Mała rzecz, a cieszy. Wraz z reaktywacją przewozów pasażerskich do Głuchołaz, podróżni posiadający bilety kolejowe otrzymają zniżki do tamtejszych obiektów sportowych. Oby więcej takich informacji – pisze Paweł Rydzyński, dziennikarz „RK”.
Kilka dni temu mój redakcyjny kolega Kasper Fiszer pisał o „przypadkowych reaktywacjach”, czyli odcinkach z nieczynnym ruchem pasażerskim, gdzie ruch jest wznawiany po to, by go po krótkim czasie – najczęściej w wyniku fatalnej oferty i będącej jej efektem zerowej frekwencji – znów go zawiesić. Kasper wspomniał o Wielbarku (to jest jakiś szczyt kuriozum: prywatny przedsiębiorca partycypuje w remoncie linii i chce, żeby jego pracownicy dojeżdżali pociągami do fabryki, a rozkład ułożony jest tak, żeby się nie dało obsłużyć pracowników ze wszystkich trzech zmian…), Kłobucku, Jerzmanicach-Zdroju. Ja bym do tego dołożył m.in. takie trasy jak Ełk – Olecko, Elbląg – Braniewo, Żagań – Niegosławice; w tym ostatnim przypadku, pociąg dojeżdżał (przez 3,5 roku) do liczących 900 mieszkańców Niegosławic zamiast do leżącego 30 km dalej 70-tysięcznego Głogowa, bo na styku woj. dolnośląskiego i lubuskiego nastąpił zgrzyt w zakresie finansowania połączenia (i ew. rewitalizacji trasy). Ale oczywiście tak być nie musi.
Równolegle wystarczy przecież spojrzeć na niemałą listę sukcesów związanych z reaktywacją połączeń pasażerskich. Opole – Kluczbork, Rzeszów – Kolbuszowa – Tarnobrzeg, Wrocław – Trzebnica, międzynarodowe połączenia do Lubawki i Harrachova… Także połączenie Stargard Szczeciński – Kalisz Pomorski – Wałcz – Piła, kilkukrotnie w ostatnich latach otwierane i ponownie zamykane, obecnie, dzięki dokonanej rewitalizacji, inwestycjom taborowym i ustabilizowaniu oferty, cieszy się dość dużym zainteresowaniem podróżnych. Piotr Całbecki o linii Bydgoszcz – Chełmża mówił niedawno „Rynkowi Kolejowemu” tak: – Linia była praktycznie zamknięta i miała być rozebrana. Udało się ją ożywić, może obecna oferta to nie jest jeszcze szczyt marzeń, ale jest. Przyszłe pokolenia pewnie podziękują nam, że ta linia, jako ważne ogniwo dla całego systemu komunikacyjnego regionu, została reaktywowana.
Gdzie w tym rankingu ulokuje się reaktywacja polskich pociągów do Głuchołaz, co nastąpi w najbliższą niedzielę, wraz z wejściem w życie nowego rozkładu? Pierwsze informacje były pesymistyczne: rozkłady pociągów Opole – Głuchołazy nie zostały w sposób dostateczny zsynchronizowane z rozkładami czeskich pociągów wjeżdżających do Głuchołaz (co zapowiadały władze woj. opolskiego). Ale później przyszła wiadomość optymistyczna: opolski oddział PR poinformował, że posiadacz biletu kolejowego będzie mógł skorzystać z ulgi 50% za wstępy na obiekty rekreacyjne gminy Głuchołazy: lodowisko „Orlik” w okresie zimowym oraz kąpielisko „Nad Białką” w okresie letnim.
Bez wątpliwości, to jest absolutnie słuszny kierunek, jeśli chodzi o kształtowanie oferty przewozowej. Nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, że teraz mieszkańcy Opolszczyzny będą walić drzwiami i oknami do pociągów, tylko po to, by skorzystać ze zniżki na lodowisku „Orlik”. Ale chodzi o pewną tendencję, podejście do pasażera. Ani kolej, ani – szerzej – transport publiczny nie działa w próżni. Integracja taryfowa i rozkładowa pomiędzy poszczególnymi gałęziami transportu to – o czym powtarzamy od dawna – jedno, ale równolegle musi następować wychodzenie poza strukturę transportu. Dlatego też im więcej pojawiać się będzie informacji, że z biletem na pociąg czy autobus będzie można skorzystać z tańszych noclegów, posiłków, prywatnych pakietów medycznych, kursów językowych, ulgowych biletów do teatru czy kina – tym transport publiczny będzie się jawić jako bardziej atrakcyjny.