Ponad 14 godzin PKP PLK zmagały się z awarią systemów sterowania ruchem w Poznaniu Głównym, a z opóźnieniami wtórnymi przewoźnicy zmagali się do 24 godzin po wystąpieniu problemów. Awaria, jaka miała już nigdy nie nastąpić, zdarzyła się ponownie i zdemolowała ruch pojazdów dalekobieżnych i regionalnych.
Trudno wskazać konkretną grupę podróżnych, którzy najbardziej odczuli
efekty wczorajszej awarii w Poznaniu. Odwołano znaczną liczbę pociągów Poznańskiej Kolei Metropolitalnej, inne odjeżdżały w dość przypadkowych godzinach. Znacznie opóźnione odjeżdżały pociągi Polregio, z których część również odwołano. Opóźnione po 60, 100, a nawet 120 minut i więcej pociągi PKP Intercity, w tym również międzynarodowe z i do Berlina wjeżdżały w perony Poznania Głównego, ale drużyny pociągowe nie miały informacji kiedy z niego wyjadą. Dlatego niewiele wiedzieli też pasażerowie w składach, które utknęły w Poznaniu lub okolicach.
Awaria w Poznaniu to bowiem nie tylko problem systemów sterowania, ale także wielki chaos informacyjny. Na peronach oczekiwali pasażerowie, którzy nie byli informowani o skali opóźnień ani o tym, czy ich pociąg w ogóle odjedzie. Brakowało informatorów mobilnych, system informacji pasażerskiej nie radził sobie ze skalą problemów i nie raz, nie dwa, wskazywał nieprawdziwe informacje.
Z awarią PLK uporała się dopiero w godzinach popołudniowych. Komunikat zarządcy infrastruktury z 3 czerwca z godziny 18:39, podawał, że sytuacja na Poznańskim Węźle Kolejowym „powoli się stabilizuje”. Przywracane były rozkładowe przejazdy pociągów.
– Specjalny zespół, złożony z przedstawicieli zarządcy infrastruktury i przewoźników, nadal cały czas czuwa nad organizacją ruchu. Przyczyny zdarzenia zbada komisja kolejowa – napisał Radosław Śledziński z zespołu prasowego PKP PLK. System sygnalizował niesprawność od wczesnych godzin porannych.
Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy wynika, że w Poznaniu zawiodły procedury ustalone po wcześniejszych spektakularnych, podobnych w charakterze awariach srk na poznańskim węźle. Zapytaliśmy już Ministerstwo Infrastruktury o wnioski z awarii 3 czerwca oraz o konsekwencje tego zdarzenia. Czekamy na komentarz.
Komunikat z 4 kwietniaPLK poinformowała 4 czerwca o skali o przyczynach poniedziałkowych problemów w Poznaniu.
Opóźnienia pociągów pasażerskich na stacji Poznań Główny 3 czerwca wyniosły:
- pierwotne 239 pociągów na 13 888 minut,
- wtórne 442 pociągi na 14588 minut
Razem – 681 pociągów opóźnionych było o 28476 minut.
Ze względu na usterkę pociągi notowały średnio ok. 41 min. opóźnienia. Minimalne opóźnienie wyniosło 1 min (pociąg KW relacji Poznań Główny – Wągrowiec), a maksymalne – 462 min (pociąg KW relacji Gniezno – Poznań Główny). Ponadto konieczne było odwołanie 59 pociągów (57 pociągów Kolei Wielkopolskich i 2 pociągi Polregio), skrócenie relacji 12 pociągów (4 PKP Intercity i 8 Kolei Wielkopolskich) i skierowanie okrężną trasą 7 pociągów (3 PKP Intercity i 4 Kolei Wielkopolskich).
Powołany w związku z usterką specjalny zespół, złożony z przedstawicieli zarządcy infrastruktury i przewoźników czuwa cały czas nad organizacją ruchu.
Szczegółowe przyczyny wczorajszego zdarzenia wyjaśnia komisja. Wstępne ustalenia wskazują, że usterka urządzeń sterowania ruchem kolejowym wystąpiła po uderzeniu pioruna w element infrastruktury podczas intensywnej burzy z opadami. W Poznaniu – według danych meteorologicznych – punktowo spadło ponad 46 mm deszczu (46 l na 1 m2). Trudne warunki powodowały lokalne podtopienia.
System urządzeń sterowania ruchem kolejowym – zgodnie z obowiązującym przepisami – jest odpowiednio zabezpieczony, także przed skutkami burz. Na budynkach lub szafach zasilających stosowane są uziomy, elementy przepięciowe, separatory i odpowiednie kable, które chronią urządzenia po uderzeniu pioruna. Jednakże w przypadku bezpośredniego trafienia pioruna w dany element infrastruktury nie istnieją zabezpieczenia, które mogłyby zapewnić całkowitą ochronę.