Eurostar zaprzestał sprzedaży biletów na połączenia między Brukselą a Amsterdamem przez Rotterdam. O swojej decyzji poinformował wyłącznie branżę turystyczną.
Jak donosi Business Traveller, informacje te nie zostały przekazane mediom. Prawdopodobnym powodem miało być uproszczenie taryf i „usunięcie warstwy złożoności” z systemu rezerwacji. To zaskoczyło branżę, w tym dziennikarzy, którzy wytknęli to Eurostarowi. Firma przyrównuje się do linii lotniczych, a te raczej nie pozwoliłyby sobie na puste miejsca w samolocie z powodu „złożoności” systemu sprzedaży.
Na stronie Eurostar nie było w ubiegłym tygodniu biletów na połączenia Bruksela – Amsterdam. System wyświetla komunikat: „Przepraszamy, w tym dniu nie ma pociągów”. A warto dodać, że codziennie kursują trzy bezpośrednie pociągi z Londynu do Amsterdamu przez Brukselę. Oferta była wręcz lepsza pod względem cenowym, niż innego przewoźnika, który operował na trasach krajów Beneluksu – Thalys. Co warte podkreślenia,
przewoźnika tego w marcu bieżącego roku przejął Eurostar. Pojawiły się więc domysły, czy obecny ruch nie jest wynikiem właśnie fuzji dwóch firm.
Do sprawy odniósł się kolejowy ekspert Elmer van Buuren ze stowarzyszenia Train2EU. – Decyzja ta oszczędza Eurostarowi czasu i kłopotów z odprawą połowy pociągu, zwłaszcza gdy pasażerowie z Holandii podróżują do Brukseli pociągiem, który jedzie do Londynu. Skład musi zostać odprawiony zgodnie z instrukcjami wydanymi przez straż graniczną Wielkiej Brytanii – wyjaśnia ekspert. Dodaje, że w konsekwencji oznacza to krótszy postój pociągu w Brukseli. – Rezerwacje na tej trasie nie były możliwe już od dłuższego czasu, więc teoretycznie oznacza to korzyść dla pasażerów jadących do Londynu – kwituje.