Właśnie mija 15 lat od kiedy, po raz pierwszy w Polsce samorząd województwa przejął i wyremontował linię kolejową korzystając z własnych pieniędzy. W ten sposób po blisko dwóch dekadach kolej wróciła do Trzebnicy.
Gdy w całej Polsce decyzją zamykano tysiące kilometrów linii kolejowych, władze Dolnego Śląska miały inny pomysł. Po ustaleniach z rządem przejęto linię kolejową od stacji Wrocław Psie Pole do Trzebnicy, za własne pieniądze ją wyremontowano, by w 2009 roku przywrócić na niej - po 18 latach - regularne połączenia pasażerskie.
– Na Dolnym Śląsku rozpoczęliśmy modę na kolej. Ta linia z Wrocławia do Trzebnicy rozpoczęła realizowany do dziś plan rozbudowy sieci kolejowej w regionie. Przejmujemy nieużywane linie, remontujemy je, a następnie uruchamiamy połączenia naszego przewoźnika, Kolei Dolnośląskich – mówi Michał Rado, wicemarszałek województwa dolnośląskiego, odpowiedzialny w nim za kolej.
Recepta na korki? Pociąg Trzebnica była kierunkiem idealnym: codziennie do Wrocławia wjeżdżały tysiące samochodów, a w ciągu starej drogi krajowej nr 5 wraz z kierowcami w ogromnym korkach czekali również pasażerowie licznych autobusów i busów. Wrocław był i jest miejscem nauki i pracy tysięcy mieszkańców powiatu trzebnickiego.
– Pamiętam, gdy ruch na linii kolejowej został wznowiony. Nagle dla tysięcy mieszkańców Trzebnicy i powiatu trzebnickiego dojazd do Wrocławia stał się dużo łatwiejszy, szybszy i bardziej komfortowy – wspomina Małgorzata Matusiak, starosta powiatu trzebnickiego. – Teraz, mieszkając w naszym pięknym powiecie mamy dostęp do korzyści, jakie niesie ze sobą metropolia taka jak Wrocław - dodaje.
Linia z dnia na dzień stała się przewozowym strzałem w dziesiątkę. Dziś żółto białe pociągi na dolnośląskich torach są powszednim widokiem, ale wówczas spółka dopiero zaczynała się rozwijać.
– Obserwujemy ogromny wzrost pasażerów na tej linii rok w rok. Wraz z zakupem nowych, hybrydowych pojazdów w ciągu ostatnich kilku lat skok liczby pasażerów przekroczył aż 60 proc. Co roku z tej linii korzysta blisko milion pasażerów. To pokazuje, jak ogromny potencjał drzemie w kolei – tłumaczy Damian Stawikowski, prezes Kolei Dolnośląskich.
Kolej do Trzebnicy to precedens Żaden urząd marszałkowski w Polsce nie dokonał tego wcześniej. Najpierw powołano zupełnie od podstaw własnego przewoźnika kolejowego. Później przejęto linię kolejową, wyremontowano i przywrócono na niej funkcjonowanie połączeń pasażerskich.
Po Trzebnicy wyremontowano, z własnych środków, linię od Szklarskiej Poręby do granicy z Czechami, linię do Bielawy, Świeradowa-Zdroju i Chocianowa. Na tym Dolny Śląsk nie ma zamiaru poprzestać. Jadąc po torach należących do samorządu województwa pociągi wrócą wkrótce do Karpacza, Stronia Śląskiego i Łagiewnik.
Pociągi wracają nie tylko do miejscowości, do których tory buduje samorząd województwa - połączenia przywracane są również dzięki rewitalizacji linii prowadzonych przez PKP PLK. Tylko w ostatnich pięciu latach wróciły połączenia pasażerskie dla ponad 200 tys. dolnoślązaków.
Modernizacja dalszych odcinków
– Moim celem jest wpięcie do sieci kolejowej kolejnych stolic powiatów na Dolnym Śląsku. A połączenia do Oławy, ma realizować najlepszy regionalny przewoźnik kolejowy w Polsce, Koleje Dolnośląskie – dodał Michał Rado, wicemarszałek województwa dolnośląskiego.
Na linii kolejowej do Złotoryi rozpoczęły się prace związane z modernizacją, co otworzy możliwość remontu dalej, w kierunku Lwówka Śląskiego.
Mieszkańcy Dolnego Śląska często korzystają z pociągów Kolei Dolnośląskich; średnia długość jednej podróży sięga 50 km, a każdy mieszkaniec regionu - uśredniając - korzysta rocznie z kolei kilkanaście razy w roku.