Właśnie decydują się losy cennika opłat za korzystanie z infrastruktury kolejowej w rozkładzie jazdy 2022/2023, ale niestety trzecia wersja – przekazana przez PKP PLK S.A. do zatwierdzenia Prezesowi UTK – nie przewiduje obniżenia cen. Oznacza to, że mimo niższej energochłonności, wypadkowości i emisji zanieczyszczeń kolejarze dalej będą wpłacać do budżetu państwa więcej niż przewoźnicy drogowi - zauważa dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej.
Jak zauważa fundacja, w latach 2018 – 2020 przewoźnicy kolejowi zapłacili za dostęp do infrastruktury o kilkaset milionów złotych więcej, niż przedsiębiorstwa transportu drogowego. Pomimo tego, że sieć drogowa jest kilkanaście razy dłuższa niż kolejowa, a ciężarówki przewożą dziesięciokrotnie więcej ładunków niż pociągi, budżet państwa więcej zarabia na torach niż na drogach.
Z zestawienia Fundacji ProKolej, przygotowanego na podstawie danych Ministerstwa Finansów, KAS, GDDKiA, GITD i PKP PLK S.A. wynika, że tylko w latach 2018 – 2020 operatorzy kolejowi za dostęp do infrastruktury, zarządzanej przez PKP Polskie Linie Kolejowe, płacili więcej od 9 proc. (2021 r. – 159 mln zł) do 28,8 proc. (2018 r. – 515 mln zł), niż przedsiębiorstwa transportu drogowego. Rekordowy pod względem dysproporcji był rok 2018 r. w którym z dostępu do torów wpłynęło 2,3 mld zł, z na drogach zebrano niecałe 1,8 mld zł.
– Dane finansowe potwierdzają dyskryminację kolei. Wbrew oficjalnym planom, strategiom i deklaracjom o wspieraniu transportu szynowego branża jest traktowana zdecydowanie gorzej niż jej konkurencja – mówi dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. – Program inwestycji drogowych ma budżet dwukrotnie większy niż program rozwoju kolei i oprócz modernizacji istniejącej sieci gwarantuje budowę nowych odcinków. Co więcej, wszystkie te nowe drogi są bezpłatne – dodaje.
Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe
udostępnia przewoźnikom sieć torów o długości ok. 18,5 tys. km i za każde uruchomienie pociągu wystawia fakturę. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zarządza porównywalną siecią infrastrukturalną, ale 80% jej długości jest darmowe. Tzw. e-TOLL, czyli System Poboru Opłat Elektronicznych, zarządzany obecnie przez Krajową Administrację Skarbową obejmuje wybrane odcinki autostrad, dróg szybkiego ruchu i niektórych obwodnic miast. Ich lista pochodzi sprzed siedmiu lat i sumuje się do 3,6 tys. km z prawie 18 tys. km. Właściciel pociągu musi zapłacić do kasy PKP PLK za każdy przejechały 1 km po jego torach, podczas gdy właściciel ciężarówki płaci tylko za, w administracji GDDKiA.
– Dysproporcje pomiędzy koleją a transportem drogowym z roku na rok rosną. Ciężarówki promują nie tylko obniżone ceny paliwa, ale również zamrożone od ponad dekady opłaty za dostęp do sieci drogowej, zarządzanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. W rezultacie dziesięciokrotnie większy sektor drogowy wpłaca do budżetu państwa mniej niż kolej – podsumowuje Majewski.