Mija pół roku od rozstrzygnięcia przetargu na dostawę pociągów spalinowych dla Kolei Wielkopolskich. Wygrała go Pesa, ale wciąż nie podpisała umowy, bo strony nie mogą się dogadać w sprawie szczegółów kontraktu.
Pierwsze Linki pojawiły się w Kolejach Wielkopolskich już przed trzema laty. Na początku tego roku wydawało się, że wkrótce samorządowy przewoźnik otrzyma kolejne nowoczesne spalinowe zespoły trakcyjne z Pesy. Bydgoski producent
wygrał bowiem przetarg na dostawę czterech sztów – pokonał nowosądecki Newag, oferując
niższą cenę, szybszą dostawę i dłuższą gwarancję – aż 52 miesiące.
Dziś mija dokładnie
pół roku od rozstrzygnięcia postępowania, a umowa ciągle nie została podpisana. Szef PR producenta Maciej Grześkowiak zapewnia, że producent chce podpisać umowę z przewoźnikiem. – Trwają negocjacje zapisów umowy z klientem – informuje. Dlatego Pesa przedłużyła termin związania ofertą oraz zabezpieczenie wadium aż do 29 września.
Długotrwałe zakupy
Z obstrukcji nie są zadowolone Koleje Wielkopolskie. Nic w tym dziwnego – pierwszy przetarg w tej kwestii
rozpisano jeszcze w czerwcu 2017 roku, ale z powodu przekroczenia kosztorysu przez zwycięską ofertę Pesy postępowanie
trzeba było powtórzyć; według pierwotnych planów Koleje Wielkopolskie przygotowywałyby się do odbioru pojazdów w tym półroczu.
Przewoźnik przyznaje, że nie bardzo ma możliwość „wymusić” na oferencie podpisanie umowy. – Wszyscy znamy sytuację producenta. Każde nasze radykalne działanie i tak nie przyspieszy zawarcia umowy z kimkolwiek – mówi „Rynkowi Kolejowemu” prezes Kolei Wielkopolskich Włodzimierz Wilkanowicz. Warto przypomnieć, że zakup pojazdów dofinansuje województwo kwotą aż 44,2 mln złotych, a samorząd
zamówił też w Pesie dziesięć nowych Elfów 2.
Cierpliwi, choć wkurzeni
Jak już pisaliśmy, Pesa miała w poprzednich miesiącach problemy z uzyskaniem gwarancji zabezpieczających podpisywanie nowych umów, ale
dzięki zaangażowaniu Polskiego Funduszu Rozwoju udało się je rozwiązać. Mimo to umowy ciągle nie ma. – Domyślam się, że sytuacja ta bierze się z faktu ratowania kontraktu na
pojazdy spalinowe dla Deutsche Bahn – mówi Wilkanowicz, ale w Pesie temu zaprzeczają.
Nieoficjalnie „RK” dowiedział się, że spółki mają różne stanowiska w sprawie szczegółowych zapisów przygotowywanej umowy. Obie strony zakładają jednak, że uda się ją podpisać. – Biorąc pod uwagę naszą dotychczasową współpracę z Pesą cierpliwie, choć „wkurzeni”, czekamy do deklarowanej daty – podsumowuje Wilkanowicz. Na dostawę dwóch pociągów Pesa będzie miała 390 dni, a dwóch kolejnych – 420 dni. Klepsydra odwróci się jednak dopiero w momencie podpisania umowy.