Wczoraj podawaliśmy za „Gazetą Wyborczą”, że harmonogram przejmowania przez Koleje Śląskie od Przewozów Regionalnych kolejnych linii legł w gruzach. Marszałek Matusiewicz tłumaczy to dobrą wolą i ugodową postawą wobec związkowców. Zdaniem kolejarzy powód jest jednak tylko jeden - brak odpowiedniej ilości taboru.
1 października Koleje Śląskie mają przejąć w całości od PR Katowice obsługę linii Gliwice – Katowice – Zawiercie – Częstochowa. Wraz z wejściem w grudniu nowego rozkładu jazdy spółka miała przejąć trasę z Bytomia do Gliwic i linię Szybkiej Kolei Regionalnej (Tychy Miasto – Katowice – Sosnowiec Główny). Plan spalił jednak na panewce. Wiadomo już, że w tym roku realne jest przejęcie jedynie pierwszej z wymienionych tras.
Dlaczego Koleje Śląskie nagle odpuściły? - Obiecałem to niedawno związkom zawodowym w imię "spokoju społecznego", a poza tym nie mamy dość taboru, by w najbliższym czasie przejąć większą liczbę tras – wyjaśnia na łamach „Dziennika Zachodniego” Matusiewicz.
Problem pojawia się również w przypadku ewentualnej dzierżawy taboru od Przewozów Regionalnych. - Kto mi zaręczy, że druga strona nagle nie zerwie umowy? - pyta Matusiewicz i zapowiada, że w przyszłym roku prawdopodobnie dokupi swej spółce jakieś nowe pociągi.
Mimo ograniczenia planów przejmowania linii od PR, marszałek nie przestaje wierzyć w sukces tworzonego już od ponad roku samorządowego przewoźnika. - Skoro takie lokalne spółki dobrze sobie radzą na Mazowszu, Dolnym Śląsku, czy w Wielkopolsce, to dlaczego u nas miałoby być inaczej - przekonuje Matusiewicz.
Więcej