Czeski portal seznamzpravy.cz rozmawiał z Radimem Jančura, właścicielem RegioJet. Przedstawił on nie tylko plany rozwojowe spółki, która próbuje wejść mocniej na polski rynek, ale podzielił się też refleksją na temat kondycji rynku kolejowego w Czechach i za granicą.
Z rozmowy wynika, że RegioJet zmienia strategię i będzie teraz kupować nowe zespoły trakcyjne, w miejsce używanych od lat pojazdów, które otrzymały od RegioJet nowe życie po latach pracy na torach Austrii i Niemiec.
RegioJet na zakupach w Pesie– Aby uruchomić pierwsze pociągi, wystarczyło kupić używane wagony i pożyczyć lub kupić lokomotywy. Już przed pandemią chcieliśmy inwestować w nowy tabor, jednak kryzys zdemolował komercyjną część naszego biznesu. Teraz jednak jasno powiedzieliśmy sobie, że kolejne pociągi muszą być już nowe – powiedział szef RegioJet.
Radim Jančura zaznaczył, że swoje miejsce widzi też na rynku kolejowych połączeń regionalnych. Przypomniał, że w efekcie konkursu ofert zorganizowanego przez Republikę Czeską RegioJet obsłuży trasę z Brna do Pragi przez Havlíčkův Brod (dla tej relacji kupi w Pesie ezety zdolne pojechać 200 km/h). Najnowsze informacje wskazują też na to, że
nowymi Pesami RegioJet będzie kursować po niemal wszystkich zelektryfikowanych liniach w regionie Usti nad Labem.– Mamy już co najmniej dziesięć procent rynku przewozów pasażerskich, za dziesięć lat możemy mieć łącznie 35 procent – powiedział Jančura i dodał, że wzrost także innych operatorów prywatnych może sprawić, że za 10 lat państwowe České dráhy nie będą już największym przewoźnikiem w Republice Czeskiej. Według szefa RJ oczywiście możliwy jest też inny, niemiecki scenariusz.
– (DB) traciła absolutnie wszystko, ale wykorzystała fakt, że należy do państwa. Instytucje finansowe traktują ją jako pewnego partnera, z ryzykiem odpowiadającym gospodarce państwa. Podobnie jest z Kolejami Czeskimi. Jeśli im się uda (przeprowadzić zmiany w firmie – dop. red.), będą mogli dominować na zawsze, tak jak niemieckie koleje utrzymały tę dominację i ostatecznie kupiły Arrivę, swojego wieloletniego konkurenta – ocenił szef RegioJet.
Chorwacja przestała się opłacać, Ukraina przynosi zyskiJančura przyznał, że w tym roku firma rozpocznie spłatę obligacji bankowych sprzedanych na rynku pieniędzmi z banku. Jednocześnie 15-letni kontrakt, który otrzymał RegioJet w regionie usteckim i kontrakt na obsługę linii Praga – Brno są dla banków magnesem i gwarancją zwrotu kolejnych pożyczek, które zostaną udzielone RegioJet. Jančura przyznał, że np. w efekcie wygranego przetargu w Usti będzie musiał zainwestować 3,5 miliarda koron (ok. 590 mln złotych). Powiedział też trochę
o realiach zamkniętej w tym roku linii z Pragi do Chorwacji.– Trasa Praga – Rijeka (Split) była to najdłuższą w całej Unii Europejskiej. Narzekaliśmy na opóźnienia, bo nawet jeśli w każdym kraju opóźnienie wyniesie 20 minut, musimy pomnożyć je przez liczbę krajów (przez które przejeżdżamy – dop. red.). Na Bałkanach zamknięć torowych jest ponadto tak dużo, że przemierzyliśmy je od prawa do lewa (by dojechać nad Adriatyk – dop. red.) Do zeszłego roku pociągi były rentowne, ale ekonomika tego połączenia się pogorszyła. Postanowiliśmy umieścić wagony na połączeniu z Pragi do Przemyśla.
Już za miesiąc uruchomimy kolejne połączenie z Pragi na Zakarpacie przez Koszyce – wyjaśnił Radim Jančura.
Jak zaznaczył, obsługa całorocznego połączenia w kierunku ukraińskiej granicy RegioJet opłaca się bardziej niż sezonowe, problematyczne połączenie do Rijeki czy Splitu.
O problemach RegioJet z wejściem na polski rynek
piszemy tutaj.