Nagła popularność biomasy zaskoczyła. Elektrownie, korzystając z koniunktury, budują bloki energetyczne do spalania tego paliwa, jednak ciągle rosnący popyt powoduje problemy transportowe. Najszybciej i najtaniej byłoby przewozić biomasę koleją, ale sieć kolejowa omija elektrownie. O problemach, korzyściach i perspektywach transportu biomasy koleją rozmawiamy z Dariuszem Fidytem, zastępcą dyrektora Biura Handlowego Rynku Hutniczego i Paliw Stałych w PKP Cargo.
Wojciech Śmiech, "Rynek Kolejowy": W ubiegłym roku przewozy biomasy w Polsce wzrosły o ok. 80%. UTK szacuje, że w tym roku kolej ma przewieźć trzy razy więcej. Skąd ta popularność biomasy?
Dariusz Fidyt, zastępca dyrektora Biura Handlowego Rynku Hutniczego i Paliw Stałych w PKP Cargo: Popularność biomasy bierze się stąd, że jest ona bardzo dobrym zamiennikiem dla węgla kamiennego w energetyce. Przyczynia się przede wszystkim do redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Obowiązujące obecnie prawo gwarantuje elektrowniom pomoc publiczną za spalanie biomasy. Ta pomoc jest bardzo atrakcyjna, w związku z czym elektrownie bardzo chętnie spalają biomasę i, sprowadzając ją, sięgają nawet poza obszar Polski. To jest podyktowane tym, że obecnie polskie rolnictwo i leśnictwo nie jest w stanie wygenerować wystarczającej ilości biomasy na potrzeby energetyki. Aczkolwiek nowa ustawa, o której mowa od początku tego roku, a której kolejny projekt niedawno się pojawił, może dokonać w tym zakresie rewolucyjnych zmian.
Na czym te zmiany polegają?
Zmiany polegają na tym, że tak jak obecnie za współspalanie, czyli spalanie węgla i biomasy jednocześnie w tym samym kotle, elektrownie otrzymują dopłatę, która ma przelicznik 1,0, to pierwszy projekt nowelizacji tej ustawy, który się pojawił w marcu tego roku, zakładał, że ten współczynnik dla współspalania będzie wynosił 0,7, czyli około jedną trzecią mniej. Natomiast ostatni projekt ustala ten współczynnik już jedynie na poziomie 0,3. W tej sytuacji niektóre elektrownie już deklarują, że współspalanie przestaje je interesować. Można zatem założyć, że w segmencie współspalania biomasy z węglem nie będzie takiego wsparcia państwa, jak do tej pory. W związku z tym wszelkie plany, jakie robiły elektrownie, a także plany spedytorów i przewoźników w zakresie przewozu biomasy będą musiały ulec zmianom.
Czyli można powiedzieć, że prognozy dotyczące tempa rozwoju rynku przewozów biomasy koleją, które przedstawił choćby Urząd Transportu Kolejowego, już w tym momencie są nieaktualne?
Prawdopodobnie tak. Nie ma chyba takiej osoby w Polsce, która mogłaby dać głowę za to, ponieważ nawet najbardziej zainteresowani nie chcą nic mówić na ten temat. Elektrownie, do momentu kiedy nie pojawi się coś w formie obowiązującego dokumentu, nie będą zabierały na ten temat głosu, ponieważ mają już swoje doświadczenie w tych sprawach. Jeżeli coś może się tak radykalnie zmienić, jak współczynnik dopłat dla współspalania, to nie wiadomo, jak to się skończy. Kolejny problem dotyczy tego, że nie wiadomo, czy i jakie zmiany zostaną wprowadzone w rozporządzeniu dotyczącym spalania drewna. To też jest teraz gorący temat, ponieważ w Polsce spalano drewno niepełnowartościowe, które nie było wykorzystywane np. do wyrobu mebli czy też innych produktów. Ale zmiany w rozporządzeniu mogą doprowadzić tego, że takie drewno nie będzie mogło być spalane w elektrowniach. W związku z tym mogą się pojawić problemy ze sprowadzaniem drewna spoza Polski. A zatem zmiany są dość dynamiczne.
O roli biomasy dla energetyki można przeczytać tutaj.
To tylko fragment artykułu. Całość w najnowszym numerze „Rynku Kolejowego” 8-9/2012. Zapraszamy do prenumeraty lub salonów Empik.