Produkty spożywcze transportowane są do lokali gastronomicznych na terenie Dworca Centralnego przez śmietnik. Wczoraj w programie Uwaga TVN wyemitowano reportaż, który pokazuje, w jak niehigienicznych warunkach transportowana jest żywność do punktów gastronomicznych na terenie najważniejszej stacji kolejowej w Warszawie.
- To jedzenie musi przejechać przez śmietnik, żeby dojechało do kawiarni. Samochody z transportem podjeżdżają pod wejście do głównego śmietnika Dworca Centralnego. Jedzenie trafia tą drogą do kawiarni do bezpośredniej konsumpcji - relacjonuje informator reportera. Z informacji przekazanych przez niego wynika, że właściwie każdy, kto transportuje produkty spożywcze do lokali gastronomicznych centralnej stacji kolejowej Warszawy, udaje się do śmietnika, ponieważ właściwa rampa przeładunkowa jest zamknięta i nie sposób się do niej dostać.
Osoba odpowiedzialna za sprzątanie zaznacza, że na terenie śmietnika wiele osób załatwia swoje potrzeby fizjologiczne. - Zdarza się, że towar się wywróci, czasem w fekalia, które są tam porozlewane - mówi dziennikarzowi informator. - Smród jest niewyobrażalny. Gdy jest ciepło, dochodzi jeszcze problem robactwa, które tu fruwa i skacze - dodaje.
Główna rampa przeładunkowa dworca jest zamknięta szlabanem, a nawet jeśli już uda się go pokonać, to pozostaje jeszcze winda, do której klucz mają ochroniarze. To onisą teoretycznie odpowiedzialni za pomoc w transporcie towarów. Teoretycznie, ponieważ tak naprawdę nikt nie wie, kto ma klucz do windy. I dlatego właśnie dostawcy wybierają jedyną swobodną drogę, którą mogą transportować towary do lokali.
Reporter programu próbował skontaktować się z rzecznikiem PKP SA Łukaszem Kurpiewskim. Ten w odpowiedzi mailowej poinformował, że ochrona pomaga dostawcom uruchamiać windę. Winda wciąż była jednak nieczynna.
- Drogi transportu jedzenia i odpadów muszą być oddzielne - mówi dr Dariusz Rudaś, powiatowy inspektor sanitarny. - To skandal. Nie można w ten sposób transportować jedzenia. Jest to złamanie wszelkich przepisów sanitarnych i zdrowego rozsądku. Tak drastycznych przypadków nie mieliśmy w ciągu ostatnich 3-4 lat. Doprowadzimy do tego, żeby tego typu działalność nie miała tutaj miejsca - podkreślił dr Dariusz Rudaś.
Reportaż można obejrzeć tutaj.