Działania PKP PLK szwankują również na Dolnym Śląsku. Wczoraj dyżurny ruchu spowodował 200-minutowe opóźnienie pociągu Kolei Dolnośląskich. Przewoźnik protestuje i wyraźnie zaznacza, że zarzuty PLK wobec samorządowych przewoźników są nieuzasadnione, a zarządca infrastruktury wręcz utrudnia codzienne funkcjonowanie przewoźnika.
Od kilku dni relacjonujemy wydarzenia mające miejsce w obrębie Warszawskiego Węzła Kolejowego. Po utrudnieniach związanych z wprowadzeniem nowego kolejowego rozkładu jazdy,
PKP PLK podjęły decyzję o odwołaniu lub skróceniu kursowania niektórych pociągów Kolei Mazowieckich oraz SKM Warszawa. Stało się to praktycznie z dnia na dzień, bez wcześniejszego uprzedzenia pasażerów.
Kuriozalna konferencja i odpowiedź regionalnych przewoźników
Do całego zamieszania
postanowił odnieść się zarząd państwowego zarządcy infrastruktury, który ustami wiceprezesa Mirosława Skubiszyńskiego poinformował, że sytuacja na węźle warszawskim jest… stabilna. Ponadto Skubiszyński przekazał też, że zdaniem PKP PLK utrudnienia spowodowane zostały z winy… SKM Warszawa oraz KM.
Do słów wiceprezesa PKP PLK odnieśli się przedstawiciele obu samorządowych przewoźników stwierdzając, że zarzuty Skubiszyńskiego są zupełnie niedorzeczne i niepoważne. Z całym przebiegiem konferencji reprezentantów KM i SKM
można zapoznać się tutaj.200 minut opóźnienia
Okazuje się też, że problemy w działaniu PKP PLK nie dotyczą tylko okolic Warszawy. Jak dowiedzieliśmy się z nieoficjalnych informacji, wczoraj, 14 marca, w okolicach Wałbrzych doszło do incydentu z udziałem pociągu Kolei Dolnośląskich. O to, co się dokładnie stało zapytaliśmy rzecznika prasowego KD, Bartłomieja Rodaka.
– We wtorek, 14 marca, w późnych godzinach wieczornych, jeden z pociągów Kolei Dolnośląskich doznał awarii w okolicach stacji Wałbrzych Główny. Dyspozytura KD, mając na miejscu dwa inne pojazdy Kolei Dolnośląskich, zaproponowała dyżurnemu ruchu, że podstawi najpierw jeden z nich na tor obok zepsutego składu, przygotuje sprzęt pozwalający na komfortową zmianę składu przez podróżnych i pojedzie dalej w kierunku Janowic Wielkich kolejnym składem. Dla obu tych pojazdów dyżurny ruchu PKP PLK odmówił wykonania tejże operacji. W efekcie pociąg doznał 200-minutowego opóźnienia. Do transferu pasażerów między składami i tak doszło, ale z dużym, nieuzasadnionym opóźnieniem. Decyzja dyżurnego ruchu, która naraziła pasażerów KD na uciążliwości, jest niezrozumiała i nie powinna mieć miejsca. Koleje Dolnośląskie stanowczo protestują przeciwko tego rodzaju praktykom. W efekcie to przewoźnicy obarczani są przez pasażerów odpowiedzialnością za działania innych podmiotów zarządzających polską siecią kolejową, jak chociażby w tym przypadku – relacjonuje nam Rodak.
“Zarzuty PLK są co najmniej niezrozumiałe”
Rzecznik Kolei Dolnośląskich odniósł się także do naszych pytań dotyczących dzisiejszej konferencji wiceprezesa PKP PLK.
– To nie przewoźnicy, a PKP PLK odpowiada za układ rozkładów jazdy. My, przewoźnicy, jesteśmy skazani na decyzje w zakresie rozkładów jazdy operatora sieci kolejowej, który niejednokrotnie przedstawia rozwiązania sprzeczne z logiką i wygodą pasażerów. Dzisiejsze wydarzenia związane z paraliżem warszawskich kolejowych przewozów pasażerskich niczym w soczewce oddają codzienne problemy, z jakimi borykają się przewoźnicy samorządowi w całym kraju – mówi nam Bartłomiej Rodak.
W dalszej części odpowiedzi przedstawiciel dolnośląskiego przewoźnika nazwał zarzuty Mirosława Skubiszyńskiego “niezrozumiałymi” oraz wyraził pełną solidarność z resztą samorządowych przewoźników w kraju. – Koleje Dolnośląskie jako jedna z najdynamiczniej rozwijających się spółek kolejowych w kraju, a jednocześnie jako podmiot należący do wspólnoty zrzeszonej w ramach Związku Samorządowych Przewoźników Kolejowych, solidaryzuje się z przewoźnikami samorządowymi operującymi regionalnie i stanowczo sprzeciwia się narracji prowadzonej przez PKP Polskie Linie Kolejowe – zakończył rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich.
Uzupełnienie: Stanowisko ZZDR PKPDo zarzutów Kolei Dolnośląskich odniósł się 16 marca Grzegorz Herzyk, rzecznik Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP. - Przedstawiona przez Przewoźnika ocena sytuacji jest delikatnie mówiąc tendencyjna, - skierowana jak zwykle robią to przewoźnicy - na szukanie winnych wszędzie tylko nie u siebie. Ponadto z wypowiedzi Pana Rzecznika Kolei Dolnośląskich wynika, że niestety Pasażer dla przewoźnika w tym przypadku, to tylko sprzedany bilet. Do sytuacji kryzysowych w kolejowych procesach transportowych dochodzi na co dzień a pracownicy PLK S.A. a szczególnie Dyżurni Ruchu rozwiązują te sytuacje na pierwszym miejscu stawiając bezpieczeństwo ludzi – pasażerów i pracowników kolejowych, bez podejmowania zbędnego ryzyka - napisał Herzyk.
Stanowisko ZZDR PKP
w całości publikujemy tutaj.