Prezydent Lubina z zadziwiającym uporem wygłasza kontrowersyjne tezy. Przed dwoma tygodniami stwierdził, że pociągi z Lubina nie powinny się zatrzymywać... w Legnicy. Z kolei za zapowiedziane przez niego "batożenie" protestujących mieszkańców Raszówki poniekąd wzięła się lubińska policja, na szczęście nie dosłownie. Urząd marszałkowski nie odpowiedział, czy rozważa omijanie trzeciego największego miasta w regionie; prezentujemy jednak informacje na temat możliwości przyspieszenia pociągów Lubin – Wrocław w sposób bardziej tradycyjny.
Nie milknie sprawa reaktywacji połączeń kolejowych pomiędzy Lubinem a Legnicą. Początkowo miały się one nie zatrzymywać na przystankach pomiędzy tymi miastami leżących na terenie gminy Lubin. Niespójne tłumaczenia tej decyzji potwierdzały raczej tezę, że był to polityczny rewanż na skonfliktowanym z Bezpartyjnymi Samorządowcami wójcie gminy Lubin. Po głośnych
protestach mieszkańców zatrzymania
wprowadzono do rozkładu jazdy.
Warto przypomnieć, że prezydent Lubina Robert Raczyński to
lider Bezpartyjnych Samorządowców, współrządzących w regionie. Do partii tej należą też m.in. Cezary Przybylski – marszałek województwa oraz odpowiedzialny za kolej członek zarządu Tymoteusz Myrda. Bliskim współpracownikiem Raczyńskiego jest prezes Kolei Dolnośląskich Damian Stawikowski.
Zaczęło się "batożenie"?
Zepsuta impreza inauguracyjna tak zdenerwowała prezydenta, że protestujących mieszkańców oskarżył o kradzież pociągu i
publicznie, ze sceny, zapowiedział ich "wybatożenie". Lokalne media
zwróciły uwagę, że nie była to czcza pogróżka. Przed tygodniem kilkudziesięciu mieszkańców gminy Lubin
otrzymało wezwania na przesłuchania w charakterze podejrzanych od lubińskiej policji.
– To złamanie prawa o ruchu drogowym, które zakazuje chodzenia pieszym po torowisku – powiedziała Wirtualnej Polsce mł. asp. Anna Szajble. Rzeczniczka lubińskiej komendy podkreśla, że nawet gdyby protest był zgłoszony wcześniej, to manifestujący i tak dostaliby wezwanie na przesłuchanie. Policjanci zarzucają protestującym w Raszówce złamanie kodeksu wykroczeń. – Lista 24 osób, z którymi chcemy porozmawiać nie jest zamknięta – zaznaczyła rzeczniczka policji w Lubinie. Na razie nikt nie przyznał się do odpowiedzialności. Po zebraniu wszystkich materiałów policja zdecyduje, czy przekazać sprawę do sądu. Ten ma podjąć decyzję o ewentualnej naganie lub karze grzywny – czytamy w wp.pl.
Pominąć Legnicę? A może prosto na Księżyc? Prezydent Lubina i lider Bezpartyjnych Samorządowców zasłynął na Dolnym Śląsku kolejną wypowiedzią. W połowie czerwca stwierdził, że pociąg z Lubina do Wrocławia nie powinien zabierać podróżnych z Legnicy. – Powinien być Lubin nawet bez Legnicy, czyli on się nawet nie powinien zatrzymywać w Legnicy. Dlatego, że połączenie między Lubinem a Wrocławiem, zatrzymujące się na każdym przystanku, wydłuży nam się do 1,5 godziny. Wartość takiego połączenia jest żadna. To się robi tramwaj –
powiedział w Radiu Wrocław.
– Stopniowo, w ciągu roku musimy likwidować wszystkie przystanki między Lubinem a Wrocławiem (...). To jest nowe połączenie, które ma oszczędzać czas dojazdu do Wrocławia mieszkańców Lubina. Od dwóch lat realizuję ten projekt, to musi być ekspres do Wrocławia i w związku z tym musi omijać wszystkie wioski. Taka jest natura ekspresu. Powiem szczerze, że zastanawialiśmy się nad tym, czy ten pociąg w ogóle powinien się zatrzymywać w Legnicy. I jeśli okaże się, że wypełnienie jego będzie duże już na stacji w Lubinie, to rzeczywiście on się nie będzie zatrzymywał też w Legnicy, docelowo. Bo po co? – mówi Robert Raczyński.
