Urząd Transportu Kolejowego przyznał Ukrainian Railways Cargo Poland licencję na przewozy na terenie Unii Europejskiej. Pierwsze pociągi pod szyldem spółki mają zostać uruchomione w przyszłym roku. Jak przekonuje Ministerstwo Infrastruktury, spółka-córka Kolei Ukraińskich korzysta z liberalizacji polskiego rynku, jednak nie ma szans na to, by zagrozić pozycji PKP Cargo lub innych dużych graczy.
Prezesem zarządu spółki, której kapitał zakładowy wynosi na razie 5 tysięcy złotych, jest Mychajło Plastun. 100% udziałów posiadają Koleje Ukraińskie (Ukrzaliznycia).
Sprawniej przez granicę – mimo różnicy prześwitu
O powołaniu nowej spółki
pisaliśmy przed rokiem. Jej zadaniem miało być realizowanie przewozów towarowych nie tylko w Polsce (ze szczególnym uwzględnieniem obsługi logistycznej transportów przez granicę ukraińską „od drzwi do drzwi”), ale także w innych krajach regionu (zwłaszcza w Unii Europejskiej). Oprócz świadczenia takich usług spółka miała koordynować pracę z innymi operatorami europejskimi, właścicielami ładunków i przejściami granicznymi.
Decyzja o uzyskaniu licencji przybliża UR Cargo Poland do rozpoczęcia przewozów. Spółka wystąpiła już do Europejskiej Agencji Kolejowej o certyfikację. Planowany termin rozpoczęcia przewozów to rok 2025. Przewoźnik zamierza wykorzystywać zarówno pojazdy normalno-, jak i szerokotorowe.
Rozwój kolejowego ruchu transgranicznego – mimo dużych nakładów na prace infrastrukturalne zarówno
po stronie polskiej, jak i
ukraińskiej – utrudnia jednak różnica rozstawu szyn. Ukraina wyraziła zamiar
przekucia swojej sieci z prześwitu 1520 na 1435 mm, jednak proces taki musiałby trwać wiele lat, a jego rozpoczynanie podczas działań wojennych groziłoby paraliżem całej sieci. Na razie rozpoczęto rozmowy w sprawie budowy na granicy polsko-ukraińskiej
punktów przestawnych, umożliwiających zmianę rozstawu kół taboru bez zatrzymywania pociągów.
Czy spółka z trzema lokomotywami zagrozi PKP Cargo?
Powołanie UR Cargo Poland, a następnie wydanie dla niej licencji, stało się pożywką dla teorii spiskowych. Politycy prawicowej opozycji oraz niektórzy działacze związkowi w PKP Cargo – nie tyko w ostatnich dniach – przedstawiają wydanie licencji dla UR Cargo Poland jako element skoordynowanych działań wymierzonych przeciw
pogrążonemu w kryzysie polskiemu przewoźnikowi.
Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak zdecydowanie zaprzecza tym oskarżeniom. Jak przypomina, o licencję na wykonywanie kolejowych przewozów towarowych w myśl polskiego prawa może ubiegać się każdy: tylko w pierwszym półroczu bieżącego roku UTK przyznał takie uprawnienia 14 różnym wnioskodawcom. – Przewoźnik ukraiński z zadeklarowaną liczbą 3 lokomotyw i 100 wagonów będzie jednym z wielu podmiotów, który chce działać na tym silnie zliberalizowanym rynku. Jaki będzie wpływ podmiotu, który dysponuje taką zasobnością, jeśli chodzi o lokomotywy i wagony? Będzie znikomy, na pewno poniżej 1% udziałów rynkowych – wyjaśniał Malepszak posłom podczas lipcowego posiedzenia Sejmu.
Mogła powstać spółka polsko-ukraińska
Malepszak przypomniał też, że początkowo strona polska i ukraińska planowały utworzenie wspólnej przewozowej spółki
joint venture. Udziałowcem ze strony polskiej miały być PKP SA. Daleko idące deklaracje składali w tej sprawie wiosną 2022 r. ówczesny
premier Mateusz Morawiecki oraz minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. – Następnie nie dzieje się nic, [mimo że] strona ukraińska ponagla, żeby zacząć współpracę – kontynuował opis dalszych wydarzeń przedstawiciel MI. Dopiero po ponad roku oczekiwania rozczarowani biernością strony polskiej Ukraińcy zdecydowali się na rejestrację własnej spółki w naszym kraju.
Mimo tego zaniechania poprzedniego rządu rozpowszechniane na prawicy obawy są – jak dowodził Malepszak – bezpodstawne. – Nie widzimy żadnego zagrożenia, jeśli chodzi o masowość tych przewozów, nie widzimy możliwości szerokiego wejścia z własnym taborem – podsumował wiceminister, odnosząc się do obaw o pogorszenie sytuacji PKP Cargo i innych polskich przewoźników towarowych.