Z nowym dyrektorem Parowozowni Wolsztyn, Waldemarem Ligmą, rozmawiamy o kondycji instytucji, stanie jej finansów, a także o tym, co czeka Parowozownię w następnych latach. Dyrektor chce stawiać na remonty taboru, przewozy planowe oraz na unowocześnienie ekspozycji.
O Parowozowni Wolsztyn pisaliśmy w ostatnim czasie
zdecydowanie w negatywnym świetle. Na pierwszy plan wysuwały się bowiem kłopoty finansowe, brak dyrektora oraz ciągle odczuwalne skutki pandemii, która zatrzymała imprezy okolicznościowe, w tym przede wszystkim Paradę Parowozów. Od kilku miesięcy placówka ma nowego dyrektora, Waldemara Ligmę, z którym postanowiliśmy porozmawiać o teraźniejszości i planach na przyszłość. Rozmowa odbyła się pod koniec listopada ubiegłego roku.
Jakub Rösler: W ostatnim czasie głośno było o problemach finansowych Parowozowni Wolsztyn, mówiło się wręcz o groźbie bankructwa. Jaka jest więc kondycja finansowa instytucji obecnie?
Waldemar Ligma, dyrektor Parowozowni Wolsztyn: Na pewno nie jest tak fatalnie, jak wszyscy opowiadają. Zachowujemy płynność finansową, nie mamy problemów z wypłacaniem poborów czy opłacaniem faktur. Na koniec roku raczej nie będziemy pod kreską, a wręcz przeciwnie, na naszym koncie zostanie trochę środków, z czego bardzo się cieszę, ponieważ w przyszłym roku mamy kilka pilnych rzeczy do wykonania. W związku z tym do końca bieżącego roku będę chciał oszczędzać, jak mogę, aby zapewnić finansowanie na określone działania na 2023 rok.
Absolutnie nie jesteśmy bankrutami i taka sytuacja nam nie grozi. W trudnej sytuacji oczywiście trzeba rozsądnie gospodarować funduszami i przede wszystkim liczyć i mieć pewne rzeczy pod kontrolą. I tak jest obecnie.
JR: Czy poza środkami finansowymi przekazywanymi przez organizatorów, Parowozownia posiada także inne źródła dochodu?
WL: Oczywiście, że tak. Gdybyśmy na siebie nie zarabiali, to funkcjonowanie tej instytucji nie miałoby większego sensu. Ideą powołania instytucji kultury było to, by Parowozownia miała osobowość prawną i mogła zarówno pozyskiwać środki zewnętrzne w ramach dofinansowania, ale również prowadzić działalność gospodarczą.
Po pierwsze, zarabiamy więc na wszystkich gadżetach, które można nabyć w naszym sklepiku. Na marginesie muszę dodać, że przebudowujemy zarówno sam sklepik, który w moim mniemaniu do tej pory był po prostu archaiczny, jak również stronę internetową. Nasza nowa witryna zostanie wykonana w trzech językach, a więc polskim, angielskim oraz niemieckim.
Poza dochodami ze sklepiku zarabiamy również dzięki sprzedaży biletów na zwiedzanie naszego obiektu, a także na uruchamianiu pociągów specjalnych. W tym momencie mam już kilka zamówień na pociągi specjalne realizowane trakcją parową, których przejazdy mają odbyć się w przyszłym roku.
Osobną działką dochodów jest również prowadzony przez nas planowy ruch pasażerski, obsługiwany naszymi parowozami. Wpływy z tytułu realizacji założonego rozkładu jazdy są dla nas bardzo istotnym punktem w budżecie, bowiem są stałe i pewne oraz pomagają w bieżącym funkcjonowaniu. Chcemy jeździć, bo mamy status przewoźnika, więc po prostu z tego korzystajmy.
Chcielibyśmy także być zakładem, który w przyszłości będzie w stanie przeprowadzać naprawy główne, choć na razie nie mamy na to jeszcze potrzebnego miejsca, a przede wszystkim funduszy. Miejsce do postawienia nowej hali czy też przedłużenia obecnej jest, ale brakuje pieniędzy, którymi można by sfinansować to zadanie. Na pewno jesteśmy w stanie znaleźć swoją lukę na płaszczyźnie serwisowej, bowiem w Polsce nie ma wielu miejsc, gdzie można naprawić parowóz. Oczywiście ten rynek nie jest duży, bo parowozów już nie przybywa, ale uważam, że tam, gdzie są czynne parowozy, tam powinna być możliwość ich naprawy, tak jak ma to miejsce w Chabówce.
JR: Od wielu miesięcy swojej części dotacji nie przekazuje jeden z czterech organizatorów instytucji, a więc PKP Cargo. Czy tak nadal jest, a także ile, na dzień dzisiejszy, wynoszą zaległości tej spółki wobec Państwa?
WL: Na spotkaniu z prezesem PKP Cargo poruszałem ten temat. W przeszłości spółka miała też pewne zastrzeżenia do działalności, dlatego to także było tematem naszej rozmowy. Moim pomysłem na redukcję długu PKP Cargo wobec nas są bezpłatne usługi, jakie Cargo mogłoby świadczyć wobec Parowozowni Wolsztyn. Mam tu na myśli chociażby transport naszych lokomotyw na remonty główne. Ja widzę wiele takich obszarów, w których spółka mogłaby nieodpłatnie świadczyć nam pewne usługi i mam przekonanie, że przyszłość naszych relacji z PKP Cargo mogłaby tak wyglądać.
