Na polecenie prokuratura w Częstochowie policja zatrzymała dziś dyżurnego ruchu Andrzeja N. Jeszcze w dzisiaj zostaną mu przedstawione zarzuty spowodowania katastrofy kolejowej w Szczekocinach. Do zatrzymania doszło o godzinie 6 rano.
Dyżurny aresztowany
– Rano na polecenie prokuratury Andrzej N. został zatrzymany przez policję. Dzisiaj będą przeprowadzone czynności procesowe polegające na przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu w charakterze oskarżonego – powiedział „Rynkowi Kolejowemu” prokurator Tomasz Ozimek z zespołu rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Ozimek przypomina, że prokuratura oskarżyła Andrzeja N. już w dzień po katastrofie, jednak zarzuty nie zostały mu postawione do dziś z powodu złego stanu zdrowia. Dyżurny po katastrofie został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Lublińcu, gdzie przebywał do 27 sierpnia. – Od razu po tym prokuratura wystąpiła z wnioskiem o opinię biegłych na temat stanu zdrowia – zapewnia Ozimek. Po otrzymaniu opinii, prokuratura wystąpiła o zatrzymanie Andrzeja N. do dyspozycji. – Nie można tego było zrobić od razu po wyjściu dyżurnego ruchu ze szpitala – słyszymy.
Tragiczna katastrofa
Do katastrofy pod Szczekocinami, w której zderzył się pociąg TLK „Brzechwa” z pociągiem Interregio „Jan Matejko”, doszło 3 marca. W wyniku zderzenia pociągów zginęło 16 osób, a 50 zostało rannych (więcej tutaj i tutaj). Jedynym podejrzanym w śledztwie, które ma wskazać winnych katastofy i wyjaśnić jej przyczyny jest dyżurny ruchu z posterunku Starzyny Andrzej N. Biegli psychiatrzy i psycholodzy w opinii przesłanej częstochowskiej prokuraturze orzekli, że w chwili zderzenia pociągów był poczytalny, zatem może ponosić odpowiedzialność karną za swoje czyny (szerzej tutaj).
Związkowcy protestują – o świcie, jak bandytę
Związek Zawodowy Dyżurnych Ruchu wyraził „głębokie oburzenie i stanowczy protest przeciw metodom działania częstochowskich prokuratorów”. Akcja policji według relacji związkowców została przeprowadzona o 6 rano, bez wcześniejszego zawiadomienia o dacie i terminie stawienia się na przesłuchanie. – Andrzej N. nie został potraktowany jak podejrzany lub nawet przestępca, lecz według metod, jakie stosuje się wobec najgroźniejszych bandytów – oburzają się związkowcy przypominając, że lekarze miesiącami próbowali poprawić stan zdrowia Andrzeja N. – Wydawało się, że takie metody należą już do mrocznej przeszłości naszego kraju – konkludują.