Koleje Mazowieckie kupią dziewięć tradycyjnych pociągów podmiejskich, by w ten sposób rozładować ścisk. Niestety na trasy wyjadą wagony, których miejsce może być niebawem w Muzeum Techniki.
W warunkach przetargu zapisane jest jasno, że mają być nie starsze niż z 1960 r. Czyli gdyby ktoś dostarczył tabor z tego właśnie roku, za dwa lata stuknęłoby wagonom pół wieku.
Dlaczego Koleje Mazowieckie zamawiają stary tabor, zamiast kupić mniejszą liczbę nowych wagonów? - Bo brakuje nam pieniędzy i taboru. Potrzebujemy 250 pociągów, mamy 200 - mówi prezes firmy Halina Sekita.
W warunkach przetargu koleje żądają od dostawców, by wagony były naprawione, a część pasażerska wyglądała jak nowa. Jarosław Kiepura z Urzędu Transportu Kolejowego twierdzi, że zakup antyków nie jest złym pomysłem. - One na pewno pojeżdżą jeszcze kilkanaście lat - mówi ekspert. - W krajach Europy Zachodniej też kupuje się stary tabor, na przykład Włosi zamówili wagony 50-letnie - mówi Jarosław Kiepura.
Jeszcze w tym roku Koleje zamówią 20 fabrycznie nowych pociągów podmiejskich. Szacują, że potrzeba na to 400 mln zł.