W okresie od 12 czerwca do 3 października 2022 roku EC Wawel był opóźniony przy dojeździe z Berlina do Przemyśla w 89% przypadków. Poseł Michał Jaros wystosował do Ministerstwa Infrastruktury obszerną interpelację, w której pytał o przyczyny notorycznych opóźnień EC Wawel i przyczynę, dla której przez kilka miesięcy PKP Intercity nie radziło sobie z (wielo)systemowym problemem.
Z odpowiedzi resortu na pytania posła Jarosa, pod którymi podpisał się wiceminister Bittel, wynika, że zgodnie z danymi przekazanymi przez PKP Intercity, w okresie od 12 czerwca do 3 października 2022 roku EC Wawel był opóźniony przy dojeździe z Berlina do Przemyśla w 89% przypadków, a przy dojeździe do Frankfurtu nad Odrą w 94% (ministerstwo nie posiada danych dla odcinka od Frankfurtu do Berlina). Średnie opóźnienie pociągu we wskazany okresie wygląda dramatycznie. Pociąg nr 73000 był średnio opóźniony o 55 minut, a pociąg nr 37000 – 52 minuty. Śmiało więc możemy postawić tezę, że Wawel,
reaktywowany po latach z wielkim trudem, niemal w ogóle nie kursuje zgodnie z rozkładem jazdy.
Ministerstwo podaje też kolejne dane, z których wynika, że strona niemiecka nie jest odpowiedzialna za generowanie opóźnień w dużym stopniu. W Rzepinie 33% wyprawionych z Berlina składów było opóźnionych, ale część z tego tylko powodu, że wcześniej z Polski Wawel już przybył do Berlina mocno po czasie i w związku z tym wyprawiono go ze stolicy Niemiec później. To w Polsce pociąg łapał opóźnienie, przez które niemal codziennie dociera do Przemyśla sporo po rozkładowym czasie.
Brakuje maszynistów, ludzie reklamacje piszą
Później resort wyjaśnia przyczyny opóźnień, ale bardzo powoli dochodzi do sedna problemu, najpierw zwracając uwagę na to, że opóźnienia powodowało „lokowanie podróżnych, w tym z Ukrainy i osób z niepełnosprawnościami, oraz wydłużony czas jazdy – przede wszystkim w przypadkach rozkładów uzupełniających, polegających na wzmocnieniach wagonowych”. Później dochodzimy do sedna.
– W okresie obowiązywania trzeciej zmienionej organizacji ruchu pociągów, obejmującej wakacje, największe problemy odnotowywano właśnie z powodu wydłużonego czasu jazdy w pojedynczej obsadzie trakcyjnej. Po zaprzestaniu kursowania pociągów sezonowych, codziennie zapewniana jest odpowiednia obsada trakcyjna, czego efektem jest znaczne zmniejszenie się opóźnień pociągów „Wawel”. W okresie 12 czerwca – 3 października 2022 roku podwójna obsada trakcyjna na odcinku Legnica – Opole (lub części trasy) występowała w pociągu nr 37000: 74 razy na 114 kursy natomiast w pociągu nr 73000: 64 razy na 114 kursy – poinformował resort.
To oznaczało pewność opóźnienia w wypadku prawie połowy pociągów. Nie zmienia to przy tym nic, że dla pociągów starano się dysponować lokomotywę dwusystemową, zdolną pokonać granicę polsko-niemiecką (w obu krajach są różne systemu napięcia), bo Husarze nie mają ETCS i nie mogą jeździć w pojedynczej obsadzie maszynistowskiej z prędkością wyższą niż 130 km/h, mimo że na blisko połowie trasy w Polsce jest taka możliwość.
Pasażerowie pociągu Wawel, wściekli na opóźnienia, masowo pisali reklamacje. – Od 12 czerwca 2022 roku zarejestrowano 1412 reklamacji, których przyczyna została przypisana do opóźnienia pociągu „Wawel” (…). Z tytułu pozytywnego rozpatrzenia reklamacji dotyczących opóźnienia pociągu „Wawel” przewoźnik wypłacił łącznie prawie 60 tys. zł! – czytamy w odpowiedzi.
„Czy spółka PKP Intercity analizuje przyczyny opóźnień?”
