Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego przyznał Polregio dodatkową rekompensatę do przewozów. Większość pieniędzy ma jednak trafić nie na obiecane podwyżki dla kolejarzy, a na naprawę feralnego pociągu Elf, którego właścicielem... jest sam urząd marszałkowski.
Jako pierwsza
sytuację opisała "Gazeta Olsztyńska". Chodzi o komunikat, opublikowany w ubiegłym tygodniu przez samorząd województwa warmińsko-mazurskiego. Czytamy w nim, że samorząd powiększy rekompensatę przewozową na 2023 rok aż o 22,2 mln złotych – z zaplanowanych 62 mln złotych.
Wydawało się, że umożliwi to wdrożenie drugiego etapu
wynegocjowanych w ubiegłym roku podwyżek dla pracowników spółki, wynikających z inflacji. Jednak w szczegółach okazuje się, że na partycypację w podwyżkach przeznaczono tylko 5 mln złotych, 9,2 mln zł na zwiększenie wyrównania kosztów niezależnych (paliwo i energia), które zgodnie z umową musi pokryć organizator połączeń, a kolejne 8 mln złotych na "przywrócenie na tory pociągu elektrycznego Elf za pomocą przeglądu P5, który umożliwi ponowne użytkowanie jednego z najmłodszych i najbardziej komfortowych pojazdów" (cytat za pismem UMWWM).
Więcej na jeden pociąg niż na podwyżki
Jak relacjonuje gazeta, takie postawienie sprawy oburzyło związkowców. Pojazd należy bowiem do urzędu marszałkowskiego. Trudno pieniądze na jego naprawę traktować jako pomoc dla Polregio. Objęty kuriozalną, 50-letnią gwarancją pojazd po raz kolejny stoi odstawiony na bocznicy –
sprawę opisaliśmy dokładnie tutaj. Od grudnia urząd marszałkowski nie odpowiedział na żadne pytania "Rynku Kolejowego" w sprawie jego naprawy.
Wicemarszałek Marcin Kuchciński zapytany przez dziennikarzy „Gazety Olsztyńskiej” o kwoty potrzebne na powrót Elfa na tory, przyznaje, że wydatki mogą okazać się... większe niż zadeklarowane 8,2 miliona złotych. Polregio szacuje je na 13 mln złotych; jednak nawet gdyby taka kwota się znalazła, to pojazd nie wróci na tory w tym roku, nie będzie więc elementem realizacji umowy przewozowej.
Rzeczniczka Polregio Aleksandra Baldys podkreśla, że bardziej istotne z punktu widzenia pasażerów są bieżące naprawy taboru, który jest w użytkowaniu, niż Elf, którego "przegląd może kosztować co najmniej tyle, ile naprawy okresowe wielu pociągów lub nawet zakup z rynku kilku zmodernizowanych pojazdów". – Polregio użytkuje inny tabor, należący do urzędu marszałkowskiego, który wymaga bieżących napraw i serwisu, dlaczego więc priorytetem miałby być unieruchomiony Elf? – pyta w Gazecie Olsztyńskiej rzeczniczka.
Groźba strajku
Prezes Polregio Artur Martyniuk i szef Federacji Związków Zawodowych Kolejarzy Krzysztof Bączak wyjaśniali podczas briefingu prasowego, że zarówno na podwyżki, jak i na wyrównanie kosztów zakupu energii i paliw potrzeba większych kwot niż wskazane przez samorząd – urząd marszałkowski otrzymał je zresztą z rządowej tarczy energetycznej. Jak podała rzeczniczka Polregio Aleksandra Baldys, samorząd ma jeszcze 13 mln zł nadwyżki z tego wsparcia.
– Czasu jest bardzo mało. Mamy zaledwie kilka dni na naliczenie wypłat – przestrzega prezes Martyniuk. – W powietrzu wisi strajk – dodał szef związkowców.
– Musimy wrócić do rozmów. Rekompensaty są naliczone w sposób, który nie zabezpiecza podstawowych potrzeb, a wliczono w nie zupełnie niepotrzebne, z punktu widzenia utrzymania ciągłości przewozów, wydatki – podsumowuje w "Gazecie Olsztyńskiej" prezes Polregio Artur Martyniuk.