Wsiadając na pokład pociągu z Warszawy do Berlina czy z Berlina do Warszawy opóźnienie w większości połączeń mamy pewne. Są nawet takie pociągi które do stolicy Niemiec nie docierają punktualnie miesiącami!
Po licznych sygnałach od czytelników postanowiliśmy wziąć na tapet punktualność pociągów w relacji Warszawa – Berlin. Sprawdziliśmy ją dla dat od 7 czerwca do 6 lipca. Dotarliśmy do danych, które klasyfikują połączenie Berlin – Warszawa - Berlin, dawniej flagowe BWE, w kategorii połączeń upadłych.
EC Szprewa do Berlina puktualnie nie jeździ
We wspomnianych terminach pociąg Szprewa z Berlina Gesundbrunnen do Warszawy dotarł punktualnie do stacji końcowej jedynie 8 razy. Szokujące jest to, że skład ten, we wspomnianym okresie do Berlina o czasie nie dotarł ani razu! Rozkładowo powinien pokonywać dystans w 6 godzin i minutę.
Sięgamy po inny przykład, przeglądając tabele punktualności pociągu Varsovia z Berlina do Warszawy. Varsovia jedynie 10 razy dojechała punktualnie lub niemal punktualnie do Warszawy. Normą były 30 minutowe i dłuższe opóźnienia (standardowy jego czas przejazdu to 6 godzin i 31 minut). Jeszcze gorzej było przy dojazdach do Niemiec. W opisywanym okresie tylko jeden kurs z Polski do Berlina dotarł planowo (25 czerwca).
Lepiej jest z pociągiem Odra, który dotarł do Warszawy punktualnie 9 razy i tyle samo do Berlina (rozkładowy czas przejazdu to 5:58) i z pociągiem Wisła, który dojechał punktualnie do Warszawy 8 razy, do Berlina - 9. Na szczycie punktualności plasowało się EC Berolinum. Ten skład "aż"19 razy dotarł do Warszawy o czasie, ale już tylko 6 razy punktualnie do Berlina.
Te same problemy od lat. Za mało lokomotyw wielosystemowych
Zapytaliśmy PKP Intercity dlaczego spółka przechodzi na porządku dziennym nad sytuacją, w której przez kilka tygodni z rzędu dochodzi do tak drastycznych sytuacji jak wspomniane, niemal codzienne opóźnienia. PKP Intercity odpowiedź rozpoczyna od skierowanie uwagi na problemy sąsiadów.
– W ostatnim czasie (w opisywanym przez nas okresie od 7 czerwca do 6 lipca – dop. red.) 2/3 z łącznego czasu opóźnień wynikło z przyczyn leżących po stronie zagranicznego przewoźnika i ze zdarzeń nieprzewidzianych, w tym warunków atmosferycznych – napisało biuro prasowe PKP Intercity, nie przedstawiając dokładnych danych. Te, do których dotarł „Rynek Kolejowy” przedstawiają sprawę inaczej: o ile większość pociągów wjeżdżających z Niemiec do Polski (nieco powyżej połowy) była rzeczywiście opóźniona, to chodziło o opóźnienie (z niewielkimi wyjątkami) od kilku do kilkunastu minut. To opóźnienie rosło drastycznie od stacji Rzepin, Zbąszynek lub Poznań (opóźnienia powstają także w Kutnie, gdzie PKP PLK nie może zakończyć prac przy przebudowie stacji opóźnionych o kilka lat).
– Wymiany lokomotyw z jednosystemowych na wielosystemowe i odwrotnie następują w Poznaniu, Rzepinie czy Zbąszynku. Konieczność wymian powoduje wydłużenie postoju na stacjach średnio o ok. 25 minut – przyznaje pośrednio biuro prasowe PKP Intercity. I to jest prawdziwa przyczyna większości opóźnień, na które od miesięcy narzekają pasażerowie a PKP Intercity nie radzi sobie zupełnie z tym systemowym problemem. Lokomotyw wielosystemowych, koniecznych aby przekraczać granicę polsko-niemiecką, gdzie w sieci trakcyjnej zmienia się napięcie, jest zbyt mało. Chociaż trzeba oddać PKP Intercity, że w końcu realnie zauważyło problem i zdecydowało się na większy leasing multisystemowych elektrowozów Siemens Vectron.
