Prezydent Lubina, Robert Raczyński w wywiadzie dla oficjalnego portalu miasta przyznaje, że budowa Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego będzie kosztowna i niezbędne jest do tego wsparcie państwa. Podkreśla jednak, że inwestycje w linie kolejowe rozwijają nie tylko region, ale i całe państwo polskie.
Władze województwa dolnośląskiego oraz gmin zagłębia miedziowego
podpisały w kwietniu umowę na opracowanie dokumentacji przedprojektowej dla Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego. To przełomowy dla regionu projekt, łączący budowę nowej linii kolejowej w relacji Lubin – Polkowice – Głogów z jednoczesną rozbudową istniejącej linii nr 289 Legnica – Lubin – Rudna Gwizdanów.
O szczegółach pisaliśmy tutaj.
Nawet dwa miliardy zł za KAZM
W wywiadzie dla oficjalnej strony miasta prezydent Robert Raczyński przyznaje, że budowa linii będzie kosztować miliard złotych, "może nawet i dwa, biorąc pod uwagę to, co się obecnie dzieje w światowej gospodarce". – Ci, którzy wierzą, że bez polityki da się zbudować infrastrukturę, są albo kompletnie naiwni, albo nie mają elementarnej wiedzy na ten temat. Do realizacji takich przedsięwzięć potrzebne są duże pieniądze i musi się pojawić interwencja państwa, bo my nie jesteśmy w stanie wygenerować takich pieniędzy. Mówimy tu o wielkim projekcie, którego nie jest w stanie finansowo udźwignąć ani województwo, ani tym bardziej gminy. Takie inwestycje rozwijają nie tylko region, ale i całe państwo polskie – mówi prezydent Lubina, dodając, że projekt został wspomniany w planie Centralnego Portu Komunikacyjnego. – A to oznacza, że KAZM nie zostanie tylko
projektem na etapie studium wykonalności, którego sporządzenie zadeklarowaliśmy jako samorządy – uważa, stwierdzając, że po budowa zajmie kilka lat; bardziej czasochłonne będzie jego zdaniem formalne przygotowanie inwestycji.
Zdaniem Raczyńskiego kolej aglomeracyjna z kursami co 15-20 minut to nie tylko korzyść dla mieszkańców, ale też inwestorów. – Dla nich kolej aglomeracyjna oznacza łatwy dostęp do półmilionowego rynku pracy – to potencjał równy Wrocławiowi. Inwestorzy boją się dziś braku pracowników. Skłonność Polaków do zmiany miejsca zamieszkania w podążaniu za pracą jest nadal niewielka. Dlatego duże projekty przemysłowe do nas nie przychodzą. Mieliśmy tego przykład podczas jednej z ostatnich wizyt, gdy padło pytanie, czy tu będzie sześć tysięcy pracowników. I ten problem ciągle nam wraca, dlatego kolej aglomeracyjna jest szalenie ważna – podkreśla, dodając, że ma również nadzieję na przekonanie do projektu koncernu KGHM Polska Miedź.
O wykluczeniu transportowym
Prezydent analizuje też przyczyny wykluczenia transportowego w Polsce. – Na początku lat 90. rząd nie doceniał znaczenia komunikacji zbiorowej. Wtedy wszyscy żyli restrukturyzacją przemysłu, nie rozumiejąc, że ten przemysł nie ma żadnej wartości, dopóki nie służy ludziom, czyli nie tworzy miejsc pracy dla nich. Nasi ekonomiści żywili utopijne przekonanie o zdolności rynku do pełnej samoregulacji. Nikt nie stawiał sobie jednocześnie pytania, jak ktoś ma pojechać do pracy, jeżeli nie ma pieniędzy na bilet albo nie ma czym pojechać, bo zlikwidowano mu wszystkie środki transportu publicznego. Przecież oprócz kolei stopniowo demontowano także komunikację autobusową. Lata 90. upłynęły nam pod znakiem stopniowego i świadomego deregulowania kolejnych sfer gospodarki. Nie było żadnej strategii rozwoju państwa, bo wierzono, że wolny rynek sam wszystko zbuduje. A przecież gdyby faktycznie tak było, najbogatsze kraje byłyby dziś w Afryce, bo tam nie ma żadnych regulacji – dowodzi.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.