Tylko Pesa chce dostarczyć Kolejom Dolnośląskim 10 lub nawet 30 jednostek spalinowych. Producent zaoferował przewoźnikowi jednostki z rodziny Elf 3. KD potrzebują nowych pojazdów, żeby móc obsługiwać wszystkie linie kolejowe, jakie planuje reaktywować województwo dolnośląskie. Prezes przewoźnika zwraca nam uwagę, że zakaz dofinansowania unijnego do zakupu nowych jednostek zahamuje proces reaktywacji połączeń kolejowych w całym kraju. KD lobbują więc za elektryfikacją linii do Trzebnicy czy linii 285 do Świdnicy przez Sobótkę.
Koleje Dolnośląskie
prowadzą przetarg na zakup 10 lub nawet 30 spalinowych, 2-członowych zespołów trakcyjnych, które mają posłużyć przewoźnikowi do obsługi odcinków bez sieci trakcyjnej. Właśnie dowiedzieliśmy się, kto chce dostarczyć nowe pojazdy dla KD.
Jedna droga oferta
W przetargu wpłynęła tylko jedna oferta, autorstwa Pesy. Producent wycenił realizację zamówienia podstawowego na 359,627 mln złotych brutto, z czego 333,33 mln złotych brutto za dostawę 10 pojazdów (będą to jednostki z nowej
rodziny Elf 3), 24,108 mln złotych brutto za pakiet naprawczy oraz 2,189 mln złotych brutto za szkolenie wskazanych pracowników przewoźnika z obsługi nowych jednostek.
Budżet KD na zamówienie podstawowe to 221,4 mln złotych brutto.
Prezes Kolei Dolnośląskich, Damian Stawikowski mówi nam, że 30 kupowanych pojazdów jest potrzebnych przewoźnikowi do obsługi wszystkich linii, jakie planuje zrewitalizować województwo. Są to np. odcinki do Karpacza, Niemczy czy Kowar.
“Brak dofinansowania unijnego do zakupu spalinowych jednostek doprowadzi do rezygnacji z rewitalizacji niektórych linii w całym kraju”
Stawikowski przypomina też, że zakup pojazdów spalinowych nie jest już możliwy z dofinansowaniem unijnym, co jego zdaniem jest błędem.
– Chcemy rewitalizować nieczynne linie kolejowe i zapewniać dostęp do sprawnego transportu publicznego kolejnym dolnoślązakom, a jednocześnie sami podcinamy tę gałęź i zakazujemy kupowania pociągów, które mogłyby obsługiwać tego typu trasy. Wielu przewoźników czy organizatorów nie będzie bez tego w stanie nabyć pociągów wodorowych czy bateryjnych i po prostu zrezygnuje z chęci przywrócenia połączeń, skazując mieszkańców na własny samochód. Samorząd województwa dolnośląskiego jest pionierem w przejmowaniu linii kolejowych i ich rewitalizacji, ale są to linie spalinowe, dlatego potrzebujemy takiego taboru – mówi prezes KD dodając, że rynek używanych pojazdów spalinowych ciągle kuleje.
– SKPL sprowadził kilka lat temu sporą serię pociągów z Holandii, natomiast do regularnego ruchu wprowadzono je
dopiero niedawno. Najwięcej czasu zajęło zdobycie homologacji dla tych pojazdów. To również jest absurdalne i trwa za długo – stwierdza nasz rozmówca.
W tym kontekście warto przypomnieć, że przewoźnik prowadził w ostatnim czasie przetarg na dostawę minimum 2 używanych spalinowych zespołów trakcyjnych, jednak w przetargu
nie wpłynęła żadna oferta. Stawikowski zapewnia, że przewoźnik na pewno ponowi to postępowanie.
