Sycylijski przewoźnik, po medialnej burzy, która rozlała się na Sycylię, postanowił przywrócić do ruchu cztery swoje najnowocześniejsze wąskotorowe zespoły trakcyjne Newagu. Czy mu się to uda?
Cztery 37-metrowe pojazdy, zdolne rozpędzić się do 100 km/h, łącznie kosztowały 14,7 mln euro. Są zdecydowanie najnowszymi pojazdami we flocie producenta. Nie mają niskiej podłogi, za to posiadają klimatyzację, wygodne fotele, system informacji pasażerskiej i geolokalizacji, są ciche. Na stan przedsiębiorstwa przyjmowano je z pompą w 2016 roku ku wielkiej uciesze pasażerów, którzy dotąd korzystali z pojazdów wyprodukowanych w latach 80. i jeszcze starszych. Z momentem dotarcia na Sycylię epidemii koronawirusa piękna kolej kursująca pod Etną stanęła (zabrakło i turystów i uczniów, bowiem zamknięto szkoły) i nowe pociągi więcej nie zostały już uruchomione. W tym samym czasie wypadł im obowiązkowy przegląd.
Cytowany przez gazetę Focusicilia Salvatore Fiore, prezes Ferrovie Circumetnea, sugeruje, że na utrzymanie odstawionych od wielu miesięcy pociągów Newag chciał otrzymać zlecenie bez przetargu. Posunął się do stwierdzenia, że „dla Włochów jest jasne, że bez przetargu nie możemy powierzyć kontraktu o wartości ponad 5 mln euro, być może w Polsce działa to wszystko inaczej". Dodał, że polski producent nie wziął udziału w przetargu na wykonanie przeglądu i przywrócenie pojazdów do ruchu.
Fiore dodał, że utrzymanie pojazdów w ostatnich latach było „skomplikowane”, a zamówienie części zamiennych „trudne”. Ciężko się temu dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że FCE eksploatuje głównie pojazdy sprzed 40 a nawet 50 lat, a problemy z dostępnością części istnieją na całym świecie, czemu winien jest kryzys w gospodarce.
W przetargu, który rozpisało FCE zapisano, że przywrócenie do ruchu pojazdów ma potrwać nie więcej niż dwa miesiące dla wszystkich pojazdów. Oczywiście, chodzi o dwa miesiące od momentu podpisania umowy. O ile znajdzie się wykonawca tych prac na wyspie, bo wiceprezes Newagu, Józef Michalik, w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym”, potwierdza, że Newag rzeczywiście nie weźmie udziału w postępowaniu przetargowym.
– Eksploatacja tych pojazdów nie miała charakteru ciągłego. Pojazdy miały relatywnie długie okresy wyłączenia z eksploatacji (
o przyczynach tego stanu rzeczy piszemy tutaj - dop. red). Tymczasem FCE oczekuje wykonania przeglądu i napraw w bardzo ograniczonym zakresie przy jednoczesnym kilkuletnim pełnym utrzymaniu przez wykonawcę z udzieleniem pełnej gwarancji w tym okresie. W naszej opinii prowadzi to do istotnych zagrożeń w przyszłości, wynikających z konieczności poniesienia przez wykonawcę kosztów tej gwarancji na podzespoły nieweryfikowane podczas przedmiotowego przeglądu – powiedział.
Obszernie o zespołach trakcyjnych Vulcano dla FCE
pisaliśmy tutaj.