Podejrzany o spowodowanie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami w marcu tego roku dyżurny ruchu z posterunku w Starzynach opuścił szpital psychiatryczny. Andrzej N. przebywał w szpitalu w Lublińcu od czasu wypadku.
- Teraz prokuratorzy zwrócą się do szpitala o dokumentację z przebiegu leczenia Andrzeja N - powiedział PAP Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy. Śledczy po raz kolejny zwrócą się też do biegłych o opinię, czy dyżurny może uczestniczyć w czynnościach procesowych. Dotychczas nie pozwalał na to stan jego zdrowia. Jeśli specjaliści się na to zgodzą, Andrzej N. zostanie wezwany do prokuratury, gdzie zostanie przesłuchany i usłyszy zarzut, sformułowany krótko po katastrofie - nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 8 lat więzienia.
Do katastrofy pod Szczekocinami, w której zderzył się pociąg TLK „Brzechwa” z pociągiem Interregio „Jan Matejko”, doszło 3 marca. W wyniku zderzenia pociągów zginęło 16 osób, a 50 zostało rannych. Jedynym podejrzanym w śledztwie, które ma wskazać winnych katastofy i wyjaśnić jej przyczyny jest dyżurny ruchu z posterunku Starzyny Andrzej N. Biegli psychiatrzy i psycholodzy w opinii przesłanej częstochowskiej prokuraturze orzekli, że w chwili zderzenia pociągów był poczytalny, zatem może ponosić odpowiedzialność karną za swoje czyny.