- Obietnice, że można jeździć więcej niż Przewozy Regionalne a jednocześnie taniej, okazały się fałszywe - mówi śląski marszałek Mirosław Sekuła. I potwierdza, że Koleje Śląskie ograniczą przewozy do poziomu śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych.
Według wniosków z audytu finansowego, przeprowadzonego przez ZDG TOR, zbilansować działalność Kolei Śląskich można poprzez pięć elementów. Są to: obniżenie amortyzacji przez renegocjowanie umów z dostawcami taboru, zmiana polityki taborowej, racjonalizacja wydatków płacowych i poprawa polityki handlowej oraz zmiana oferty przewozowej. Ta ostatnia część będzie szczególnie nieprzyjemna dla pasażerów.
Marszałek województwa Mirosław Sekuła przyznał w rozmowie z "Rynkiem Kolejowym", że Koleje Śląskie powrócą do poziomu pracy eksploatacyjnej śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych. – Praca eksploatacyjna już została ograniczona poprzez remonty infrastruktury, a w czerwcu rozpoczną się jeszcze większe utrudnienia – przypomniał marszałek Sekuła. Przyznał jednak, że po zakończeniu remontów nie wszystkie pociągi wrócą na swoje trasy.
Know-how to straty
Śląski Zakład Przewozów Regionalnych wykonywał w poprzednim rozkładzie jazdy pracę eksploatacyjną na poziomie 8 mln pckm, a Koleje Śląskie założyły na obecny rozkład jazdy 9,5 mln pckm, przy niższej dopłacie z Urzędu Marszałkowskiego i wymianie taboru na nowy. Chwalił się tym poprzedni marszałek Adam Matusiewicz, mimo że Koleje Śląskie nie przedstawiły nigdy wyliczeń, skąd wezmą się tak olbrzymie oszczędności – To nasze know-how i nie będziemy go ujawniać - kwitował ówczesny rzecznik Adam Warzecha.
– Obietnice, że da się jeździć więcej, płacąc mniej, okazały się fałszywe – podsumowuje marszałek Sekuła. Dlatego praca eksploatacyjna Kolei Śląskich wróci do poziomu znanego z PR. Jak powiedział marszałek, zależy mu na tym, żeby Koleje Śląskie wyszły na prostą. W tym roku strata przewoźnika wyniesie ok. 56 milionów złotych - i to tylko, jeżeli program naprawczy uda się wprowadzić... – Gdyby Koleje Śląskie nadal prowadziły działalność w obecny sposób, straty przekroczyłyby sto milionów złotych – mówi marszałek.
EN57 zamiast składów wagonowych
Niedawno rozwiązana została trzyletnia umowa na przewozy z Kolejami Śląskimi. Została ona zawarta przez województwo w sposób nieprawidłowy – zbyt późno poinformowano o odwołaniu przetargu. Trzyletni kontrakt zastąpiła umowa roczna. – Jeżeli Koleje Śląskie wyjdą na prostą nic nie stanie na przeszkodzie, żeby podpisać z przewoźnikiem dłuższy kontrakt – mówi marszałek. W przeciwnym wypadku, znów rozpisany zostanie przetarg na przewozy.
Koleje Śląskie również pod względem taborowym zbliżą się do oferty śląskiego zakładu PR. Spółka zrezygnuje z bardzo kosztownego kontraktu na wynajem lokomotyw Traxx z Lotos Kolej i wagonów. Zamiast nich wynajmie od Przewozów Regionalnych elektryczne zespoły trakcyjne. Koszty eksploatacji takiego zestawu są bowiem dwukrotnie niższe w przeliczeniu na liczbę przewiezionych pasażerów.