KD monitorują wodór i pojazdy bateryjne
Włodarz KD zapewnia jednocześnie, że przewoźnik monitoruje też rynek pojazdów zeroemisyjnych (wodorowych czy bateryjnych) – Wodór i pojazdy bateryjne cały czas obserwujemy u innych, również zagranicznych przewoźników. Dopiero co grupa pracowników KD była w Berlinie na wizycie w DB Regio. Obie te trakcje będą z pewnością wchodzić w sektor przewozów pasażerskich również w Polsce, ale póki co nie odpowiem wprost, czy i kiedy pojawią się w naszym parku taborowym.
Prezesa Kolei Dolnośląskich zapytaliśmy również o to, czy poza przetargami na zakup jednostek (nowych oraz używanych) przewoźnik rozważa też np. dzierżawę używanych pojazdów do obsługi linii bez sieci trakcyjnej (spółka dzierżawiła swego czasu tego typu pojazdy np. od Arrivy).
– W najbliższym czasie potencjalne, przyszłe problemy z obsługą linii niezelektryfikowanych rozwiążemy. Zapewniam też przy okazji, że obiegowo jesteśmy już teraz gotowi na obsługę linii do Karpacza. Dalsze plany rozwoju siatki połączeń, prowadzone przez Zarząd Województwa Dolnośląskiego powodują, że już teraz musimy zabezpieczyć się z zakupem kolejnych pojazdów spalinowych – odpowiada na to pytanie Stawikowski.
Lobbing za elektryfikacją linii do Trzebnicy oraz Świdnicy
Poza zakupami pojazdów rozwiązaniem sytuacji taborowej mogłaby być również elektryfikacja następnych odcinków sieci kolejowej na Dolnym Śląsku, zarówno zarządzonej przez DSDiK jak i przez PKP PLK. Koleje Dolnośląskie lobbują za takim rozwiązaniem, bo pozwoliłoby to “uwolnić” obecny tabor spalinowy lub dwutrakcyjny i wykorzystać go do obsługi następnych tras
– Lobbujemy za tym, żeby elektryfikować następne odcinki, zarówno te zarządzane przez DSDiK, jak i te pod zarządem PKP PLK. Rozmawiałem już o tym z ministrem Piotrem Malepszakiem. W przypadku linii w zarządzie PLK uważamy, że dobrym rozwiązaniem byłaby elektryfikacja magistrali podsudeckiej oraz linii 285 z Wrocławia do Świdnicy przez Sobótkę, natomiast jeśli chodzi o DSDiK, to pierwsza do zelektryfikowana być linia do Trzebnicy. Linia ma ogromny potencjał aglomeracyjny i spokojnie zapełni nasze pięcioczłonowe jednostki elektryczne. To jednak melodia przyszłości: analizując stan aktualny, najpierw potrzebujemy więcej pojazdów spalinowych – kończy Stawikowski.
Nowe jednostki mają mieścić prawie 200 osób i wjeżdżać do Czech
Jakie mają być
nowe jednostki spalinowe, kupowane przez KD? Przewoźnik wymaga, żeby nowe pojazdy były bezprzedziałowe. W środku będzie mogło podróżować 196 pasażerów, w tym 100 na miejscach siedzących i 6 na miejscach siedzących, ale rozkładanych. Pasażerowie na wózkach będą mieli dwa specjalne miejsca, a na przewóz rowerów zaplanowano 6 miejsc. Ich lokalizacja oraz sposób mocowania do uzgodnienia z przewoźnikiem. Swoją specjalną strefę będą mieli najmłodsi podróżni. Będzie to wytypowane miejsce z fotelami naprzeciwległymi, z grą planszową na stolikach oraz kolorowymi obiciami foteli.
Konstrukcja spalinowych zespołów trakcyjnych powinna umożliwiać jazdę wielokrotną do 3 połączonych jednostek tego samego typu z możliwością sterowania wszystkimi urządzeniami z jednej kabiny sterowniczej. Co ważne, przewoźnik wymaga, że w momencie dostawy pojazdy muszą posiadać już dopuszczenie do ruchu po czeskiej sieci kolejowej. Pierwotnie zakładano, że jednostki mają też wjechać do Niemiec, jednak z tego zapisu zrezygnowano. Prędkość maksymalna została określona na 120 km/h.