Wbrew niektórym radom, Pesa będzie kontynuować program budowy pociągów dalekobieżnych Dart. – Pesa podjęła bardzo trudne wyzwanie w krótkim okresie i oczywiste było, że pewne błędy zostaną popełnione. Teraz nie wolno tego sprzeniewierzyć. Trzeba udoskonalić ten projekt i wyciągnąć wnioski – mówi nowy prezes firmy, Krzysztof Sędzikowski.
W połowie ubiegłego roku PKP Intercity
zrezygnowało z możliwości zakupu dziesięciu kolejnych pociągów Pesa Dart bez przetargu. Pojazdy były początkowo wysoce awaryjne, jednak, jak przyznał pod koniec ubiegłego roku przewoźnik, ich dostępność
znacząco się poprawiła. Trwa już za to nowe postępowanie przewoźnika na
zakup dostawę i utrzymanie 12 elektrycznych zespołów trakcyjnych.
Dart: Nie wolno sprzeniewierzyć tego, co już zrobionoChoroby wieku dziecięcego pojazdów były szeroko komentowane. Czy zgodnie z niektórymi sugestiami, Pesa powinna produkować przede wszystkim pojazdy regionalne? – To jest kwestia strategii i czasami trzeba podjąć radykalną decyzję i się z czegoś wycofać. Ale moim zdaniem nie w przypadku Dartów, bo tu poniesione zostały duże nakłady i teraz trzeba to wykorzystać, skapitalizować to doświadczenie – uważa prezes Pesy Krzysztof Sędzikowski. – Pesa podjęła bardzo trudne wyzwanie w krótkim okresie i oczywiste było, że pewne błędy zostaną popełnione. Teraz nie wolno tego sprzeniewierzyć. Trzeba udoskonalić ten projekt i wyciągnąć wnioski – dodaje.
Nowy prezes nie chce określać z góry, jakiego typu tabor powinien być najważniejszy w portfolio Pesy. – Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy mieć precyzyjny obraz tego, co działało i przynosiło dobre marże. I z tego będzie wynikać strategia naszej sprzedaży –zapowiada. Podobnie, nie deklaruje jaki udział eksportu chce osiągnąć w sprzedaży, bo przetargi, w których bierzemy udział, są duże. I nieraz jedno takie zamówienie mocno zmienia ten udział. Nie możemy z góry zdecydować, że tyle procent chcemy mieć na tym rynku, a tyle na tym; wszystko zależy od kontraktów, które pozyskamy – tłumaczy.
Granice, których nie przekroczy
Dotąd Pesa właściwie nie brała udziału w konsorcjach na realizację zamówień. Krzysztof Sędzikowski dopuszcza taką możliwość, ale każdy taki przypadek "musiałby być biznesowo uzasadniony". Producent musi być zatem elastyczny, ale w ramach określonych przez siebie reguł. – Pesa musi mieć strategię sprzedaży i swoje kryteria, granice, w których się porusza i których nie przekroczy, składając ofertę – mówi Sędzikowski.
Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Dobrze przedstawiają się natomiast perspektywy
poolu taborowego Pesa i Polskiego Funduszu Rozwoju, czyli Rail Capital Partners. – Spółka ma zamówienia i rzetelnego partnera i myślę, że będzie się rozwijać dalej. Są kolejne plany budowy lokomotyw. Branża przewozów towarowych bardzo się zmieniła, jest więcej przewoźników o większej skali i na rynku jest
zapotrzebowanie na nowe lokomotywy – podsumowuje prezes Pesy, który kilka lat temu szefował przewoźnikowi CTL.