– Spółka posiada 10 pojazdów serii EU44 Husarz. Jedna jednostka jest wyłączona z eksploatacji po wypadku komunikacyjnym – powraca z naprawy w Austrii. Pozostałe z lokomotyw Husarz miały w ostatnim okresie awarie i występowały ich krótkotrwałe wyłącznie do napraw oraz do wykonania przeglądów okresowych. To przekładało się na konieczność zastępowania innymi seriami lokomotyw jednosystemowych – napisała Agnieszka Serbeńska z biura prasowego PKP Intercity. Do tego dochodzą w niektórych dniach wyłączenia pojazdów na planowe przeglądy techniczne i krótkotrwałe naprawy bieżące. To również zakłóca obsługę pociągów międzynarodowych.
Więcej lokomotyw na razie zmieniło niewiele
Jak dodaje rzeczniczka PKP Intercity, obecnie w obsłudze pociągów międzynarodowych, poza dziesięcioma Husarzami, w ramach porozumienia PKP Intercity i DB Fernverkehr są wykorzystywane trzy lokomotywy wielosystemowe X4Ea Vectron MRCE. Do końca sierpnia PKP Intercity
będzie też korzystać z Vectrona należącego do PKP Cargo.
Odpowiedź z PKP Intercity kończy się stwierdzeniem, że spółka „podejmuje wszelkie możliwe działania, by ograniczyć opóźnienia pociągów międzynarodowych”. Jeszcze raz sprawdziliśmy, czy przynoszą one skutek. W praktyce w ostatnim tygodniu Szprewa i Varsovia do Berlina punktualnie nie dojechała ani razu, Odrze ta sztuka udała się pięciokrotnie, podobnie jak Wiśle i Varsovii. Do Warszawy pociągi docierały punktualnie w ostatnich 7 dniach: dwa razy (Szprewa), pięć razy (Varsovia), trzy razy (Odra i Wisła). Berolinum tylko raz przyjechało na czas. Dominują opóźnienia od 20 do 60 minut. Tych do minut 5 nie bierzemy pod uwagę w tym tekście.
Nieco lepiej pod względem punktualności wypada pociąg Gedania z Gdyni przez Poznań do Berlina. Do niemieckiej stolicy co prawda też się spóźnia, ale zazwyczaj "jedynie" o kilkanaście minut. Podobnie jest w kursach powrotnych (dominują opóźnienia od 20 do 40 minut).
Lepiej w przypadku Gedanii z Trójmiasta, Wawel rozkładowym pośmiewiskiem
Katastrofalna sytuacja panuje natomiast jeśli chodzi o rozkład jazdy niedawno reaktywowanego pociągu międzynarodowego Wawel z Przemyśla przez Kraków, Katowice i Wrocław do Berlina. Ten pociąg do stacji końcowej od wielu dni przyjeżdża ze średnio 60 minutowym opóźnieniem, a jeszcze gorzej jest w wypadku kursów z Niemiec do Polski. Od początku kwietnia Wawel do Krakowa i Przemyśla dotarł punktualnie trzy razy! Dzieje się tak w dużej mierze ze względu na dramatyczne opóźnienia w procesie inwestycyjnym PKP PLK, m.in. w Opolu i Wrocławiu,
które powodują także szereg innych problemów, podobnie jak modernizacja węzła warszawskiego.
Nowe Griffiny z Newagu nie pomogą szybko
PKP Intercity pociesza, że już w końcu 2023 roku będzie posiadać 10 swoich lokomotywy wielosystemowych produkcji Newagu. – PKP Intercity realizuje umowę na dostawę 10 lokomotyw wielosystemowych (z opcją na dodatkowe 5) z Newagu. Pierwsza lokomotywa powinna być dostarczona w drugim kwartale 2023 – pisze spółka. Tylko, że możliwość przekraczania granic te pojazdy uzyskają znacznie później,
na co zgodziła się w umowie z producentem spółka PKP Intercity. Nie stanie się to na pewno w 2023 roku.
Problemy z punktualnością PKP Intercity są tego lata olbrzymie. Pociągi z i do Berlina cieszą się dużą popularnością. Nawet w środku tygodnia bywają dni, gdy trudno na nie dostać bilety na miejsca siedzące w pełnej relacji. Bilety na połączenia LOT ze stolicy Niemiec potrafią kosztować w dniu wylotu nawet 2000 złotych.
Jeszcze w 2015 roku pociągi z głównej stacji Warszawy do Berlina Hbf kursowały w 5 i pół godziny. Obecnie, w związku z opóźnionymi o kilka lat pracami na magistrali E20, do Berlina jedziemy w najlepszym wypadku 6 godzin.