Grupa kanadyjskich prywatnych przedsiębiorców jest gotowa zaproponować budowę linii wielkich prędkości łączącą Calgary i Edmonton. Twierdzą, że mogą zrealizować inwestycję taniej niż zakładają to rządowe szacunki.
Prezes firmy New Carrier Outram, Bill Cruikshanks twierdzi, że po rozpatrzeniu wielu możliwości, najsensowniej wygląda budowa zupełnie nowej linii, w miarę możliwości prostej i płaskiej tak, aby umożliwiała ona osiągnięcie jak najwyższej średniej prędkości. Firma faworyzuje w swoich planach pociągi europejskie budowane wspólnie przez Bombardiera i Siemensa.
W zeszłym tygodniu raport Instytutu Van Horne'a zamówiony przez rząd i kilka prywatnych firm, stwierdził, że nadszedł czas na budowę linii wielkich prędkości między dwoma największymi miastami kanadyjskiej prowincji. Według studium, modernizacja istniejącej linii kosztem 1,7 mld dolarów kanadyjskich, mogłaby umożliwić podróż z prędkością 240 km/godz. Budowa całkowicie nowej, za dwa razy większe pieniądze, podniosłaby limit do 300 km/godz.
Zdaniem Cruikshanka, koszt linii wielkich prędkości mógłby być niższy. Jego firma zamierza złożyć ofertę, gdy tylko rząd ogłosi przetarg na budowę. Ten jednak, przed podjęciem dalszych decyzji zamierza zlecić dokładniejszą ocenę raportu Van Horne'a swoim ekspertom.
Pociąg między Calgary i Edmonton byłby pierwszym pociągiem wielkich prędkości z prawdziwego zdarzenia w Ameryce, jeśli nie liczyć kursującego między Bostonem a Waszyngtonem ekspresu Acela oraz innych projektów, które jak na razie nie mają szans na szybka realizację.