili jednak do szefa ZTM, by kontrolerzy zachowywali się kulturalniej i nie byli zbyt gorliwi. - Jeśli np. kobiecie w torebce coś się wyleje na kartę miejską i podpis będzie mniej widoczny, to kontroler powinien pouczyć pasażerkę, że taki bilet trzeba wymienić - stwierdził Dariusz Klimaszewski (SLD), szef komisji infrastruktury. Apelował też do ZTM, by przeszkolić kanarów, w jaki sposób kulturalnie odnosić się wobec podróżnych.

Tymczasem... kontroler biletów wraca do łask

Przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej w całej Polsce przeżywają oblężenie, bo ludzie chcą pracować jako kontrolerzy biletów. - Wolnych etatów już nie ma - mówi rzeczniczka prasowa MPK w Lublinie. Podobnie jest w Kielcach. Zatrudniać chcą jeszcze na Śląsku.

Pani Magda [imię zmieniliśmy na jej prośbę] jest uśmiechniętą, szczupłą szatynką. Nie ma jeszcze trzydziestki. Samotnie wychowuje dwuletniego synka. - Opiekuję się nim na zmianę z mamą - mówi. Magda jest jedną z jedenastu kobiet kontrolerów pracujących dla lubelskiego MPK. - Zgłosiłam się latem zeszłego roku. Chciałam sprzedawać bilety, ale nie było miejsc. Zaproponowano, że mogę pracować jako kontroler. Zgodziłam się.

Pracuje od pół roku. O zmianie na razie nie myśli. - Czy czasem się boję? No pewnie. Przykład. Wchodzę na koniec autobusów. A tam pięciu dryblasów. Pewnie żaden nie ma biletu. Idą na mnie, jakby chcieli mnie zdeptać, to ich przepuściłam. Nie będę ryzykowała - mówi Magda. Niedawno agresywny pasażer rzucił się na jej koleżankę i podrapał twarz. Wszystko dlatego, że nie miał przejazdówki i nie chciał się wylegitymować. Kobietom udało się go doprowadzić do komendy. Co dziwne, zrozumienia dla pracy pani Magdy nie mają też panie. - Starsze kobiety w niedzielę krzyczały do mnie: "Taka młoda i poszła do takiej parszywej roboty. Do kościoła idźcie, zamiast ludzi spisywać" - opowiada kontrolerka. I dodaje: - To przecież praca jak każda inna. Czy ja dla przyjemności o szóstej rano w niedzielę stoję na przystanku? Chcę utrzymać dziecko.

Ale nawet tak kiepsko oceniana praca nagle stała się wziętym towarem. - W tym roku nie zamierzaliśmy już zwiększać zatrudnienia - zaznacza Weronika Opasiak, rzeczniczka prasowa MPK w Lublinie. Ale telefony w sprawie potencjalnej pracy po nowym roku i tak się rozdzwoniły. Dlaczego? - Nie wiem. Nie dawaliśmy żadnych ogłoszeń do mediów. Nie mamy też wolnych stanowisk - zastanawia się Opasiak.

Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Pozostałe z wątku:

Zobacz również:

Kraków. Budowa tramwaju do Górki Narodowej z dodatkowym wsparciem

Zintegrowany transport

Halle kupi do 56 tramwajów za maks. 168 mln euro

Zintegrowany transport

Halle kupi do 56 tramwajów za maks. 168 mln euro

Witold Urbanowicz 20 marca 2021

Pozostałe z wątku:

Zobacz również:

Kraków. Budowa tramwaju do Górki Narodowej z dodatkowym wsparciem

Zintegrowany transport

Halle kupi do 56 tramwajów za maks. 168 mln euro

Zintegrowany transport

Halle kupi do 56 tramwajów za maks. 168 mln euro

Witold Urbanowicz 20 marca 2021

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Transport Publiczny
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5