Pomijanie stutysięcznej Legnicy (rządzonej, co zdaje się mieć znaczenie, przez prezydenta z partii SLD, a nie BS), czyli trzeciego największego miasta w województwie byłoby niespotykanym na kolei kuriozum. Siedzibę w mieście ma wiele firm, w tym... same Koleje Dolnośląskie. Co warto zaznaczyć, przejeżdżając przez stację pociągi muszą zwolnić do 60 km/h. Równie dobrze można zapytać prezydenta Lubina, czy Wrocław na pewno jest dla niego wystarczająco duży. Może pociągi powinny od razu jechać do Krakowa? Albo też wprost na Księżyc...?
Jak realnie przyspieszyć pociągi Kolei Dolnośląskich?Regionalne ekspresy, o których mówi prezydent Raczyński funkcjonują w wielu krajach i pełnią ważną rolę w ofercie przewozowej. Jest tak i w Polsce, uruchamiają je choćby Koleje Mazowieckie. Są to jednak pojedyncze połączenia w godzinach szczytu – a nie każdy pociąg, jak w pierwotnej wersji rozkładu jazdy pociągów do Lubina. W ciągu dwóch tygodni od zadania pytań, biuro prasowe urzędu marszałkowskiego nie odpowiedziało na naszą prośbę o komentarz do słów lidera Bezpartyjnych Samorządowców. Nie wiemy zatem, czy plan pomijania Legnicy może przybrać realne kształty. Słów tych nie chcą też komentować Koleje Dolnośląskie. Ale zapytaliśmy też przewoźnika o możliwość bardziej... tradycyjnego przyspieszenia połączeń Lubin – Wrocław.
Obecnie najszybszy pociąg KD Jan Wyżykowski pokonuje trasę Lubin – Wrocław w godzinę i 3 minuty. Pozostałe pociągi jadą 1 h 15 min (a nie, jak mówi prezydent, półtorej godziny). Między Legnicą a Wrocławiem Wyżykowski zatrzymuje się na trzech przystankach, i na kolejnych trzech we Wrocławiu. Czy tę trasę da się pokonać jeszcze szybciej? Już w 2017 roku pociąg specjalny KD
potrzebował na to tylko 31 minut. Jechał jednak z maksymalną prędkością 160 km/h, której nie osiągają regularne pociągi – mimo tego, że na trasie zamontowany jest nowoczesny europejski system sterowania ETCS, umożliwiający prowadzenie pociągu z prędkością 160 km/h bez drugiego maszynisty.
Jak potwierdza rzecznik Kolei Dolnośląskich Bartłomiej Rodak, pociągi relacji Lubin – Wrocław Gł. na odcinku Legnica – Wrocław kursują z prędkością 130 km/h za wyjątkiem lokalizacji, w których obowiązuje niższa prędkość (np. na obszarze węzła Legnica i Wrocław). –W kwestii jazdy z prędkością 160 km/h z wykorzystaniem systemu ETCS przekazać należy, że obecnie system ten nie funkcjonuje w sposób prawidłowy, czego dowiodły przeprowadzone testy, toteż jego wykorzystanie wiązałoby się z powstawaniem opóźnień pociągów – informuje Rodak (
pisaliśmy o tym w tym miejscu).
Jak dodaje rzecznik, w pokładowe urządzenia ETCS wyposażone są wyłącznie pojazdy typu 45WE, a pociągi do i z Lubina obsługiwane są również innymi pojazdami rodziny Impuls, co związane jest m.in. z dostosowaniem pojemności taboru do frekwencji notowanej dla poszczególnych połączeń. – Trwa natomiast analiza możliwości podwyższenia prędkości do 160 km/h dla niektórych połączeń realizowanych przez Koleje Dolnośląskie w rozkładzie jazdy 2019/20 – informuje Rodak.
A co z odcinkiem Legnica – Lubin? Do 11 czerwca obowiązywało na nim wprowadzone przez PKP PLK ograniczenie prędkości do 100 km/h (ujęte w Wykazie Ostrzeżeń Stałych), wprowadzone z uwagi na
stabilizację toru. – Obecnie pociągi kursują z prędkością 120 km/h – informuje rzecznik KD.
Jak podsumowuje rzecznik, przy założeniu prędkości 160 km/h i braku postojów pośrednich, rozkładowy czas przejazdu pociągu na odcinku Legnica – Wrocław Główny wyniósłby około 35 minut (w zależności od typu taboru i przyjętych rezerw w rozkładzie), co dla relacji Lubin – Wrocław pozwoliłoby osiągnąć czas na poziomie około 50 minut – uwzględniając obligatoryjne rezerwy czasowe. Ewidentne jest zatem, że na polu uruchomienia szybkich połączeń można osiągnąć bardzo duży efekt bez pomijana największego miasta na szlaku.