– W związku ze znaczącym spadkiem punktualności pociągów dalekobieżnych, co jest całkowicie nieakceptowalne dla resortu infrastruktury, zostały przywrócone cykliczne posiedzenia w siedzibie MI w sprawie poprawy punktualności pociągów. Ministerstwo Infrastruktury wspólnie z PKP Polskie Linie Kolejowe oraz PKP Intercity prowadzi analizy opóźnień każdego pociągu, wraz z propozycją działań zaradczych. Duży nacisk kładziony jest na weryfikację kontowania opóźnień pociągów na podstawie danych w systemie SEPE i porównanie ich przyczyn z tymi zgłaszanymi przez drużynę pociągową. Ponadto analizie poddawane są pociągi, które notują opóźnienia i poszukiwane są systemowe przyczyny opóźnień na poziomie operacyjnym. W tym celu odbywają się spotkania robocze z przedstawicielami zakładów przewoźnika celem wspólnego wypracowania działań wpływających na poprawę punktualności konkretnych pociągów przy jednoczesnym utrzymaniu standardu w pozostałych pociągach – pisze ministerstwo infrastruktury.
– Efekt skuteczności powyższych działań będzie można dopiero ocenić w dłuższej perspektywie. (...) ponadto spółka wprowadziła system premiowania pracowników. Celem wprowadzenia systemu jest wynagradzanie pracowników za osiągane kluczowe wyniki spółki, takie jak punktualność czy właściwe zestawienie składów. (...) Minister, zawierając z PKP Intercity umowę, szczególną wagę przywiązuje do kwestii jakości świadczonych przez operatora usług, (...) na bieżąco monitoruje i kontroluje wykonanie umowy przez PKP Intercity (...). W sytuacji niezachowania wymaganych standardów jakościowych operator obciążany jest karami umownymi – napisał resort, ale nie wspomniał o wysokości kar nałożonych na spółkę, które, jeśli zostaną nałożone, zostaną pokryte w części z portfeli podatników, ponieważ zabierając pieniądze spółce resort jednocześnie dotuje ją z pieniędzy budżetowych…
Wstyd nadal jeździ z EC WawelPostanowiliśmy sprawdzić, jak kształtuje się punktualność flagowego pociągu, który w nazwie ma siedzibę polskich królów, po 3 października. Do momentu publikacji tego tekstu do granicy niemieckiej pociąg dotarł… jeden raz (!), w dniu 18 października. W pozostałych dniach dominują opóźnienia. W większości przypadków mówimy o wielkościach od 20 do 40 minut. Trzykrotnie pociąg był opóźniony o więcej niż 60 minut.
Jak jest w przypadku pociągów z Berlina? Od 3 października połowa pociągów wjechała do Polski bez żadnego opóźnienia, w przypadku opóźnień dominowały te w okolicach 10 minut. Nie miało to większego znaczenia dla ruchu pociągu na terenie Polski. Na 16 pociągów z Berlina do Przemyśla na czas dojechało 5. Z szesnastu 6 było opóźnionych powyżej 40 minut.
Śmiało możemy wyciągnąć wniosek, że pomimo wielu szans na doprowadzenie rozkładu jazdy pociągu do porządku (po drodze miała miejsce korekta rozkładu jazdy) ani PKP Intercity, ani PKP PLK,
która w ślimaczym tempie prowadzi swoje inwestycje na Dolnym Śląsku, nie zrobiły nic, co skutkowałoby końcem systemowych opóźnień, które kładzie się cieniem na całym ruchu międzynarodowym w wydaniu PKP Intercity. Z takim podejściem do klienta kolej nie ma najmniejszych szans na podjęcie rękawicy, którą rzuca jej lotnictwo.
Problemy były także na innych trasachO wielkich problemach z zachowaniem punktualności pociągów do Niemiec pisaliśmy w tekście
"Jedziesz pociągiem do Berlina? Opóźnienie masz w gratisie". Na pozostałych trasach, m.in z Warszawy do Berlina i z Warszawy do Trójmiasta sytuacja, głównie dzięki wypożyczeniu dodatkowych lokomotyw wielosystemowych, poprawiła się. Poprawa nie nastąpiła jednak w wypadku EC Wawel.