Dolnośląska prasa żyje konfliktem władz Karpacza z organizatorem turystycznych przejazdów drezynami - Karkonoskimi Drezynami Ręcznymi. Samorządowcy zdecydwali sie wydzierżawić nieczynny dworzec kolejowy, w którym mieściły się zabytkowe drezyny. Właściciel KDR, Rafał Gersten, który przez lata starał się o przejęcie dworca przez gminę, po jego przejęciu został z niego wyrzucony uważa, że stało w sposób wręcz gangsterski. I to nie raz.
Portal Jelonka.com poinformował, że w Karpaczu nie chcą już największej atrakcji turystycznej sprzed dwóch lat: Karkonoskich Drezyn Ręcznych. Pracownicy starostwa jeleniogórskiego wyrwali kłódki z dworca w Karpaczu i wyrzucili ze środka eksponaty zbierane przez działaczy KDR. Burmistrz Karpacza zastrzegł, że dworca nie przejmie, póki są tam drezyniarze - czytamy na portalu.
"Gazeta Wrocławska" dodaje, że przyczyną władze miasta zdecydowały się na ten krok, aby bez przetargu wydzierżawić za 50 zł miesięcznie nieczynny dworzec kolejowy, w którym ma się mieścić magazyn materiałów budowlanych. Burmistrz Karpacza Bogdan Malinowski zapewnia, że umowa jest bardzo korzystna dla miasta i nie oznacza rezygnacji z planów adaptacji budynku, m.in. na Muzeum Zabawek.
Aby dworzec mógł stać się składem budowlanym, usunięto z niego firmę Karkonoskie Drezyny Ręczne, która latem i wiosną woziła turystów po torach. Jej właściciel, Rafał Gersten, opiekował się stacją i przez kilka lat zabiegał o jej przekazanie na rzecz samorządu. Gdy PKP oddały budynek, Gerstena wyrzucono - czytamy w "Gazecie Wrocławskiej".
Oświadczenie Rafała Gerstena, właściciela firmy Karkonoskie Drezyny Ręczne:
Od 2005 roku prowadzimy działania na rzecz przejęcia przez samorządy niszczejącej infrastruktury kolejowej i przywrócenia połączeń kolejowych wiodących w Karkonosze. Aby zachować publiczny charakter dworca kolejowego w Karpaczu doprowadziliśmy do podjęcia uchwały wskazującej burmistrzowi kierunki działania w zakresie uzyskania tytułu prawnego do dworca praktycznie zmuszając go do jego przejęcia.
Dzisiaj, adaptacja dworca ogłaszana jest jako sukces władz gminy ale działalność KDR poddawana jest olbrzymiej presji przybierającej formę fizycznej eksterminacji. Pozyskanie dworca na rzecz gminy wymagało od nas wielu nakładów.
Po przejęciu dworca przez gminę zostaliśmy z niego usunięci w sposób niemal gangsterski a dworzec został wynajęty bez przetargu za symboliczny czynsz na skład budowlany. Podjęliśmy zatem starania o wynajęcie budynku dawnego magazyny przesyłowego mieszczącego się po drugiej stronie torów.
Wielokrotnie występowaliśmy do burmistrza i rady miasta z wnioskami o wynajęcie od PKP magazynu dla potrzeb KDR deklarując pokrycie wszystkich wydatków i nakładów na jego remont. W odpowiedzi słyszeliśmy, że gmina nie powinna być pośrednikiem w naszych kontaktach z PKP i powinniśmy wynająć obiekt bezpośrednio.
Równolegle z tymi deklaracjami Burmistrz kierował do PKP wystąpienia negatywnie opiniujące zamiar wydzierżawienia KDR tego obiektu a w konsekwencji wynajął ten obiekt na rzecz gminy uzasadniając to potrzebami firmy wykonującej adaptację dworca. Jest to działanie bezpośrednio wymierzone w naszą działalność. Wydatek publicznych środków na prywatną wojnę burmistrza z KDR.
Wykonawca adaptacji nie zgłaszał przecież potrzeby wydzierżawienia tych obiektów a gmina rozstrzygając przetarg określiła jego warunki nie obejmujące dzierżawy dodatkowych obiektów na potrzeby wykonawcy adaptacji dworca.
Jakie są zatem podstawy angażowania się gminy w dzierżawę obiektów kolejowych na rzecz kontrahenta, który nie występował z takim wnioskiem skoro wielokrotnie burmistrz odmawiał zaangażowania się po stronie funkcjonującej w mieście atrakcji turystycznej, która potrzebę takiego udziału gminy zgłaszała zarówno jemu jak i radzie miasta?
W nawiązaniu do artykułów:
Portal Jelonka.com, Pogonili drezyny z Karpacza, 04.12.2008r.
Nowiny Jeleniogórskie, Wyrzucili drezyniarza jak śmiecia, 04.12.2008r.
Polska The Times Gazeta Wrocławska, Karpacz wynajął dworzec na skład, Burmistrz wojuje z drezynami, 29.03.2009r.