JR: Parowozownia miała w ostatnim czasie dość negatywną prasę. Jakie ma Pan więc pomysły na poprawę funkcjonowania tego miejsca? Co trzeba zmienić w pierwszej kolejności?
WL: Po pierwsze musimy zrobić z Parowozowni Wolsztyn wielopoziomowy produkt. Tak naprawdę mieszkańcy Wolsztyna na co dzień praktycznie nie korzystają z dobrodziejstwa parowozowni. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w naszym mieście jest czynna parowozownia i że prawie codziennie widać i słychać te parowozy, więc to wszystko nam spowszedniało i traktujemy to jak codzienność. Musimy spróbować stworzyć tu miejsce, gdzie da się spędzać wolny czas i które przestanie kojarzyć się tylko z szarą codziennością.
Podstawą musi być dbanie o parowozy i sprawienie, by jak najwięcej z nich było pod parą, bo jest to główne działanie naszej instytucji. W ślad za tym musi pójść duża liczba uruchamianych pociągów specjalnych i turystycznych. Ponadto musimy zamienić parowozownię w miejsce, do którego będą przychodzić nie tylko hobbyści, ale także np. rodziny z dziećmi czy ludzie wypoczywający w miejscowościach turystycznych zlokalizowanych wokół Wolsztyna. Aby tak się stało, musimy też zainwestować w gastronomię oraz we wspomniany już na wstępie sklepik z pamiątkami. Marzy mi się, aby każdy wychodzący z Parowozowni kupował jakiś gadżet związany z tym miejscem, aby wieść o nas niosła się jak najdalej. Owszem, obecnie jesteśmy znani, ale głównie w Niemczech czy Japonii, a w Polsce, wbrew pozorom, znacznie mniej. Na pytanie o miasto parowozów prawie każda osoba z Polski odpowie Wolsztyn, lecz na pytanie o to, czy była w parowozowni odpowiedź jest już przecząca. Musimy więc to zmienić. W zbudowaniu naszej marki pomoże także całkowite odnowienie całej wystawy i cyfryzacja procesu zwiedzania. Skończyły się już czasy, gdy zwiedzający chciał chodzić z mapą i czytać stare, nieczytelne tabliczki. Teraz wszystko musi być w wersji internetowej, przedstawione graficznie, a także słuchowo.
Ważnym aspektem rozwoju naszej instytucji będzie na pewno współpraca z miastem mająca na celu lepszą promocję parowozowni zarówno online, jak i w rzeczywistości. Mam tu na myśli takie proste rzeczy jak chociażby dobre oznakowanie w mieście, które pozwoli trafić do nas wszystkim turystom. Byłem na niedawnej sesji Rady Miejskiej w Wolsztynie i widzę, że radni bardzo przejęli się obecnym stanem parowozowni, tak więc liczę na dobrą współpracę między nami, tak by Wolsztyn rzeczywiście stał się miastem parowozów.
Musimy też uporządkować naszą wystawę, ponieważ obecnie jest ona znacznie “rozstrzelona”, a dużo taboru znajduje się formalnie poza naszym terenem i nie jest on logicznie ustawiony. Trudno to tak naprawdę nazywać ekspozycją, dlatego też musimy z tym zrobić porządek. Dzisiaj mamy taką sytuację, że aby zobaczyć na żywo naszą kolekcję nie trzeba nawet wchodzić na teren parowozowni, bo duża część zbiorów znajduje się poza naszym terenem. Na takie “porządki” czas przyjdzie jednak dopiero po ukończeniu modernizacji linii do Wolsztyna, która aktualnie ma miejsce.
Będziemy też chcieli ściągnąć do Wolsztyna nasz tabor, który znajduje się w różnych “delegacjach”. Np. w Lesznie stoi parowóz TY3-2, ostatni tego typu parowóz w Polsce. Trzeba go więc przyciągnąć do nas i zabezpieczyć przed deszczem i innymi czynnikami atmosferycznymi. Kolejnym działaniem będzie malowanie lokomotyw, których nie da się już przywrócić do ruchu, ale są w dobrym stanie i nie są przeznaczone do kasacji.
JR: Muszę zapytać o imprezę, która najbardziej kojarzy się z tym miejscem. Co z przyszłoroczną Paradą Parowozów - czy odbędzie się ona po kilku latach zawieszenia?
WL: Planujemy, że w przyszłym roku odbędą się dwie parady! Pierwsza z nich będzie miała nietypową formę, będzie to bowiem parada mini parowozów, która odbędzie się w tradycyjnym terminie 1 maja. Ma to być zapowiedź tej “prawdziwej” parady, którą musieliśmy przesunąć na sierpień. Powodem przesunięcia jest dostępność parowozów, nie chcemy bowiem organizować parady lokomotyw bez czynnych egzemplarzy z naszej parowozowni. Planujemy, że parada odbędzie się 19 oraz 20 sierpnia 2023 roku. Natomiast nie ukrywam, że w kolejnych latach, a więc po roku 2023, chciałbym wrócić do organizacji parady w historycznym, majowym terminie.