Koleje Dolnośląskie ogłaszają trzeci przetarg na zakup 11 zespołów trakcyjnych. Czekaliśmy na niego rok. W stosunku do poprzednich dwóch konkursów, które nie doczekały się wyboru oferty z uwagi na wysoką cenę, pojawiły się spore zmiany. Czy tym razem uda się doprowadzić do wyboru dostawcy?
Koleje Dolnośląskie ogłasiły przetarg na łącznie 11 pojazdów. 5 z nich będzie pojazdami elektrycznymi, a 6 spalinowo-elektrycznymi. – Będzie możliwe rozszerzenie zakupów w przyszłości, dzięki zapisanej w dokumentacji opcji – powiedział Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego. Jego zastępca odpowiedzialny za kolej w regionie, Tymoteusz Myrda, uściślił jego wypowiedź i wskazał na zmiany w stosunku do poprzedniego przetargu.
– Najistotniejsza zmiana polega na tym, że zamiast sześciu pociągów spalinowych, chcemy kupić pojazdy dwutrakcyjne, czyli mogące poruszać się zarówno pod siecią trakcyjną, jak i bez niej. Te pociągi będą trójczłonowe – powiedział Myrda. Druga zmiana dotyczy 5 elektrycznych zespołów trakcyjnych. Te, zamiast czterech członów, będą posiadały ich pięć. Podobne Koleje Dolnośląskie
kupiły już w 2018 roku.
Opcja z myślą o nowych liniach i kolei aglomeracyjnej
Zapisane prawo opcji ma pozwolić zrealizować w przyszłość kolejne zakupy. Zapisano w nim możliwość nabycia do 20 pojazdów elektrycznych i 10 kolejnych hybryd.
– Obecnie zbliżamy się do pogranicza starej i nowej perspektywy unijnej. Opcję na zakup kolejnych zespołów trakcyjnych zrealizujemy, jeśli będzie możliwość skorzystania z unijnych pieniędzy na tabor po 2023 roku – powiedział Patryk Wild, radny wojewódzki. Wskazał on na miasto Wrocław, jako adresata kolejnych zakupów pociągów. - Rozmawiamy z Wrocławiem na temat polepszenia oferty kolei. Jeśli Wrocław będzie chciał realizować projekt kolei aglomeracyjnej, będziemy posiadali możliwość zwiększenia zasobów taborowych – powiedział.
Nowe pojazdy głównie do obsługi aglomeracji wrocławskiej
Dla pociągów hybrydowych z zamówienia podstawowego zaplanowano relacje, w której w bardzo ograniczonym stopniu skorzystają one z sieci trakcyjnej. Pojazdy będą kursować z Trzebnicy do Wrocławia i dalej, przez Sobótkę do Świdnicy, gdzie trwa obecnie modernizacja linii kolejowej. Na tej blisko 80 kilometrowej trasie napęd elektryczny będzie wykorzystywany jedynie na 14 kilometrowym odcinku w obrębie miasta Wrocławia. Dopiero po 5 latach trwałości projektu (zakup będzie dofinansowany w kwocie 85 mln zł. przez Unię Europejską), będzie możliwość przetrasowania tych pociągów. Po zakończeniu remontu kolejnego odcinka linii 285 pomiędzy Świdnicą a Jedliną Zdrój, hybrydy zobaczymy zapewne także na tej górskiej trasie. W przyszłości, dla wykorzystania hybryd na Dolnym Śląsku jedynie „sky is the limit”.
– Dzięki taborowi hybrydowemu możemy wyobrazić sobie sytuację, w której dwa połączone zespoły trakcyjne pojadą z Wrocławia do Kłodzka, a tam rozłączą się i bez trakcji elektryczne pojadą osobno do Lądka oraz do Kudowy Zdróju – powiedział Partryk Wild. Podkreślił, że Dolny Śląsk jako pierwszy w Polsce kupuje pociągi hybrydowe. Za chwilę podobny przetarg
ogłosi województwo zachodniopomorskie.
Nowe pięcioczłonowe elektryczne zespoły trakcyjne trafią natomiast do obsługi relacji Oleśnica – Wrocław Główny – Siechnice – Jelcz-Laskowice. Co istotne, nowe pojazdy połączą Jelcz Laskowice z Wrocławiem także remontowaną obecnie linią nr 292 przez Wrocław Wojnów.
Koleje Dolnośląskie chcą pojazdów lekkich i oszczędnych. Mają lepsze możliwości finansowe
W przetargu poza, oczywiście, ceną i okresem gwarancji uwzględnione będzie kryterium jak najskuteczniejszej rekuperacji energii, z uwagi na wzrost jej cen. Pojawi się również kryterium wagi pojazdu.
Dlaczego nowe zamówienie pojawiło się dopiero w rok po poprzednim, który nie przyniósł rozstrzygnięcia?
– Chcieliśmy ustabilizować finansowo spółkę, trzeba było wypracować nowe założenia dla przetargu, uwzględnić realizację opcji dla tras, które dopiero przejmujemy od PKP SA, a które będziemy chcieli odbudować – powiedział Tymoteusz Myrda, a prezes Kolei Dolnośląskich przypomniał, że poprzednie przetargi nie okazały się sukcesem w związku z 20% przekroczeniem budżetu przez potencjalnego dostawcę.
– Spółka rok temu nie dysponowała zdolnością kredytową, aby zwiększyć sumę na realizację zamówienia. Była to racjonalna decyzja. W 2019 roku poprawiliśmy swój wynik finansowy. Według naszych dyrektorów finansowych jesteśmy obecnie w stanie zdobyć kredyt do wysokości od 150 do 180 mln – powiedział Damian Stawikowski. Spółka szacuje, że zakup 11 pojazdów zamknie się w maksymalnej kwocie 280 milionów złotych. W tej cenie uwzględniono też utrzymanie pojazdów do poziomu
P4 P3.2.
Pierwsze pojazdy elektryczne mają być gotowe w 22 miesiące po podpisaniu umowy, a pojazdy hybrydowe po 16 miesiącach. W obu przypadkach wybrany producent musi je dostarczyć w dwa miesiące.