O dużym pechu może mówić bydgoska Pesa. Przywrócony po dwóch latach do eksploatacji pociąg ED59 miał zostać oficjalnie zaprezentowany przez marszałka województwa. Uległ awarii kilkaset metrów od peronu.
Sprawę opisał "Dziennik Łódzki". ED59-01 Acatus, miał wrócić na tory w poniedziałek, 2 czerwca. Pierwszy EZT, który wyprodukowała Pesa poza prototypem dla WKD, miał wyruszyć w pierwszą podróż po naprawie o g. 14.34 ze stacji Łódź Kaliska do Skierniewic, a uroczystej odprawy pociągu miał dokonać marszałek Witold Stępień. Niestety, marszałek próżno wypatrywał pociągu. Acatus kilkaset metrów przed peronem złapał usterkę. - Podstawiony został tabor zastępczy i pociąg odjechał z kilkuminutowym opóźnieniem - mówi Anna Piotrowska z łódzkich Przewozów Regionalnych.
- Drobna usterka czujników rzeczywiście nie pozwoliła wczora ruszyć Acatusowi w pierwszą po naprawie jazdę promocyjną z przedstawicielami samorządu województwa i mediów. – przyznaje Michał Żurowski – rzecznik Pesy – firmy, która przed laty pojazd wyprodukowała, a ostatnio dokonała jego naprawy rewizyjnej z modernizacją.
- Pociąg, który wcześniej spisywał się bez zarzutu, a po dokonaniu naprawy przeszedł jazdy testowe i przegląd zerowy w Idzikowicach, 2 czerwca rzeczywiście uległ awarii, którą zdiagnozowali pracownicy serwisu. To się rzecz jasna zdarzyć nie powinno i właśnie po to, by w najbliższym czasie reagować od razu na ewentualne problemy, Pesa zostawia do dyspozycji łódzkich Przewozów Regionalnych swoich pracowników serwisu, którzy w pierwszym okresie po naprawie (przez co najmniej tydzień) będą jeździć Acatusem, czuwając nad bezawaryjną eksploatacją. Dzisiaj pojazd odbędzie dodatkowe jazdy testowe, a od jutra będzie woził pasażerów - mówi Żurowski.
Elektryczny zespół trakcyjny ED59 został wybudowany w 2006 roku na zlecenie łódzkiego urzędu marszałkowskiego. Przewozy Regionalne,zamówiły naprawę poziomu utrzymania P4 u producenta - Pesy - bez przetargu, ze względu na szeroki zakres naprawy oraz brak dokumentacji technicznej prototypu. Pojazd został odstawiony jesienią 2011 r. Powodem tak długiego unieruchomienia były między innymi problemy z oszacowaniem kosztów naprawy. W sumie trzeba było zapłacić ponad 2 miliony złotych.