Polskiej kolei brakuje dużo, a w niektórych segmentach – bardzo dużo do ideału. Ale czasem, zanim zacznie się ją krytykować, warto zadać sobie minimum trudu i np. zajrzeć do rozkładu jazdy – komentuje Paweł Rydzyński, dziennikarz „Rynku Kolejowego”.
Jedna z telewizyjnych stacji informacyjnych opublikowała materiał, w którym stwierdzono, że czas podróży pociągiem z Warszawy do Łodzi wynosi obecnie, jak to określono, „niecałe pięć godzin”. Reporter poinformował też, że aby dojechać na godz. 9 do Warszawy, trzeba wyjść z domu cztery godziny wcześniej. No to sprawdzamy. Według rozkładu ważnego od 1 września, niedługo przed godz. 9 przyjeżdżają do Warszawy dwa pociągi z Łodzi. O godz. 8.32 na Centralny przyjeżdża InterRegio (odj. z Łodzi Kaliskiej 6.13), a o godz. 8.45 – TLK (odj. 6.23). Z całym szacunkiem, ale wyjść z domu o 5 rano żeby zdążyć na te pociągi musi mieszkaniec Bełchatowa czy Zduńskiej Woli, ale nie Łodzi.
Oczywiście sytuacja na linii łódzkiej jest zła. Irytująco ślimacząca się inwestycja, część pociągów kursująca objazdami z pominięciem Żyrardowa i Skierniewic, skrócone relacje kursów Kolei Mazowieckich – to tylko niektóre problemy, z jakimi borykają się pasażerowie na tej trasie. Po otwarciu autostrady A2 pociągi stały się jeszcze mniej konkurencyjne wobec samochodów i autobusów. To jest wszystko prawda. Ale, z całym szacunkiem, „niecałe 5 godzin” to jednak gruba przesada.
2,5 godziny, czyli „niecałe 5 godzin”
Pociągi z Warszawy do Łodzi kursują obecnie w czasie 2 godz. 10 min – 2 godz. 40 min. W tym przedziale mieszczą się nawet pociągi Przewozów Regionalnych kursujące przez Sochaczew, ze zmianą kierunku w Skierniewicach. Dłużej (ok. 3 godz.) zajmuje tylko czas przejazdu jednej pary pociągów TLK, jadącej przez Piaseczno i Tarczyn. Oczywiście jest to „niecałe 5 godzin”, ale w takim razie równie prawdziwa jest informacja, że pociąg jedzie „niecałe 10 godzin”.
To nie jest pierwsza tego rodzaju sytuacja, w której przekaz medialny nt. utrudnień na kolei jest – że tak powiem – uproszczony. Kilka lat temu media np. informowały, że „czas przejazdu pociągiem z Warszawy do Trójmiasta wynosi 10 godzin”. Mniej więcej taki czas przejazdu notował wówczas, istotnie, jeden nocny pociąg TLK, który kursował trasą przez magistralę węglową i Bydgoszcz, a miało to miejsce jeszcze przed rewitalizacją zarówno „węglówki”, jak i odcinka pomiędzy Bydgoszczą i Tczewem. Czas przejazdu pociągów EIC przez Działdowo i Iławę też był wówczas bardzo długi – ale oscylował w granicach 7 godzin. Mimo to do mediów trafił uproszczony przekaz, że do Gdańska jedzie się 10 godzin…
Tematów do krytyki nie brakuje
Na kolei znaleźć można szereg kwestii, które wymagają permanentnej kontroli i wywierania presji na decydentów przez media. Piętnować należy przedłużające się remonty, źle skonstruowane rozkłady jazdy, zły stan techniczny i estetyczny taboru, brak współpracy w zakresie taryf i dziesiątki innych kwestii. Ale czasem, zanim się zacznie krytykować, warto zrobić drobny research. I np. policzyć dokładnie ten czas przejazdu.