Jolanta S., która podczas katastrofy w Szczekocinach pracowała w charakterze dyżurnej ruchu na posterunku w Sprowie, usłyszała dziś zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej. Częstochowska prokuratura nie wyklucza jednak, że zarzuty zostaną postawione kolejnym osobom.
Jolanta S. ma 42 lata. Cztery dni temu zatrzymała ją policja na zlecenie prokuratury w Częstochowie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy kolejowej w Chałupkach pod Szczekocinami, do której doszło 3 marca. W wyniku zderzenia pociągów TLK „Brzechwa” i Interregio „Jan Matejko” zginęło 16 osób, a 50 zostało rannych. Podczas wypadku Jolanta S. pracowała w charakterze dyżurnej ruchu w miejscowości Sprowa.
- Zarzut dotyczy nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej w miejscowości Chałupki poprzez wydanie zezwolenia na wjazd pociągu Rzeszów – Warszawa na tor, który był już zajęty przez pociąg Warszawa – Kraków. Pociąg Warszawa - Kraków wpuścił na ten tor Andrzej N., który usłyszał już zarzuty w tej sprawie – powiedział „Rynkowi Kolejowemu” rzecznik prokuratury w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Prokuratura: Dyżurna nie sprawdziła, dlaczego tor jest zajęty
3 marca na feralnym odcinku jako pierwszy znalazł się IR Matejko jadący z Warszawy. Wjechał jednak na tor przeciwny do zasadniczego, co wykazały urządzenia – dlatego semafor wjazdowy przed posterunkiem Sprowa samoczynnie zmienił wskazanie na sygnał "stój". W reakcji na niemożliwość zmiany wskazania sygnalizatora na zielone światło, dyżurna ze Sprowy podała na sygnalizatorze sygnał zastępczy. To na jego podstawie na zajęty już tor wjechał pociąg TLK Brzechwa z Rzeszowa.
- Według prokuratorów Jolanta S. nie sprawdziła jaka jest przyczyna wyświetlenia wskaźnika zajętości. Zgodnie z opinią zespołu biegłych do spraw kolejnictwa to działanie było nieprawidłowe. Dyżurna powinna była sprawdzić, dlaczego tor jest zajęty, i tego dotyczy zarzut – zaznaczył prokurator Ozimek.
Dlaczego dopiero teraz?
Już dzień po katastrofie prokuratura oskarżyła Andrzeja N., dyżurnego z posterunku Starzyny, o nieumyślne spowodowanie katastrofy. Aż do dziś prokuratura zapewniała, że to jedyna osoba podejrzana w śledztwie. - Dopiero w ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy opinię zespołu biegłych do spraw kolejnictwa, którzy wskazali na niewłaściwe zachowanie dyżurnej ze Sprowy. Biegli stwierdzili to na podstawie zapisu rozmów i odczytu zawartości pamięci systemu kontroli ruchu, oraz danych z przeprowadzonego eksperymentu procesowego. Po przeanalizowaniu tej opinii, prokuratura zadecydowała o postawieniu zarzutów Jolancie S – wyjaśnia Ozimek.
Będą zarzuty dla kolejnych osób?
Jolanta S. po usłyszeniu zarzutów odmówiła składania wyjaśnień. Została zwolniona do domu, ma jednak zakaz wykonywania czynności związanych z bezpieczeństwem ruchu kolejowego, w tym pracy jako dyżurny ruchu. – Na tą chwilę prokuratura postawiła zarzuty tylko Jolancie S. i Andrzejowi N., którzy są oskarżeni o to, że w sposób bezpośredni spowodowali katastrofę – mówi Ozimek.
Jak dowiedział się „Rynek Kolejowy”, opinia biegłych, którą otrzymała prokuratura, wskazuje na wiele nieprawidłowości związanych z bezpieczeństwem na kolei, które przyczyniły się do katastrofy. - Nie możemy wykluczyć przedstawienia zarzutów kolejnym osobom, które mogły mieć pośredni wpływ na katastrofę, ale ze względu na dobro śledztwa nie mogę o tym mówić – ucina Ozimek.