System finansowania inwestycji kolejowych wymaga zmian, które przystosują go do zmniejszenia roli funduszy unijnych. Te środki, które będą do dyspozycji kolei, muszą być wydawane efektywniej, niż dotąd – przekonuje prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski. Właściwie wykorzystane pieniądze na inwestycje w infrastrukturę mogą przynieść bardzo dobre efekty w skali całej sieci, o czym świadczą – na przykład – wyniki przewozowe PKP Intercity.
W ocenie prezesa ZDG TOR i Railway Business Forum Adriana Furgalskiego główny temat polskiej prezydencji (bezpieczeństwo) nie jest zaskoczeniem. – Infrastruktura, zwłaszcza – kolej, ma tu wielkie znaczenie. Mogliśmy przekonać się o tym po rosyjskiej inwazji na Ukrainę – stwierdził Furgalski, nawiązując do kluczowej roli kolei w logistyce wojska i zaopatrzenia, przewozie uchodźców, eksporcie płodów rolnych, a nawet w organizacji wizyt przedstawicieli państw sojuszniczych. Jak dodał – infrastruktura na przejściach polsko-ukraińskich, przez lata zaniedbywana, w godzinie próby okazała się niedostateczna.
UE "daje się oszukać"– Do końca roku ma być przygotowana analiza infrastruktury kolejowej i drogowej, przede wszystkim pod względem dopuszczalnej prędkości, przepustowości i przystosowania do przewożenia sprzętu wojskowego. Część opracowania zostanie utajniona – zapowiedział prezes ZDG TOR. Wspomniał też o zwiększeniu funduszy możliwych do pozyskania z instrumentu CEF
Military Mobility.
Jak dotąd, sposób, w jaki wykorzystywano fundusze unijne przeznaczone na transport, pozostawiał w Polsce wiele do życzenia. – Trzeba wrzucić kamyczek do ogródka UE, która często daje się oszukać. W przypadku Polski chodzi np. o budowę przeskalowanych dróg, ale też, w dotychczasowej postaci, komponentu kolejowego CPK. Niestety, organy unijne często nabierają się na sztucznie „pompowane” dane – stwierdził Furgalski. Jak dodał, Ministerstwo Infrastruktury chce zapoczątkować na forum UE dyskusję o reformie instytucji, która zapobiegnie takim sytuacjom. – Wymaga to przede wszystkim poprawy współpracy między nimi. Pieniądze trzeba wydawać tam, gdzie przyniosą efekt – czyli w tych miejscach sieci, w których ruch kolejowy będzie duży – przekonywał.
W przypadku budowy polskiego systemu kolei dużych prędkości będzie to oznaczało zadbanie o to, by szybkie pociągi nie kończyły trasy w Poznaniu i Wrocławiu, ale by jechały dalej do Berlina i Pragi. – Trzeba stworzyć mechanizm wymuszający spójność sieci kolejowej. Dziś, niestety, nic tego nie zapowiada: sieć KDP w całej UE liczy zaledwie ok. 10 tysięcy kilometrów i jest mozaiką. Prowadzi to do marnowania pieniędzy podatników – krytykował szef ZDG TOR.
PKP Intercity: Dotujmy infrastrukturę, a nie przewoźników
Jeśli tymczasem unijne wsparcie dla inwestycji zostanie wykorzystane we właściwy sposób, efekty są bardzo pozytywne. – Dobra infrastruktura to lepsza oferta. Wystarczy, że na danej trasie poprawią się parametry dzięki usunięciu ograniczeń lub zakończeniu modernizacji, a przy dobrej ofercie pasażerów przyrasta lawinowo – mówi prezes PKP Intercity i były prezes Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej Janusz Malinowski. – Już w tym roku, gdyby podaż była odpowiednia do popytu, liczba pasażerów pociągów dalekobieżnych przekroczyłaby 100 milionów – ocenił.
Przyrosty liczby pasażerów PKP Intercity rok do roku wynoszą ponad 20%. – Życzyłbym sobie jak największych środków kierowanych nie bezpośrednio do przewoźników, ale właśnie na infrastrukturę. Dzięki temu przewozy będą mogły rosnąć jeszcze szybciej – stwierdził Malinowski. Rosnący popyt na przewozy sprawia, że już dziś wiele aglomeracji boryka się z ograniczeniami przepustowości w węzłach kolejowych. – Chciałbym, by stan infrastruktury kolejowej był podobny do drogowej, która może już być wizytówką naszego kraju – zadeklarował prezes PKP Intercity.
Kolej do każdego powiatu? Za pośrednictwem autobusów
Furgalski wypowiedział się – nie po raz pierwszy – za
reformą systemu finansowania inwestycji kolejowych (nawet gdyby miała ona być narzucona przez Komisję Europejską). Za wzór mógłby posłużyć obecny system finansowania budowy i modernizacji dróg krajowych. – Jeśli chcemy rozpocząć budowę KDP w roku 2026 lub 2027, musimy poradzić sobie sami. Powinniśmy, jak w przypadku dróg, móc nie oglądać się na UE (zresztą za kilka lat Polska stanie się w Unii płatnikiem netto). Ogromne zadłużenie KFD (60 mld zł) nie budzi niczyjego niepokoju – tymczasem
Fundusz Kolejowy w ogóle nie jest zadłużony – przekonywał. Jak zaznaczył, nie może też dochodzić do „patologii” w rodzaju kosztownej i długotrwałej modernizacji
magistrali E20 Warszawa – Poznań, już wcześniej będącej w dobrym stanie.
Odnosząc się do głoszonych przez Lewicę i Trzecią Drogę postulatów „kolei w każdym powiecie”, prezes ZDG TOR stwierdził, że poniżej pewnej granicy potoków pasażerskich prowadzenie przewozów kolejowych nie jest racjonalne. – 300 osób dziennie to za mało. Powinniśmy jednak dowozić ludzi z miejscowości o tak małym potencjale do kolejowych węzłów autobusami – uznał. Za dobry przykład integracji transportu kolejowego z autobusowym uznał rozwiązania wprowadzane w województwach: łódzkim, małopolskim i dolnośląskim. – Również transport współdzielony na „ostatniej mili” w żaden sposób nie gryzie się z koleją. Nie jest to walka o tego samego pasażera, kolej nie może więc być traktowana jako wróg – zwrócił uwagę. Za ważniejszą od regulacji prawnych uznał jednak świadomość organizatorów transportu.
Przytoczone wypowiedzi były częścią debaty podczas XXXIII Forum Ekonomicznego w Karpaczu.