W bydgoskiej Pesie, po raz pierwszy w historii firmy, sprzedaż na rynki zagraniczne jest większa niż krajowa. Jak podkreśla prezes Krzysztof Zdziarski, producent przez ostatnie lata przygotowywał się do eksportu, więc w obecnej trudnej sytuacji z zamówieniami na polskim rynku nie musi zwalniać pracowników.
Zamówień taboru na krajowym rynku jest coraz mniej – jak
wynika z obrad Europejskiego Forum Taborowego, to kwestia nie tylko sytuacji światowej, ale przede wszystkim z
braku zatwierdzonych środków unijnych. W takich sytuacjach ratunkiem są rynki zagraniczne; tak postąpiła Pesa Bydgoszcz, która – po raz pierwszy – osiągnęła aż 70% udział eksportu.
– Efekty przynosi nasza strategia porządkowania eksportu. Od dłuższego czasu byliśmy aktywni na zagranicznych rynkach i zaczyna to przynosić efekty – mówi “Rynkowi Kolejowemu” prezes Krzysztof Zdziarski. Spółka stawia teraz na stabilny rozwój swoich produktów i poszerzanie rynków zbytu.
Coraz większą aktywność zagraniczną widać też po różnych spotkaniach. W ubiegłym tygodniu spółka wzięła udział w Bratysławie w dużej konferencji poświęconej alternatywnym napędom. Dziś z kolei prezes Zdziarski wziął udział w dyskusji “The role of CEE on the global value chains and competence centers map” organizowanej w Domu Polskim na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Podczas dyskusji zastanawiano się m.in. nad wzmacnianiem przewag konkurencyjnych firm z naszego regionu.
– Celem Pesy jest ugruntowanie pozycji na rynkach europejskich – mówi Zdziarski. Obecnie największym realizowanym kontraktem spółki jest
umowa z Kolejami Czeskimi (Ceske Drahy), która wchodzi w etap produkcyjny. Znaczące są też
zamówienia dla RegioJet i liczne kontrakty tramwajowe. Jeśli chodzi o przyszłość, to producent patrzy również na rynek niemiecki, włoski, kraje bałkańskie czy bałtyckie. Pesa może również wykorzystać doświadczenia ze sprzedaży tramwajów do Ukrainy – oczywiście w przypadku szczęśliwego zakończenia wojny.